Seria trzech porażek z rzędu sprawiła, że bydgoski zespół spadł na dziewiątą pozycję w tabeli i ich sytuacja nie wyglądała zbyt ciekawie. - Ta wygrana miała ogromne znaczenie, bowiem przed tym spotkaniem mieliśmy na koncie pięć punktów i trzy porażki z rzędu. Zrobiło się bardzo nerwowo. Dzięki temu zwycięstwu mamy osiem „oczek” w tabeli i z pewnością atmosfera się u nas poprawiła - tak skomentował sobotni pojedynek Martin Sopko.
Końcówki setów, zwłaszcza drugiego i czwartego były bardzo emocjonujące. Szala zwycięstwa mogła się przechylić zarówno na drużynę gospodarzy jak i na ekipę gości. Ci pierwsi okazali się lepsi i zachowali więcej zimnej krwi podczas ostatnich akcji setów. - Cały mecz był nerwowy, zarówno z naszej strony, jak i ze strony Jastrzębia. Obu zespołom zależało, aby zdobyć punkty. Jastrzębianie też nie byli i nie są w komfortowej sytuacji, także bardzo potrzebują zwycięstw. Może w tym pojedynku nie zaprezentowaliśmy fajnej siatkówki, ale to się w tym momencie nie liczy. Ważne są punkty - zaznaczył.
Na pewno po trzech porażkach z rzędu nie jest łatwo się podnieść i znaleźć w sobie siłę i wolę walki. Jak poradzili sobie z tą sytuacją zawodnicy znad Brdy? - Dla mnie szczególną motywacją przed tym meczem był fakt, że po przeciwnej stronie siatki stanie trzech moich rodaków, jeden grał na boisku - Lukas Divis, a dwoma kolejnymi byli trener i jego asystent. A jako zespół chcieliśmy po prostu pokazać, że jesteśmy lepsi i to nam się udało.
Kolejne spotkanie bydgoszczanie rozegrają na wyjeździe, a ich przeciwnikiem będzie Asseco Resovia Rzeszów, której celem w tym sezonie jest zdobycie medalu mistrzostw Polski. Przyjmujący bydgoskiej Delecty odważnie zadeklarował, że w starciu z brązowymi medalistami poprzednich rozgrywek, jego zespół będzie chciał przywieźć punkty.