Nikt chyba nie spodziewał się, że Brazylijczycy, którzy zdominowali światową siatkówkę w XXI wieku w rozgrywanych u siebie finałach Ligi Światowej będą walczyć tylko o 3. miejsce w turnieju. Jeśli jednak spojrzeć na wyniki finałów LŚ z ostatnich lat, nie trudno zauważyć, że nad gospodarzami Final Six ciąży swoiste fatum, nie pozwalające im sięgać po najwyższe laury. W ostatnich pięciu latach to Canarinhos zdobywali złoty medal Ligi Światowej, żaden jednak z finałów nie był rozgrywany w Brazylii. W 2002 r. natomiast, w rozgrywanych w Belo Horizonte finałach, w spotkaniu o złoto Brazylia przegrała z Rosją 1:3. Wydaje się, że teraz historia zatoczyła koło, z tym, że w tym roku Canarinhos zabraknie nawet w finale.
Mając w pamięci dotychczasowe spotkania fazy finałowej, Brazylia była zdecydowanym faworytem meczu z USA. To właśnie Canarinhos rozegrali dwa łatwe dla nich spotkania pokonując wyraźnie, 3:0, zarówno Rosjan, jak i Japończyków. Siatkarze USA natomiast, po fatalnym występie i porażce 0:3 z Serbią na inaugurację, wymęczyli zwycięstwo z Polakami 3:2, mając tym samym duże szczęście, że udało się im awansować do półfinałów. W drugim półfinale, gdzie Serbia zmierzyła się z Rosją, wskazać faworyta było zdecydowanie ciężej. Serbowie prezentowali się co prawda lepiej niż Sborna, odnosząc w fazie grupowej finałów łatwe zwycięstwa nad USA i Polską. Forma Rosjan pozostawała zagadką. Drużyna Władimira Alekno uległa co prawda gładko Brazylii 3:0, ale Canarinhos już od dłuższego czasu wygrywali wszystko i ze wszystkimi, dlatego też wynik ten nie mógł być do końca miarodajny. Również łatwa wygrana 3:0 z Japonią nie dała odpowiedzi na pytanie o formę Rosjan, zespół z Kraju Kwitnącej Wiśni bowiem, będąc najsłabszą reprezentacją w stawce sześciu zespołów, dodatkowo nie przyjechał to Brazylii w najmocniejszym składzie.
Wszyscy powtarzają, że w tym sezonie najważniejsze są Igrzyska Olimpijskie, i szkoda byłoby wygrać w Rio de Janeiro, przegrywając w Pekinie. Pomimo tego wydaje się, że absencja Brazylijczyków w ścisłym finale LŚ to dla nich swoistego rodzaju porażka. We wcześniejszych latach bowiem, w jednym sezonie potrafili oni wgrywać zarówno Ligę Światową, jak i Igrzyska Olimpijskie w Atenach czy też Mistrzostwa Świata w Japonii. Porażki Brazylii nie można uzasadniać chyba faktem budowania formy na sierpniowe IO, gdyż w dwóch pierwszych spotkaniach Canarinhos pokazali, że są w dobrej dyspozycji, ich półfinałowa porażka wynika więc ze świetnej gry Amerykanów, co może być dobrym prognostykiem dla innych zespołów przed Olimpiadą. Jeżeli Canarinhos nie będą w stanie odbudować się psychicznie na spotkanie z Rosją może zdarzyć się, że po raz pierwszy od 1999 r. Brazylijczyków zabraknie na podium Ligi Światowej. Dla Rosjan mobilizacja przed meczem o brąz będzie o tyle większa, że w fazie grupowej przegrali oni już raz z Brazylią 0:3. Teraz będą chcieli udowodnić zarówno rywalowi, jak i samym sobie, że są klasową drużyną, którą stać nie tylko na medal LŚ, ale także na walkę o najwyższe cele podczas IO.