Koniec niezwykłej serii mistrzów Polski! - relacja ze spotkania AZS Politechnika Warszawska - PGE Skra Bełchatów

Dla obu drużyn ten mecz nie miał już żadnego znaczenia. Zawodnicy Politechniki mogli wprawić się w dobry nastrój przed meczami o piąte miejsce, zaś Skra walczyła jedynie o przedłużenie swojej serii meczów bez porażki. Pomimo to mecz był bardzo emocjonujący i ciekawy.

Marek Grzebyk
Marek Grzebyk

Skra Bełchatów rozpoczęła ten mecz z trzema przyjmującymi w wyjściowej szóstce, w składzie pojawił się także Paweł Woicki, który w końcówce drugiej części sezonu ma więcej okazji do gry. Gracze Politechniki spotkanie rozpoczęli spięci i na samym początku popełnili kilka rażących błędów. Po złym przyjęciu i szczęśliwym przebiciu piłki na drugą stronę przez Akademików, bardzo efektownym atakiem popisał się Michał Winiarski, dając swojej drużynie cztery punkty przewagi (9:5). Warszawianie nie zamierzali jednak odpuszczać tego i w głównej mierze dzięki bardzo skutecznej grze blokiem doprowadzili do remisu (11:11). Chwilę później zawodnicy Skry wrzucili drugi bieg i ponownie wyszli na prowadzenie. W końcowej fazie seta na boisku pojawił się Miguel Falasca. Zawodnicy z Bełchatowa z punktu na punkt prezentowali się coraz lepiej i każdą kolejną akcję rozgrywali z coraz większą swobodą. Po potężnym ataku Bartosza Kurka mieli oni już pięć punktów przewagi nad gospodarzami. Do końca tej partii sytuacja nie uległa już zmianie, a zakończył ją efektownym atakiem Stephane Antiga.

Początek drugiej odsłony tego meczu stał pod znakiem walki punkt za punkt. Obie drużyny popisywały się bardzo silnymi atakami oraz ryzykownymi zagrywkami. Wprawdzie na pierwszej przerwie technicznej Skra prowadziła 8:6, jednak chwilę później gospodarze doprowadzili do remisu, a po udanym bloku Oleksandra Statsenki na Kurku objęli prowadzenie. Pomimo że przez bardzo długi czas Politechnika utrzymywała kontakt z drużyną gości, to jednak w kluczowych momentach mniej błędów popełniali bełchatowianie. Bardzo dobrze spisywał się wprowadzony po raz kolejny w trakcie seta Falasca. Jacek Nawrocki zdecydował się także wpuścić na boisko nominalnego atakującego. Pomimo krótkiego czasu na boisku, Jakub Novotny popisał się bardzo silną zagrywką, która sprawiła wiele problemów gospodarzom. Przykład z Czecha wziął Ardo Kreek. Dzięki jego zagrywkom Akademicy odrobili straty (22:22), co zwiastowało niezwykle emocjonującą końcówkę. Dwa błędy w końcówce przesądziły o zwycięstwie Politechniki w drugiej partii. Najpierw po słabym przyjęciu z przechodzącej piłki zaatakował Marcin Nowak, a następnie po złym rozegraniu piłki nie skończył Marcin Możdżonek.

Trzeciego seta zawodnicy Skry rozpoczęli w tradycyjnym ustawieniu z nominalnym atakującym. Pomimo że warszawianie grali bardzo skutecznie w bloku, to na pierwszej przerwie technicznej prowadzili goście. Kolejny zryw Politechniki nastąpił w momencie gdy Marcin Nowak pojawił się w polu serwisowym. Silna zagrywka i niezwykle ofiarna gra w obronie wyprowadziła gospodarzy na prowadzenie. Należy pamiętać, że drużynę z Bełchatowa bardzo trudno złamać. Jeszcze przed drugą przerwą techniczną odzyskała ona prowadzenie, jednak zaraz po tym nowe siły wstąpiły w Akademików. Najpierw doprowadzili oni do remisu, a następnie wypracowali sobie dwupunktową przewagę. Nie byli oni jednak w stanie spokojnie utrzymać jej do końca seta i kiedy po punktowej zagrywce Bartosza Kurka na tablicy pojawił się wynik 22:22, Radosław Panas zmuszony był wziąć czas. Było to bardzo dobre posunięcie, gdyż najpierw bardzo dobrym atakiem z drugiej linii popisał się Zbigniew Bartman, a następnie dwa punkty z zagrywki zdobył Krzysztof Wierzbowski, dzięki czemu gospodarze wyszli na prowadzenie w tym meczu.

Podrażnieni porażką w poprzedniej partii, bełchatowianie rozpoczęli od mocnego uderzenia (5:1). Gospodarze grali falami i serie bardzo dobrych zagrań przeplatali seriami straconych punktów, co skutecznie utrudniało im odrobienie strat. Po wielu próbach i błędzie Antigi warszawianie zbliżyli się na jeden punkt to gości (17:18), jednak chwilę później prosto w siatkę zaserwował Nowak, a błąd w ataku popełnił Bartman. Efekt? Po raz kolejny Skra miała trzy punkty przewagi. Ta zaliczka wystarczyła mistrzom Polski, aby doprowadzić do remisu i tie-breaka.

Decydującą partię lepiej rozpoczęli goście, którzy po fenomenalnej akcji w obronie objęli prowadzenie 4:2. Gospodarze bardzo szybko jednak się pozbierali i dzięki dobrej zagrywce Wojciecha Żalńskiego wyszli na prowadzenie 9:6, zmuszając Jacka Nawrockiego do przerwania tej serii. Za każdym razem kiedy Skra miała okazję na zniwelowanie strat, popełniała bardzo proste błędy, które były powodem porażki w tym secie oraz całym meczu.

AZS Politechnika Warszawska - PGE Skra Bełchatów 3:2 (18:25, 26:24, 25:22, 20:25, 15:11)

AZS Politechnika Warszawska: Nowak, Żaliński, Salas, Statsenko, Bartman, Kreek, Wojtazek (libero) oraz Neroj, Wierzbowski.

PGE Skra Bełchatów: Woicki, Kłos, Możdżonek, Winiarski, Antiga, Kurek, Zatorski (libero) oraz Falasca, Novotny, Pliński, Wnuk.

MVP: Oleksandr Statsenko.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×