- To był zupełnie inny mecz niż ten wtorkowy, rozegrany w Bułgarii - stwierdził po ostatnim gwizdku sędziego reprezentacyjny rozgrywający - Powieliliśmy schemat z dwóch poprzednich rund. Na wyjeździe porażka, u siebie zwycięstwo. Tak było z Unicają Almeria, potem w Challenge Round z VfB Friedrichshafen - uzupełnił.
Wielu wydawało się, że po porażce w Samokovie, poniesionej w zaledwie trzech setach kędzierzynianie pożegnają się z rywalizacją w Pucharze CEV na poziomie półfinału. Okazało się jednak, że przegrana w pierwszym meczu nie determinuje losów rewanżu. - Każdy mecz jest inny. W siatkówce nie można nikogo oceniać po pozorach - wyjaśnił krótko Zagumny.
Awans do finału europejskich rozgrywek to olbrzymi sukces kędzierzynian i powód do radości dla wszystkich sympatyków drużyny Krzysztofa Stelmacha.- Niedzielny mecz z CSKA Sofia był meczem o wszystko. Wygraliśmy to spotkanie i złotego seta, a tym samym wywalczyliśmy awans do finału. Bardzo się z tego cieszymy - wyznał siatkarz ZAKSY - Mam nadzieję, że naszą radość podziela cały Kędzierzyn-Koźle - dodał.
W finale rywalem ZAKSY będzie włoski Sisley Treviso, który odprawił z kwitkiem Asseco Resovię Rzeszów. Sam "Guma" o starciu finałowym jeszcze nie rozmyśla, choć jego koledzy już zapowiadają, że nie przestraszą się Włochów. - Na razie nie myślimy o finale. Starcie finałowe jest dopiero za 10 dni. A czy się nie przestraszymy? Mam nadzieję, że nie - kończy Paweł Zagumny.