Spotkanie ZAKSY Kędzierzyn-Koźle i Farta Kielce zapowiadało się niezwykle interesująco. Gospodarze dokonali latem kilku ciekawych transferów i otwarcie zapowiadają walkę o mistrzostwo Polski (więcej o planach ZAKSY na sezon 2011/2012 TUTAJ). Spore ambicje ma również ekipa ubiegłorocznego beniaminka, podbudowana zwycięstwem w Memoriale Zdzisława Ambroziaka.
Początek spotkania był dość zaskakujący. Trudne zagrywki Miłosza Zniszczoła sprawiły, że kielczanie wyszli na trzypunktowe prowadzenie (0:3). Świetne ataki Marcusa Nilssona i dobra dyspozycja całej drużyny w polu serwisowym pozwalały gościom kontrolować przebieg partii (5:11). Kolejne fatalne przyjęcia wicemistrzów Polski mogły doprowadzić trenera Stelmacha do rozpaczy. Na drugą przerwę techniczną zawodnicy zeszli po bloku na Michale Ruciaku (8:16). ZAKSA nie zamierzała składać broni. Gdy od rąk faworytów dwukrotnie odbił się Rafał Buszek, trener Wagner musiał poprosić o czas (13:18). Różnica punktowa dzieląca oba zespoły była jednak zbyt duża, by kibice doczekali się emocjonującej końcówki. Seta zakończył, bezbłędny w pierwszej odsłonie pojedynku, Nilsson (18:25).
Kolejną partię lepiej otworzyli kędzierzynianie. Wreszcie udało się im zatrzymać szwedzkiego atakującego gości, co natychmiast znalazło odzwierciedlenie w wyniku (8:5). Faworyci odnaleźli swój rytm gry i powiększali przewagę. Przy stanie 14:10 Grzegorz Wagner przywołał podopiecznych do siebie. Jego uwagi nie zdały się na wiele. Po zepsutej zagrywce Grzegorza Kokocińskiego wciąż wyraźnie prowadziła ZAKSA (17:12). Dopiero błąd srebrnych medalistów z zeszłego sezonu przywrócił Farciarzom nadzieje na korzystny rezultat (17:15). Nadzieje te bardzo szybko rozwiał Antonin Rouzier. Kolejne skuteczne akcje Francuza pozwoliły gospodarzom spokojnie wygrać seta (25:21).
Taki rezultat dodał kędzierzynianom pewności siebie. Po błędzie Xaviera Kapfera prowadzili już 6:2. Na pierwszą przerwę techniczną zeszli po efektownym ataku Patryka Czarnowskiego (8:4). - Pojedynczo jesteśmy od nich gorsi, ale jako zespół możemy wygrać! - przekonywał zawodników trener Farta. Kielczanie nie podzielali chyba optymizmu swojego szkoleniowca. Stracili aż pięć punktów z rzędu i przegrywali 4:12. - Czy wy jeszcze pamiętacie, jak się gra w siatkówkę?! - wściekał się Wagner. Mimo sporych nerwów i kilku zmian nie mógł wpłynąć na przebieg boiskowych wydarzeń. Guillaume Samica prowadził swoją drużynę do zwycięstwa. Błąd podwójnego odbicia po stronie gości zapewnił ZAKSIE prowadzenie w meczu (25:16).
Początek czwartej partii był zdecydowanie najbardziej wyrównany. Po ataku Michała Kamińskiego na tablicy pojawił się wynik 5:5, a świetny blok Pierra Pujola zapewnił przyjezdnym minimalne prowadzenie na pierwszej przerwie technicznej (7:8). Gdy podczas jednej z obron Ruciak potknął się o chłopca do podawania piłek, Krzysztof Stelmach zdecydował się na wzięcie czasu (12:13). Chwilę później inicjatywa była już po stronie kędzierzynian (16:13). ZAKSA nie wypuściła przewagi z rąk aż do końca seta. Błąd Marcusa Nilssona doprowadził do stanu 20:15 i pozbawił Farciarzy nadziei na tie-break. Sytuację mocną zagrywką próbował ratować Pujol, ale był to jedynie krótki zryw (23:19). Jurij Gladyr zapewnił wicemistrzom Polski pierwsze zwycięstwo w sezonie 2011/2012 (25:21).
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Fart Kielce 3:1 (18:25, 25:21, 25:16, 25:21)
ZAKSA: Zagumny, Rouzier, Samica, Ruciak, Czarnowski, Galdyr, Gacek (libero) oraz Pilarz
Fart: Pujol, Nilsson, Kapfer, Buszek, Zniszczoł, Kokociński, Żurek (libero) oraz Kamiński, Kozłowski, Jungiewicz, Pawliński
MVP: Antonin Rouzier (ZAKSA Kędzierzyn-Koźle)