W rywalizacji do trzech zwycięstw "Inżynierowie" prowadzą już 2-0. W rozegranych w miniony weekend w stolicy meczach byli wyraźnie lepsi od rywali znad Brdy, mimo że "nie grzeszą" formą. - W poprzednich meczach zagraliśmy słabo, to nie była nawet połowa naszych umiejętności - stwierdził w jednym z wywiadów Radosław Rybak, atakujący i lider Politechniki. - Najważniejsze są jednak dwa zwycięstwa. Teraz jedziemy nad Wartę po trzecie - dodał. Słowa kolegi potwierdził Jakub Markiewicz. - Już w czwartek chcemy zakończyć rywalizację i udać się na zasłużone urlopy - powiedział doświadczony środkowy. - Rzuciłem nawet propozycję, aby ten trzeci mecz rozegrać w poniedziałek w Warszawie, ale - jak widać - nie przeszło - wybuchnął śmiechem.
Trener warszawian - Jerzy Taczała również już w czwartek chciałby zakończyć baraże i zapewnić Politechnice grę w PlusLidze w sezonie 2008/2009. Szkoleniowiec doskonale zna wartość swojego zespołu, ale docenia także ambitnie walczących o każdą piłkę przeciwników. - KS Poznań w spotkaniach z nami grał dużo lepiej niż w meczach finałowych pierwszej ligi przeciwko Treflowi Gdańsk - ocenił Taczała. - Mimo stanu 0-2, poznanianie w swojej hali na pewno będą groźni. My z kolei nie jesteśmy w wysokiej formie. W najlepszej dyspozycji byliśmy podczas meczów z Delektą, teraz chcemy dograć sezon - dodał. Trener Akademików nie ukrywa, że personalnie J.W. Construction OSRAM AZS Politechnika Warszawska jest zespołem zdecydowanie lepszym niż KS Poznań. W rozmowie z dziennikarzami wielokrotnie podkreślał, że "Tygrysy" musiałby zagrać na 120 proc. swoich umiejętności, żeby mieć chociaż cień szansy na wygranie meczu ze stołecznymi. - Nie możemy jednak zlekceważyć przeciwników. Piłka cały czas jest w grze. W Poznaniu na parkiet trzeba wyjść mocno skoncentrowanym i po prostu dokończyć dzieło. Będę rozmawiał o tym ze swoimi zawodnikami - zapewnił Taczała.
Sławomir Gerymski - trener ekipy z Wielkopolski twierdzi natomiast, że jego drużyna w stolicy nie pokazała jeszcze wszystkiego, co potrafi. - Możemy grać dużo lepiej. Mam nadzieję, że trzecie spotkanie, rozegrane w naszym obiekcie, będzie wyglądało tak, jak powinno. Moi podopieczni muszą wziąć na siebie pełną odpowiedzialność, nie mogą im zadrżeć ręce - powiedział z wiarą z głosie. Wtórowali mu Mariusz Syguła i Tomasz Wieczorek. - Po drugiej stronie siatki grają byli reprezentanci Polski, zawodnicy z dużym bagażem doświadczeń. Ale my, co już pokazaliśmy, możemy grać z nimi na równym poziomie. We własnej hali powalczymy - obiecywali. - Zrobimy to dla kibiców. Na pewno chcieliby zobaczyć nasze zwycięstwo z zespołem z ekstraklasy. Wydaje mi się, że jesteśmy w stanie pokusić się o nie - dodał na zakończenie Syguła.
Czwartkowe spotkanie rozpocznie się o godz. 18.00. Ewentualny czwarty mecz - w przypadku zwycięstwa w trzecim zespołu znad Warty - zostanie rozegrany w piątek 9 maja. Jego początek przewidziano na godz.16.00.