Niewątpliwie pojedynek AZS-u Częstochowa z Maccabi Tel Awiw był wydarzeniem ciekawym, tym bardziej, że po raz pierwszy w historii siatkarskich rozgrywek w hali Polonia pojawili się agenci Mossadu. Również styl gry prezentowany przez gości wzbudzał zainteresowanie, bowiem często wykonywali ataki z obiegnięcia, które charakterystyczne są dla siatkówki żeńskiej.
Przed rozpoczęciem rywalizacji niewiele było wiadomo o drużynie z Tel Awiwu, dlatego częstochowianie do Izraela udali się niemalże w ciemno (brak materiałów video ze spotkań Maccabi, które pozwoliłyby na rozpoznanie stylu gry przeciwnika). Jednakże przed rewanżem biało-zieloni byli w znacznie bardziej komfortowej sytuacji. - Udało nam się rozpracować przeciwnika, dzięki temu wygraliśmy spotkanie rewanżowe - podkreślił w rozmowie ze SportoweFakty.pl Wojciech Sobala. Środkowy Akademików dodał jednak, że złoty set jest taką samą loterią, jak tie-break. - Rywalom w tej decydującej partii po prostu poszło lepiej niż nam i mogli się cieszyć z wygranej oraz awansu - przyznał ze smutkiem nasz rozmówca.
Pożegnanie z Pucharem Challenge było szokiem, bowiem wiele osób już widziało częstochowian w kolejnej rundzie zmagań, w dwumeczu przeciwko włoskiej Lube Bance Maceracie. - Niestety, wyszło tak a nie inaczej i nie będziemy mieli okazji do tego, żeby zaprezentować się w pojedynku z nimi - powiedział Sobala.
Podopieczni Marka Kardoša chcą szybko zapomnieć o porażce z Maccabi. Swoje siły będą koncentrowali na walce w PlusLidze oraz Pucharze Polski. Już w sobotę rozegrają kolejne spotkanie w lidze, ich rywalem będzie Politechnika Warszawska. - Siatkarze z Politechniki są teraz na fali, zwłaszcza po ostatniej wygranej z ZAKSĄ. Mam nadzieję, że i my się dobrze zaprezentujemy. Tym bardziej, że udało nam się ich pokonać w pierwszej rundzie fazy zasadniczej, gdzie również warszawska drużyna utrzymywała tendencję wzrostową. Chcielibyśmy powtórzyć ten wynik w sobotę mimo tego, że w spotkaniu z Maccabi nasza "fala" nieco osłabła - zapewnił na zakończenie Wojciech Sobala.