Reprezentacja Polski kobiet ma na swoim koncie komplet zwycięstw podczas mistrzostwa świata 2025. Biało-Czerwone były zdecydowanymi faworytkami w starciach z Wietnamem i Kenią, ale w obu przypadkach zwyciężały 3:1.
Przegrany set w starciu z mistrzyniami Afryki był bolesny z uwagi na to, jak wyglądał. W końcu Biało-Czerwone zostały rozbite 15:25. Na szczęście w premierowej odsłonie zwyciężyły 25:17, a w trzeciej i czwartej partii 25:15 i 25:14.
ZOBACZ WIDEO: Pod Siatką: Przeżyjmy to jeszcze raz. Tak wyglądał turniej finałowy Ligi Narodów
- Co to się stało? Kto to wie? Ja nie wiem. Nie wiem. Nie wiem, co tam się wydarzyło w tym jednym secie, ale totalnie nas wszystkich odcięło i nie potrafiłyśmy sobie poradzić z tak grającą Kenią. Nie ma usprawiedliwienia. No ale najważniejsze jest, że wygrałyśmy za trzy punkty i idziemy dalej - podkreślił Marlena Kowalewska po meczu, który dał Polkom awans do 1/8 finału MŚ.
Na temat rywalizacji z Kenią wypowiedziała się również inna kadrowiczka - Aleksandra Gryka. Nasza środkowa wprost podkreśliła, że według niej to spotkanie było po prostu dziwne.
- Troszeczkę dziwnie się gra z zespołem, który tak bardzo miesza w swojej grze. My nie jesteśmy dostosowane do tego w ogóle. Na hali jest turbo głośno, wygrałyśmy pierwszego seta w super stylu, a potem w drugim coś nam siadło energetycznie. No dziwny mecz - stwierdziła.
Z kolei asystent Stefano Lavariniego, Bartosz Sufa, zaznaczył, że do takich wpadek po prostu nie może dochodzić. - Na pewno nie był to najlepszy mecz w naszym wykonaniu, szczególnie ten drugi set. Takie rzeczy nie mogą nam się przytrafiać. Cieszy na pewno to, że już od następnego, trzeciego seta, wróciliśmy na właściwe tory.
Na całe szczęście Polki mają już za sobą mecze z drużynami, które są im praktycznie nieznane. Na zakończenie fazy grupowej Biało-Czerwone już w środę (27 sierpnia) zmierzą się z Niemkami. Jeżeli wygrają, to w 1/8 finału czeka ich potyczka z Belgijkami, a w przypadku porażki rywalizacja z Włoszkami.
Jakub Fordon, dziennikarz WP SportoweFakty