Chłopakom należą się słowa uznania - rozmowa z Witoldem Chwastyniakiem, trenerem KPS Jadar Siedlce

W sobotę siatkarze KPS-u Jadar po raz trzeci musieli uznać wyższość rywali z Nysy przegrywając 0:3. - Mam nadzieję, że zdobyte doświadczenie będzie procentowało na przyszłość - tłumaczy w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Witold Chwastyniak, szkoleniowiec beniaminka z Siedlec.

Jakub Artych: KPS zagrał ostatnie spotkanie w tym sezonie. Jak pan je oceni?

Witold Chwastyniak: Sobotnie spotkanie było zgoła odmienne od dwóch
poprzednich. Był to mecz walki. Dwa pierwsze sety tak naprawdę mogły rozstrzygnąć się zupełnie inaczej. Gdybyśmy wygrali chociaż jeden z nich to pojedynek mógłby się inaczej potoczyć. Niestety jednak skończyło się 0:3. Należy podziękować chłopakom bo naprawdę podjęli walkę. Mimo przegranej mogą być w jakimś tam stopniu zadowoleni.

W dwóch pierwszych setach była szansa, aby przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

- Zabrakło nam w końcówkach doświadczenia. Drużyna z Nysy wykorzystała swoje większe doświadczenie w decydujących piłkach. My mamy bardzo młodych zawodników, którzy mieli prawo w końcówce popełnić błędy.

Drużyna z Siedlec po raz trzeci przegrała z AZS Stal Nysa
Drużyna z Siedlec po raz trzeci przegrała z AZS Stal Nysa

Czego zabrakło, aby w dwóch pierwszych spotkaniach powalczyć ze Stalą Nysa?

- W Nysie zabrakło nam umiejętności. Generalnie byliśmy słabsi od nich w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła, ale największe problemy mieliśmy z ich zagrywką. Nie mieliśmy dobrego przyjęcia i rywale mogli ustawić skuteczny blok. Często również popełnialiśmy błędy w ataku. Ciężko było wówczas nawiązać z nimi walkę.

Cała rywalizacja z drużyną AZS-u pokazała, że zespół z Siedlec czeka jeszcze wiele pracy.

- Na dzień dzisiejszy nie jesteśmy gotowi, aby wygrywać takie mecze. Na pewno jednak będziemy do tego dążyć. W przyszłym sezonie będzie wyglądało to lepiej.

Mimo znaczącej porażki w play-off sezon dla KPS jest z pewnością udany. Przyszłe rozgrywki ekipa z Mazowsza ponownie spędzi na zapleczu PlusLigi.

- Cel jest wykonany, szkoda tylko, że minimum. Po tym jak awansowaliśmy do pierwszej ósemki chcieliśmy ugrać trochę więcej. Kiepska końcówka rundy zasadniczej spowodowała jednak, że trafiliśmy w play-off na najsilniejszy zespół w tej lidze, który nie dał nam praktycznie żadnych szans.

W tym sezonie zespół z Siedlec był trochę jak Dr Jekyll and Mr Hyde. Potrafił pokonać między innymi Stal Nysę czy BBTS Bielsko-Biała, ale potrafił też przegrać u siebie gładko z Będzinem. W każdym meczu jednak drużyna KPS zostawiała serce na boisku.

- Na pewno za ten sezon należy chłopakom podziękować. Walczyli na tyle ile mogli. Mecze były różne. Niektóre były bardzo zacięte i wyrównane. Było też kilka bardzo słabych w naszym wykonaniu, w których praktycznie nie istnieliśmy.

Chwastyniak w trakcie sezonu został grającym trenerem beniaminka
Chwastyniak w trakcie sezonu został grającym trenerem beniaminka

Był to debiutancki sezon KPS-u na I-ligowym poziomie. Nie należał on na pewno do najłatwiejszych, gdyż w trakcie rozgrywek beniaminek zmagał się z wieloma problemami.

- Było dużo zawirowań, między innymi na ławce trenerskiej (w trakcie sezonu Chwastyniak został grającym trenerem - przy. red.). Jesteśmy zmęczeni psychicznie i fizycznie. Mamy czas teraz, aby porządnie odpocząć. Jeszcze raz powtórzę - chłopakom należą się podziękowania za ten sezon.

Siedlecki zespół w tym sezonie opierał się głównie na młodych, perspektywicznych zawodnikach. W kilku spotkaniach drużynie zdecydowanie brakowało doświadczenia.

- Mamy w drużynie wielu młodych zawodników. Wielu z nich pierwszy sezon grało na tym szczeblu rozgrywek. Kilku z nich dopiero teraz było podstawowymi zawodnikami swojego zespołu. Mam nadzieję, że zdobyte doświadczenie będzie procentowało na przyszłość.

Źródło artykułu: