"Co nas nie zabije, to nas wzmocni" - tak z pewnością mogą powiedzieć po finałowych pojedynkach Pucharu CEV siatkarze Asseco Resovii. Rzeszowianie, jakby zupełnie niezmęczeni 10 setami rozegranymi niedawno z Dynamem Moskwa, świetnie rozpoczęli pierwszy mecz półfinałowy. Na tyle skutecznie utrudnili miejscowym życie zagrywką, że już po kilku minutach prowadzili 6:2. Do drugiej przerwy technicznej goście zwiększyli swoją przewagę do sześciu punktów, a że ZAKSA prezentowała się w tej odsłonie bezbarwnie na tle świetnie dysponowanych rywali, niespodzianki w końcówce być nie mogło.
Na początku drugiego seta niemoc gospodarzy trwała. Ataki zepsuli zarówno Antonin Rouzier jak i Guillaume Samica i bardzo szybko, przy stanie 1:4, ZAKSĘ przywołał do siebie Krzysztof Stelmach. - Jak chcemy myśleć o wygranej, jak nie kończymy ataków na pojedynczym bloku! Najwyższy czas wziąć się do pracy! - krzyczał kędzierzyński szkoleniowiec na swoich zawodników. Miejscowi wzięli sobie jego słowa do serca. Wzmocnili zagrywkę i jeszcze przed pierwszą przerwą techniczną doprowadzili do remisu (7:7).
Później gra się wyrównała, ale poziom spotkania znacznie spadł. Oba zespoły masowo popełniały błędy (tylko w tym secie jedni i drudzy zepsuli w sumie 12 zagrywek) i przez pewien czas rzadko kiedy punkt był zdobywany po przeprowadzonej akcji . Ciekawie nie było nawet w końcówce. Resovia, która od dłuższego czasu miała minimalną, jednopunktową, przewagę nad miejscowymi, przy pierwszej piłce setowej zatrzymała na środku Wojciecha Kaźmierczaka i wygrała 25:23.
W partii numer trzy, a jakże, znowu lepiej zaczęła Resovia, która już na początku wypracowała sobie kilka oczek przewagi. Schodząc na pierwszą przerwę techniczną przyjezdni prowadzili już pięcioma punktami. Później było jeszcze lepiej, bo wreszcie rzeszowscy siatkarze wstrzelili się zagrywką. W efekcie w pewnym momencie przeważali już 10 oczkami. Już do końca partii miejscowi nie mogli znaleźć recepty na dobrze dysponowanych w środę rywali, którym przeciwstawić mogli jedynie pojedyncze dobre akcje. Przegrali w słabym stylu 0:3 i jeśli nie chcą jechać do Rzeszowa z "zaliczką" dwóch porażek, muszą pozbierać się przed czwartkową potyczką.
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Asseco Resovia Rzeszów 0:3 (19:25, 23:25, 15:25)
ZAKSA: Zagumny, Czarnowski, Rouzier, Samica, Kaźmierczak, Ruciak, Gacek (libero) oraz Witczak, Popelka, Pilarz, Kapelus
Resovia: Achrem, Lotman, Grzyb, Nowakowski, Grozer, Tichacek, Ignaczak (libero) oraz Gontariu, Kosok
Stan rywalizacji do 3 zwycięstw: 1:0 dla Resovii
Mecz błędów - relacja ze spotkania ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Asseco Resovia Rzeszów
Pierwszy mecz półfinałowy pomiędzy ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle a Asseco Resovią Rzeszów nie był ładnym pojedynkiem Obie drużyny zepsuły w tej potyczce w sumie ponad 30 zagrywek, popełniając przy tym jeszcze szereg innych błędów. Ostatecznie 3:0 wygrali przyjezdni, których przewaga w całym spotkaniu praktycznie ani przed chwilę nie byłą zagrożona.