Zawodnik mistrza Polski w sobotę odebrał statuetkę Siatkarskiego Plusa dla najlepszego siatkarza 2009 roku. W wywiadzie dla Przeglądu Sportowego przyznał, że był zaskoczony werdyktem kibiców. - Dla mnie samo znalezienie się w gronie pięciu nominowanych było sukcesem. Siatkarskiego Plusa naprawdę się nie spodziewałem - powiedział.
W ubiegłym roku Michał Bąkiewicz dobrze radził sobie nie tylko w reprezentacji, ale również w swoim klubie - Skrze Bełchatów. - Pamiętam mecz z Dynamem w Moskwie. Był niezły i ważny dla naszego zespołu. Bardzo cenię też klubowe wicemistrzostwo świata wywalczone w Katarze. Nigdy nie będę skoczny jak Mariusz Wlazły, silny jak Bartek Kurek, więc gra w złotej formule była dla mnie wyzwaniem. Wykonaliśmy kawał dobrej roboty dla klubu i dla polskiej siatkówki. Stefan Antiga też nie jest stworzony do tego systemu, a z nami dwoma w szóstce pokonaliśmy mistrza Brazylii i mistrza Rosji. W 2009 roku udowodniłem, że jestem potrzebny klubowi i reprezentacji - stwierdził na łamach Przeglądu Sportowego.