Sezon się właśnie zakończył. Na podsumowania przyjdzie jeszcze czas, ale na pewno zawodniczki mają mieszane uczucia co do srebrnego medalu. - Mecze finałowe jednak pozostawiają bardzo duży niedosyt po sobie. Ale na ten medal pracowałyśmy 8 miesięcy, nie tylko te dwa ostatnie tygodnie i to jest zwieńczenie naszej ciężkiej pracy, także z tego akurat się bardzo cieszę - mówiła po meczu Katarzyna Konieczna.
Mecz od początku nie układał się po myśli sopocianek. - Być może za brakło najbardziej takiej naszej agresji, chęci "zagryzienia", że tak powiem, przeciwnika. Bo to co pokazałyśmy w trzecim secie, że można dopaść przeciwnika i że można zablokować tę wydobywającą się zewsząd pewność siebie Muszyny - przyniosło pozytywny efekt. Zabrakło tego w tych trzech pozostałych setach i w ostatnim meczu w Muszynie, przegranym przez nas 0:3. Dlatego myślę, że nam zbrakło nieco pewności siebie, a Muszyna skrzętnie to wykorzystała i nie pozostawiła na nas suchej nitki - twierdzi atakująca.
Jak podkreśla Konieczna, nie można jednak mówić o porażce w szatni. - Nie, na pewno nie. Cieszę się, że wyszłyśmy zmobilizowane, bez żadnej presji, bo dzisiaj już nie miałyśmy nic do stracenia i chciałyśmy pokazać się z jak najlepszej strony, bo nie byłoby innego sensu. Co by dało jakbyśmy wyszły na mecz z podkulonym ogonem - nic, bo i tak miałyśmy dwa mecze przegrane, tak więc na pewno w szatni nie przegrałyśmy tego spotkania - przekonuje sopocianka.
Teraz już tylko czeka nas sezon kadrowy. Konieczna znajduje się w składzie na Puchar Jelcyna. - Mam ponad 3 tygodnie na odpoczynek, więc to tak optymalnie, bo więcej już też bym nie zniosła. Ja na pewno do sprawy reprezentacji podchodzę jak najbardziej na poważnie i będę chciała się pokazać, a jeśli trener w swojej koncepcji będzie mnie widział, to już zależy wyłącznie od niego, czy będę miała okazję więcej grać - kończy Katarzyna Konieczna.