Niedzielne spotkanie rozpoczęło się od zagrywki Agnieszki Kosmatki. Kapitan pilskiego zespołu skutecznie utrudniła przeciwniczkom pierwszą akcję, a jej koleżanki świetnie obroniły uderzenie z lewego skrzydła Anity Kwiatkowskiej i wyprowadziły skuteczną kontrę. Jednak siatkarki mieleckiej stali czuły, że stać je w tym meczu na korzystny rezultat i nie pozwalały przeciwniczkom odskoczyć na kilka punktów. Przyjezdne pierwsze prowadzenie w meczu objęły jeszcze przed pierwszą przerwą techniczną, lecz szybko je straciły. Niemal nieprzerwanie trwała wyrównana walka punkt za punkt. Dopiero gdy miejscowe zdobyły dwa oczka z rzędu - 13:11, to trener Rafał Prus poprosił o czas. Rozgrywająca mieleckiej Stali miała sporą zagwozdkę - do kogo wystawić piłkę. W jej drużynie ewidentnie brakowało liderki, która w trudnym momencie zdobyłaby kilka punktów. Zarówno Anita Kwiatkowska czy Dorota Ściurka potrafiły zagrać dobrze w jednej akcji, aby w kolejnej popełnić już błąd. Gospodynie w końcówce prowadziły 20:17 i nie dały już sobie wyrwać zwycięstwa w tej odsłonie.
- Od momentu gdy po raz pierwszy podpisaliśmy protokół, do momentu gdy zrobiliśmy to po raz drugi doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, że to będzie ciężka walka -mówił trener PTPS Piła Mirosław Zawieracz.
Zmiana stron wyraźnie bardziej posłużyła ekipie z Mielca. Drużyna dowodzona przez Rafała Prusa po atakach z lewego skrzydła Anity Kwiatkowskiej błyskawicznie objęła prowadzenie, a jej zespół zaczął ponownie wierzyć, że jest wstanie powalczyć w tym meczu o zwycięstwo. Atmosfera w mieleckiej ekipie wraz z każdą kolejną akcją była coraz lepsza, a zwycięskie okrzyki coraz głośniejsze. Pobudzone stalówki prowadziły 10:6. Pilanki nie miały pomysłu jak powstrzymać rozpędzone przeciwniczki. Mimo upływu czasu, to cały czas przyjezdne były na przedzie 16:13. Świetną pracę w obronie wykonywała libero Stali Mielec Agata Durajczyk, która bardzo często podbijała mocne zbicia pilanek. Opiekun PTPS-u zdecydował się zmienić rozgrywającą, ale to nie poskutkowało. Gospodynie nie wykorzystywały okazji na zdobycie punktów i odrobienie strat. Szczególnie skuteczność skrzydłowych drużyny Mirosława Zawieracza w kontratakach pozostawiała wiele do życzenia. Mielczanki cały czas kontrolowały wydarzenia na boisku i bez większych kłopotów wyrównały stan meczu.
W trzecim secie przyjezdne nie straciły animuszu. Drużyna Rafał Prusa grała nadal bardzo odważnie i przy dużej pomocy pierwszego sędziego objęła pięciopunktowe prowadzenie 10:5. Arbiter zagwizdał kilka spornych piłek, po których punkty powędrowały na konto mieleckiej ekipy. Trener Mirosław Zawieracz błyskawicznie wezwał siatkarki do siebie i próbował uspokoić gorące głowy brązowych medalistek mistrzostw Polski. Już po kilku chwilach na tablicy był remis 12:12. Końcówka jednak na leżała do przyjezdnych. Podopieczne Rafała Prusa dojechały rywalkom. Mielczanki prowadziły w spotkaniu 21:17. Justyna Ordak, która pojawiła się na parkiecie w drugiej części seta umiejętnie pokierowała grą swojego zespołu. Trzecią partię zakończyła autową zagrywką Gabriela Wojtowicz.
- Byłyśmy w sytuacji podbramkowej. Stal Mielec miała już niemal pewne trzy punkty, ale grałyśmy do końca i wierzyłyśmy w to, że możemy wygrać - powiedziała siatkarka PTPS-u Piła Agnieszka Kosmatka.
Początek czwartego seta nie przyniósł większych zmian. W dalszym ciągu to przyjezdne nadawały ton grze. Niezłe momenty na lewym skrzydle miała Dorota Ściurka. Przyjmująca Stali Mielec obijała blok pilanek i dzięki temu jej drużyna zdobywała ważne punkty. W pilskim zespole nie najlepiej prezentowały się rozgrywające. Mirosław Zawieracz próbował znaleźć optymalne ustawienie na to spotkanie. Po zbiegnięciu ze skrzydła Doroty Ściurki główny arbiter oznajmił drugą przerwę techniczną - 12:16. Po czasie impet siatkarek Stali wyrażanie osłab, a zwycięstwo za trzy punkty zaczęło wymykać im się z rąk. Najpierw miejscowe dogoniły rywalki 18:18, ale w kolejnych akcjach znowu do głosu doszły zawodniczki z Mielca. Jednak ostateczny cios ze strony gospodyń został zadany w przeciągu kolejnych czterech minut. Pilanki wzniosły się na wyżyny swoich umiejętności. Grały bardzo ofiarnie w obronie, a wyjątkowym czuciem w bloku wykazała się Gabriela Wojtowicz, która dwa razy pojedynczą akcją na środku powstrzymała Sylwię Wojcieską. Po tym zagraniu okazało się jasne, że obie ekipy podzielą się punktami.
- Miały być trzy punkty a mamy jeden. Zemścił się na nas czwarty set w którym prowadziłyśmy, a nie potrafiłyśmy go wygrać - komentowała zawodniczka Stali Mielec Dorota Ściurka.
W tie-breaku od samego początku trwała zażarta walka punkt za punkt. Żadnej z drużyn nie udało się odskoczyć na jakiś względnie bezpieczny dystans (3:3, 5:5). Po nie porozumieniu między Iwoną Niedźwiedzką, a Dorotą Wilk w zespole pilskim wybuch szał radości. Gospodynie objęły prowadzenie 6:5. Chwilę później powstrzymana została Anita Kwiatkowska i miejscowe powiększyły przewagę. W końcówce przyjezdne nie wykorzystały ogromnej szansy na zwycięstwo. Podopieczne Rafała Prusa prowadziły 13:11, ale ostatecznie musiały cieszyć się z jednego punktu.
PTPS Piła - KPSK Stal Mielec 3:2 (25:22, 23:25, 21:25, 25:21, 15:13)
PTPS: Kosmatka, Kaczorowska, Wojtowicz, Matyjaszek, Konieczna, Tokarska, oraz Maj (libero), Kasprów, Szczygielska
Stal Mielec: Ściurka, Wojcieska, Wilk, Kwiatkowska, Piątek, Niedzwiecka, Durajczyk (libero), Łukaszewska, Ordak