Serbia – Wenezuela
Zaledwie jedno zwycięstwo mają na swoim koncie siatkarze Wenezueli – 21 czerwce zespół z Ameryki Południowej odniósł historyczne zwycięstwo nad reprezentacją Serbii. I właśnie ten mecz mocno skomplikował sytuację podopiecznych trenera Igora Kolakovića w grupie A, którzy mają dziś na swoim koncie tylko trzy wygrane i zajmują dopiero trzecią lokatę. Serbowie mogą jeszcze zagrać w turnieju finałowym, ale muszą wygrać wszystkie spotkania, jakie pozostały im do końca fazy zasadniczej Ligi Światowej. I w ten weekend mocno trzymać kciuki za Brazylijczyków.
I bez tych matematycznych wyliczeń Serbowie są zdecydowanymi faworytami piątkowej i niedzielnej konfrontacji. Tym bardziej, iż przystąpią do nich opromienieni wspaniałym i tak długo wyczekiwanym zwycięstwem nad reprezentacją Brazylii.
Serbowie, dla których najważniejszą tegoroczną imprezą są Igrzyska Olimpijskie w Pekinie, poprzez udział w Lidze Światowej starannie budują wysoką dyspozycję, bez pośpiechu wprowadzając do gry swoich najlepszych graczy. I choć ich forma nie jest jeszcze najwyższa, to znakomicie potrafią zastąpić ich mniej znani zawodnicy, jak atakujący Sasa Starović, rozgrywający Vlado Petković czy przyjmujący Bojan Janić.
Niezależnie od składu, w jakim zagrają Serbowie, wszystkie auty są po ich stronie, gdyż potrafią nie tylko doskonale wykorzystać swoje wysokie indywidualne umiejętności techniczne, ale i z żelazną konsekwencją realizować założenia taktyczne. Jedynym słabszym punktem serbskiego zespołu jest przyjęcie, które w dużej mierze zależy od dyspozycji dnia zawodników i... siły zagrywki przeciwników. Wielką siłą Serbów jest sfera mentalna, z ich niezachwianą wiarą w możliwość odwrócenia losów każdego meczu włącznie.
Wenezuela również myśli już od pekińskiej olimpiadzie, ale ostatnie występy tej drużyny nie mogą napawać jej kibiców optymizmem. Niestabilne przyjęcie oraz mnóstwo banalnych błędów w ataku i w zagrywce powodują, iż gra siatkarzy z Ameryki Południowej przypomina sinusoidę – tylko jeśli czują się dobrze w polu serwisowym i prezentują wysoką skuteczność w ataku mogą nawiązać skuteczniejszą walkę z innymi zespołami grupy A.
Siatkarze z Wenezueli od początku tegorocznych rozgrywek Ligi Światowej mają kłopot z utrzymaniem koncentracji i mobilizacji, zbyt łatwo poddają się, gdy stracą kilka kolejnych punktów. Komfort gry zapewnia im wyłącznie własna wysoka przewaga punktowa, o którą może być jednak trudno w pojedynkach z reprezentacją Serbii.
Brazylia – Francja
Jeden wygrany w ten weekend mecz może zagwarantować Francuzom udział w turnieju finałowym Ligi Światowej. Z całą pewnością trójkolorowi rzucą na szalę wszystkie swoje umiejętności i siły, aby ten cel osiągnąć. Siatkarze Francji udowodnili już, że nie straszna im konfrontacja z mistrzami świata z Brazylii, gdyż w tegorocznej edycji Ligi Światowej pokonali już podopiecznych trenera Bernardo Rezende.
Nie można jednak zapominać, iż oba zespoły zagrały wówczas w kompletnie eksperymentalnych składach, mocno odmienionych nawet w stosunku do pierwszej rundy tegorocznych rozgrywek Ligi Światowej. Trener Bernardo Rezende nie zabrał do Francji swoich największych gwiazd, wyraźnie oszczędzając im długich i wyczerpujących podróży do Europy. Szkoleniowiec Francuzów, dla których ten sezon jest już stracony, gdyż nie zagrają na Olimpiadzie w Pekinie, dał szansę na grę kompletnie nowej parze środkowych - Jean-Philippe Solowi i Jean-Stephane Tolarowi oraz parze przyjmujących: Emmanuelowi Ragondet i Samuelowi Tuia. Kluczową postacią w akcjach ofensywnych po francuskiej stronie siatki był atakujący Antonin Rouzier.
Brazylijczycy popełnili na paryskim parkiecie zbyt dużo rozmaitych błędów i zagrali słabiej, niż zwykle w ataku, aby mogli pokonać znakomicie dysponowanych gospodarzy. Trudno jednak przewidzieć, jak potoczą się losy rewanżowych spotkań, gdyż mistrzowie świata – mimo ostatniej porażki w Serbii – prezentują coraz lepszą grę, a do składu powracają ich kluczowi gracze, wyraźnie głodni gry i kolejnych sukcesów.
W pojedynkach z reprezentacją Serbii z dobrej strony pokazali się - powracający do gry na meczowym dystansie - Marcelinho, Dante i Andre, a w obronie prawdziwe cuda wyczyniał libero Brazylijczyków, Sergio. Należy przypuszczać, iż przed własną publicznością zespół Bernardo Rezende uczyni wszystko, aby jak najszybciej wyciągnąć pozytywne wnioski z serbskiej przegranej.
Pewien niepokój budzić też musi forma francuskiego rozgrywającego Pierre Pujola, który lwią część drugiego spotkania z Wenezuelą obejrzał z ławki rezerwowych, głównie za sprawą własnych błędów.