Cieszymy się z osiągniętego rezultatu - rozmowa z Pawłem Zagumnym, reprezentantem Polski

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Zmęczeni bardzo długą podróżą, ale niezwykle szczęśliwi i uśmiechnięci powrócili Polacy z Kraju Kwitnącej Wiśni. Rozdawali autografy, pozowali do zdjęć. Wzięli udział w konferencji prasowej, a później znaleźli jeszcze czas, aby porozmawiać z dziennikarzami. Na kilka pytań odpowiedział nam Paweł Zagumny.

W tym artykule dowiesz się o:

Piotr Dobrowolski: Spodziewaliście się tak gorącego przyjęcia?

Paweł Zagumny: Kibice już przyzwyczaili nas do tego, że przyjmują nas bardzo gorąco po udanych występach. Jest to bardzo miły gest. Cieszymy się, że doceniają nasz trud i wysiłek. Wielkie brawa dla nich i bardzo im za to dziękujemy.

Dobry turniej rozegrał Łukasz Żygadło, twój konkurent na pozycji rozgrywającego. Lepiej gra się ze świadomością, że może zastąpić cię w każdym momencie spotkania, gdy masz gorszy fragment?

- Żaden zawodnik nie jest w stanie rozegrać wszystkich meczów od początku do końca na takim turnieju. Jedenaście spotkań to bardzo dużo, to ogromny wysiłek dla organizmu. Cieszę się, że daliśmy radę i że wspólnie wywalczyliśmy ten awans.

Zdobyliście w jednym sezonie trzy medale wielkich imprez, co jak dotąd się nie zdarzyło. Uważasz, że to przełomowy rok dla polskiej siatkówki?

- Czy przełomowy to nie wiem, ale na pewno cieszą te medale. Cieszą sukcesy na trzech tak ważnych imprezach, jak Liga Światowa, Mistrzostwa Europy i Puchar Świata. Oby przyszły rok olimpijski był równie szczęśliwy.

Puchar Świata to morderczy turniej...

- Zgadza się. To ciężki turniej, każdy mecz jest inny, każdy mecz jest bardzo ważny, codziennie trzeba grać z dobrym przeciwnikiem. Cieszymy się z tego, co osiągnęliśmy.

Nie żałujecie, że ostatecznie nie udało się jednak zająć pierwszego miejsca?

- Było bardzo blisko. Oczywiście trochę inaczej mógł się ułożyć ten ostatni mecz, z Rosjanami, który był praktycznie wygrany, ale cieszy każdy zdobyty punkt i miejsce, jakie zajęliśmy.

Tak pół żartem, pół serio można powiedzieć, że bardzo utrudniliście drogę do Londynu Włochom, którzy zajęli czwarte miejsce w Pucharze Świata i muszą grać w turniejach kwalifikacyjnych.

- Ciężko cokolwiek odpowiedzieć na to pytanie. Nie przyjechaliśmy tam dla Italii czy Brazylii, nie graliśmy dla nich, tylko dla siebie. Cieszymy się z tego wyniku, który osiągnęliśmy, a że odpadały te czy inne drużyny - taka jest kolej rzeczy, taki jest ten turniej. Na pewno nikt nie przegrywał specjalnie w tym turnieju.

A czym tak rozzłościliście Włochów po zakończeniu meczu?

- Trzeba by spytać Michała Kubiaka, on będzie wiedział. Ale myślę, że to pozostanie jego słodką tajemnicą...

Nie odpoczniecie jednak zbyt dużo.

- Rzeczywiście czasu na odpoczynek nie jest wiele. To był bardzo trudny sezon reprezentacyjny, pół roku ciężkiej pracy z małą przerwą, ale się opłaciło. Teraz trzeba wracać do rozgrywek ligowych.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)