Druga bitwa dla Akademików - relacja ze spotkania Indykpol AZS UWM Olsztyn - Fart Kielce

Paweł Siezieniewski po meczu w Kielcach podkreślał, że Indykpol AZS UWM Olsztyn zamierza odpuszczać - przegrał bitwę, ale nie wojnę. W sobotnim meczu w Uranii Akademicy pokazali wolę walki i wygrali 3:2 z Fartem Kielce, wyrównując stan rywalizacji w fazie play-off.

Pierwsza partia kompletnie nie ułożyła się gospodarzom. Po kolejnych atakach Ludovica Castarda i autowym Marcela Gromadowskiego Fart Kielce prowadził już 4:0. Do tego atakujący Indykpolu AZS UWM Olsztyn nie mógł przebić się przez blok rywali i kiedy po raz kolejny został zatrzymany przez gości, a Akademicy przegrywali 4:10, na boisku pojawił się Wojciech Winnik. Niewiele to jednak pomogło, bo olsztynianie nie kończyli ataków - w przeciwieństwie do kielczan, którym dodatkowo sprzyjało szczęście, chociażby w błędach gospodarzy. Do tego na rozegraniu nie najlepiej radził sobie Kert Toobal, którego przy stanie 9:18 zmienił Axel Jacobsen. Gdy po kiwce Macieja Dobrowolskiego do przyjęcia rzucił się prawie cały zespół, zapowiadało się na rychły koniec seta (12:22). Udrękę Akademików zakończył Castard - kielczanie znokautowali rywali 25:14.

Do drugiej partii Indykpol AZS UWM przystąpił z jedną zmianą w wyjściowej szóstce - na parkiecie pozostał Wojciech Winnik. Po asie serwisowym Piotra Haina olsztynianie prowadzili 2:0, jednak kolejne pięć oczek wpadło na konto rywali (2:5). Poskutkowało to powrotem na rozegranie Axela Jacobsena. Akademicy powoli zaczęli odrabiać straty, głównie dzięki błędom kielczan. Do wyrównania doprowadził Paweł Siezieniewski, obijając blok rywali i rozpoczynając wyrównaną walkę - w połowie na zepsute zagrywki. Fragment regularnej wymiany zakończyła kiwka Dobrowolskiego, wysyłająca zespoły na drugą przerwę techniczną, a tuż po niej przechodzącą wykorzystał Robert Szczerbaniuk (14:17). Gdy jednak w polu zagrywki pojawił się rozgrywający olsztynian, dwukrotnie posłał piłkę tak, że zatańczyła na siatce i spadła tuż za nią, doprowadzając do remisu (17:17) i zaciętej końcówki. I emocjonującej, bo pod siatką zrobiło się gorąco, gdy sędziowie uznali, że Siezieniewski zaatakował po bloku (19:19), a kielczanie twierdzili, że bloku nie było. Asa dołożył jednak Samuel Tuia, olsztyński blok zatrzymał Sławomira Jungiewicza, a Ludovic Castard ponownie zakończył seta - tym razem posyłając piłkę w aut.

W trzecią odsłonę lepiej weszli gospodarze, którzy po kiepskim początku meczu, obudzili się w drugiej partii. Olsztynianie poprawili nieco przyjęcie, a dzięki temu skuteczniej grali skrzydłami. Nieźle spisywali się też w bloku, dzięki czemu zeszli na pierwszą przerwę techniczną z trzypunktową przewagą. Castard szybko doprowadził jednak do wyrównania (9:9) i gdyby nie autowe ataki kielczan, walka toczyłaby się punkt za punkt - a tymczasem różnicą 1-2 oczek prowadzili Akademicy. Po obu stronach siatki wybijali się Francuzi, ale gdy po kieleckiej stronie siatki na środku dał znać o sobie Miłosz Zniszczoł, a blok zatrzymał Winnika, zaczęła się skuteczna wymiana cios za cios. Do której swoje trzy grosze wtrącić musieli sędziowie, dwukrotnie zmuszając zawodników obu zespołów do gwałtownych dyskusji. Emocje ewidentnie udzieliły się Samuelowi Tui, do którego należało zakończenie tej partii.

W czwartego seta olsztynianie pozwolili kielczanom na powtórkę z pierwszego: Akademicy nie radzili sobie na boisku, a pierwszy punkt otrzymali po autowym ataku Kapfera (1:3). Siatkarze Farta zaczęli się mylić i choć rywale też mieli problemy, to potrafili zaskoczyć przyjezdnych - chociażby rozgrywający AZS-u Jacobsen, który potężnie zaatakował z drugiej piłki, zamiast wystawić ją do któregoś z kolegów - i wyjść na prowadzenie (7:5). Jednak nie na długo, bo po przeciwnej stronie siatki był skuteczny w ataku Castard. Zaczęło się więc to, czego w meczach AZS-u z Fartem nie brakowało i zapewne nie zabraknie: walka punkt za punkt. Poza Francuzami w Farcie dobrą zmianę dał Jan Król, na środku straszył nieco Zniszczoł, ale nie pozwalało to na wypracowanie przewagi większej niż jednopunktowa. Gdy odskoczyli na dwa oczka, o czas poprosił Gheorghe Cretu, by po nim wrócić do wymiany punkt za punkt. Zakończyły ją autowe ataki Dawida Guni i Samuela Tui (21:24). Ten drugi jeszcze naprawił swój błąd, ale partię zakończył Jan Król, obijając blok AZS-u.

Tak jak w Kielcach, tak i w Olsztynie o wyniku decydować musiał tie-break. Początkowo wyrównany, szybko zaczął układać się po myśli gospodarzy: Akademicy skutecznie atakowali i blokowali, a rywale popełniali błędy. Gdy Hain z Jacobsenem zatrzymali Kapfera, kielczanie byli w kiepskiej sytuacji - przegrywali 4:10. Ale zaczęli odrabiać straty - z niemałą pomocą olsztynian, ponieważ tuż po tym, jak przez blok przebił się Piotr Łuka, Winnik z Siezieniewskim posłali trzy autowe ataki (8:10). Od tego momentu zaczął się festiwal błędów, rzadko przeplatany skutecznym blokiem czy atakiem. Na jego zakończenie daleko w aut zaserwował Szczerbaniuk, dając wygraną Akademikom i wyrównując tym samym stan rywalizacji w fazie play-off.

Najlepszym zawodnikiem spotkania wybrany został rozgrywający Indykpolu AZS UWM Axel Jacobsen, który udanie zastąpił Kerta Toobala. Na wyróżnienie zasłużył także Samuel Tuia, który rozegrał jeden z najlepszych (o ile nie najlepszy) meczów w PlusLidze.

AZS Olsztyn - Fart Kielce 3:2 (14:25, 25:21, 26:24, 22:25, 15:11)

AZS: Marcel Gromadowski, Paweł Siezieniewski, Dawid Gunia, Samuel Tuia, Kert Toobal, Piotr Hain, Marcin Mierzejewski (libero) oraz Wojciech Winnik, Axel Jacobsen.

Fart: Miłosz Zniszczoł, Sławomir Jungiewicz, Robert Szczerbaniuk, Ludovic Castard, Maciej Dobrowolski, Xavier Kapfer, Richard Lambourne (libero) oraz Jan Król, Michał Kozłowski, Piotr Łuka.

MVP: Axel Jacobsen.

Stan rywalizacji: 1:1.

Źródło artykułu: