We wtorek Sebastian Świderski rozegrał z Czechami dwa sety. To był jego pierwszy mecz od kwietnia, odkąd zakończył sezon ligowy we Włoszech. Po nim musiał jeszcze wyleczyć kontuzjowane kolano. Jak ocenia swoją postawę w tym pierwszym sprawdzianie?
- Chyba nie było źle - śmiał się Świderski w pomeczowej rozmowie z naszym portalem. - Choć na pewno może być jeszcze lepiej. Mam jeszcze dużo do poprawienia i spory margines. Ale liczy się to, że mogłem grać w spokoju, bez obawy, że coś tam boli. Jeżeli będę mógł ciężko trenować i grać, to spokojnie mogę rywalizować o miejsce w składzie na mistrzostwa świata.
Na boisku Świderski pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie. Pokazał się z pozytywnej strony w paru elementach. Dobrze grał zagrywką, serwując m. in. asa, przyjął kilka trudnych zagrywek przeciwnika, zdobył punkt blokiem. W ataku zdecydowaną większość piłek dostał od Fabiana Drzyzgi i w drugim secie pociągnął grę Polaków do wygranej.
- Niestety nie miałem okazji potrenować z kadrą B - analizował polski przyjmujący. - Kiedyś jeden dzień, dziś poranny trening, na którym bardziej skupialiśmy się na zagrywce niż grze w szóstkach. Na pewno to ma wpływ na całą grę. Wiadomo, że do zgrania trzeba czasu. Ale później Fabian posyłał już więcej piłek do mnie. Myślę, że nie było źle, a jutro być może tych piłek będzie więcej.
W środę Polacy zagrają z Czechami ponownie, tym razem w Iławie. Świderski z pewnością znów pojawi się na boisku, choć na razie trudno określić czy w takim samym wymiarze jak dzień wcześniej. - Zobaczymy, może więcej - mówił Świderski z nadzieją. - Trzeba zobaczyć jak się będzie czuło całe ciało po dzisiejszym meczu. W końcu jestem po kilku miesiącach przerwy i dwa lata nie grałem w reprezentacji. Nie liczę spotkania z Bułgarią rok temu zakończonego kontuzją. Porozmawiamy z trenerem przed meczem i ustalimy wszystko.
Świderski, który wznowił treningi dopiero pod koniec lipca, ma przed sobą trudne zadanie - przekonanie trenera Daniela Castellaniego o swojej przydatności. Mistrzostwa świata to ciężki turniej, do którego trzeba się perfekcyjnie przygotować. Wtorkowy sprawdzian pokazał, że "Świder" jest na dobrej drodze do zbudowania formy, ale ten proces jest długi i złożony. Nasuwa się pytanie, nad czym przede wszystkim powinien pracować na obecnym etapie.
- Jeszcze nad wszystkim - śmiał się zawodnik. - Nie tylko nad formą fizyczną czy sportową. Choćby nad techniką. Zdarza się, że piłka nie leci tam gdzie powinna. Na to potrzeba więcej czasu i powtórzeń. Jak wiadomo tego czasu na razie nie było za wiele. Ostatni tydzień spędziliśmy na siłowni, żeby naładować baterie. To ma wystarczyć na następne półtora miesiąca. Tak więc wierzę, że wrócę do kadry A i tam będę miał okazję potrenować oraz pograć. W każdym razie jest ustalenie, że w czwartek przed rozpoczęciem Memoriału Wagnera mam się stawić w grupie zawodników kadry A - zakończył z optymizmem Sebastian Świderski.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)