Bełchatowska młodzież w sobotnim pojedynku z DHL Ostrawa nie ustrzegła się błędów i nierównej gry, która jest zresztą domeną młodych zawodników. Wynik, jak podkreślił sam trener był sprawą drugoplanową, liczył się bowiem styl i końcowy sukces. Spośród młodzieży wziętej na "tapetę" najkorzystniejsze wrażenie po swojej grze pozostawił Grzegorz Bociek, który kilkoma efektownymi atakami pokazał, że drzemie w nim ogromny potencjał. - Nie wynik był najważniejszy. Od strony moralnej oczywiście przyjechaliśmy uczcić takiego człowieka, jakim był Arek Gołaś. Był to znakomity siatkarz i znakomity człowiek. Mówiąc o aspekcie sportowym, to przede wszystkim chcieliśmy sprawdzić naszą młodzież. Oczywiście, występowała ona u boku bardzo doświadczonych zawodników, jak Radek Wnuk, Daniel Pliński, czy Paweł Woicki, ale dla nich możliwość występu w takim turnieju, to wielka sprawa. Co niektórzy chyba pierwszy raz mają okazję wystąpić przeciwko takiemu zespołowi i przy takiej oprawie - zauważył Nawrocki.
Krótkie epizody na parkiecie zanotował także Daniel Pliński. Wielki nieobecny mundialu we Włoszech wciąż zmaga się z urazem barku i powoli krok po kroczku wraca do pełni sił. Do dyspozycji, jaką przyzwyczaił wszystkich kibiców jeszcze jednak daleka droga. - Daniela wpuściliśmy tylko po to, aby obył się z boiskiem. Pracujemy teraz, aby Daniel doszedł do zdrowia i żeby jego bark doszedł do swojej dyspozycji. Jego trzy sporadyczne wejścia służą temu, żeby poczuł boisko, bo nadchodzi PlusLiga i będzie nam bardzo potrzebny. Nie spieszymy się z jego rehabilitacją. Musimy być bardzo uważni. Sztab medyczny pracuje, także my od strony sportowej dbamy o to, by wszystko było zrobione nie za szybko i w odpowiedni sposób - podkreśla trener Skry.
Przez cały dotychczasowy okres przygotowawczy bełchatowianie szlifowali swoją formę bez kadrowiczów, którzy przygotowywali się do występu w mistrzostwach we Włoszech. Po porażce z Brazylią i Bułgarią podopieczni Daniela Castallaniego pożegnali się z turniejem i w sobotę zameldowali się z powrotem w kraju. Po kilku dniach oddechu na pełnych obrotach wrócą do zajęć w swoich klubach. - Muszę przede wszystkim porozmawiać z nimi. Zobaczyć w jakiej są kondycji psychicznej i fizycznej. Na pewno należy im się kilka dni odpoczynku, przede wszystkim psychicznego - zaznacza Jacek Nawrocki.
W niedzielę w drugim dniu memoriałowego turnieju bełchatowianie spotkają się z Hypo Tirolem Innsbruck. Austriacy w sobotę zostali rozbici przez Tytan AZS Częstochowa. - Szczerze mówiąc, nie analizowałem jeszcze w jakim składzie Innsbruck tutaj przyjechał. To rewelacja zeszłorocznej edycji Ligi Mistrzów, natomiast podejrzewam, że brakuje im w tej chwili kilku zawodników. A jeżeli są w pełnym składzie, to super. To tym bardziej będzie dla nas większe wyzwanie i możliwość sprawdzenia się. Tak, jak już wcześniej wspomniałem, w tej chwili jesteśmy na etapie sprawdzania naszej młodzieży, to główny cel w tym turnieju - kończy Jacek Nawrocki.