Przez absurdalny system rozgrywek Polacy zagrają praktycznie z nożem na gardle. Znane przysłowie mówi, że jeśli umiesz liczyć, licz na siebie. Nasi siatkarze od początku zmagań wyznają tę zasadę, więc oczekiwanie na wynik meczu pomiędzy Brazylijczykami a Bułgarami nie wchodzi w grę. Tak samo jak porażka z brązowymi medalistami ostatnich mistrzostw świata w Japonii.
Polscy siatkarze zeszli z parkietu o godzinie 22:30. Na odpoczynek mieli więc niewiele czasu, trzeba wziąć pod uwagę, że niektórzy z nich odwiedzili jeszcze sztab medyczny. Na poprawę gry mieli jeszcze mniej czasu. Owszem, zdarzają się drużyny, które z dnia na dzień poprawiają swoją dyspozycję na tyle, by wygrać po przegranym spotkaniu. Na korzyść Polaków przemawia fakt, że Bułgarzy są słabszą ekipą od Brazylijczyków, którzy nadal mają w sobie coś galaktycznego.
Nietrudno się domyślić, że największym atutem naszych piątkowych rywali będzie brak zmęczenia. Ostatni mecz rozegrali oni bowiem w pierwszej fazie, która zakończyła się w poniedziałek. Podopieczni Silvano Prandiego nie będą mieli więc problemów z dynamiką czy świeżością zagrań. Jednak na naszą korzyść przemawia fakt, że bułgarska ekipa jest skłócona. Jest to niewątpliwie przewaga pod względem psychicznym, która w połączeniu z wynikami z poprzednich dużych imprez daje duży plus naszym zawodnikom.
Aby wygrać Polacy muszą zagrać o wiele lepiej w dwóch podstawowych elementach. Przede wszystkim w zagrywce, nie mogą wyrzucać flotów daleko w aut, tylko serwować tym typem na Mateja Kazijskiego, który zdecydowanie bardziej woli przyjmować mocne piłki. Zagrywanie właśnie na tego siatkarza przyniesie również korzyść dla naszych reprezentantów w bloku, przy złym przyjęciu będą mieli bowiem ułatwiony wybór do kogo skoczyć. Taktyka zagrywania na najlepszego zawodnika w bułgarskiej reprezentacji jest więc pewna, jeden element przyniesie bowiem korzyść w drugim, który należy poprawić, by wygrać.
Reprezentacje Polski i Bułgarii są innymi drużynami niż cztery lata temu. Nasi rywale są na pewno słabsi, w ich składzie brakuje przede wszystkim Plamena Konstantinova, który potrafił pokryć nawet 3/4 boiska w przyjęciu. Natomiast atakujący Vladimir Nikołow nie jest w najwyższej dyspozycji. W naszej ekipie nie ma aż tak wielkiego pogorszenia składu, co stawia nas w roli faworytów.
Do zwycięstwa nie potrzeba więc wiele, a jedynie drobnych poprawek, które w ostatecznym rozrachunku są bardzo ważne. Jeśli Polacy pokonają Bułgarów, będą w komfortowej sytuacji. Natomiast przegrana będzie porównywana do katastrofy. Teraz nie liczy się wygrana grupy w pierwszej fazie turnieju czy system rozgrywek. Mecz z Bułgarią trzeba wygrać jak największą różnicą punktową. Podopieczni Daniela Castellaniego na pewno w nocy długo nie mogli zasnąć z powodu rozmyślania nad piątkowym spotkaniem. Można założyć w ciemno, że ich wnioski oraz założenia taktyczne sztabu szkoleniowego pomogą w odniesieniu zwycięstwa.
Plan piątego dnia turnieju:
Grupa G:
Niemcy - Włochy (21:00)
Grupa H:
Meksyk - Kuba (21:00)
Grupa I:
Hiszpania - Rosja (17:00)
Grupa L:
Kamerun - USA (21:00)
Grupa M:
Japonia - Francja (17:00)
Grupa N:
Bułgaria - Polska (17:00)
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)