Do drugiego dnia zmagań w łódzkim turnieju World Grand Prix drużyny Polski i Włoch przystępowały w nieco odmiennych nastrojach, ale po takiej samej, pięciosetowej dawce siatkówki poprzedniego dnia. Biało-czerwone zwyciężyły Serbię, natomiast przyjezdne z półwyspu Apenińskiego uległy Brazylii. Mimo tych statystyk, faworytem spotkania wydawał się być zespół gości.
Przed rozpoczęciem gry doszło do miłego akcentu, jakim było docenienie Doroty Świeniewicz, która przez wiele lat stanowiła o sile reprezentacji. Wzruszona otrzymała kwiaty od Andrzeja Warycha i powiedziała kilka słów do publiczności.
Po tej uroczystości skończyły się wszelkie uprzejmości. Polki zasługiwały na pochwały. Gra nie układała się jednak po ich myśli. Niemal we wszystkich elementach siatkarskiego rzemiosła biało-czerwone miały przewagę. Uległy minimalnie w polu serwisowym, ale zdecydowanie przeważały na siatce. Starania nie przynosiły jednak skutków, bowiem najważniejsza była rubryka "błędy przeciwnika".
Polki popełniły ich aż 11, co uniemożliwiało normalne prowadzenie gry. Azzurri miały 2-3 "oczka" zapasu nad rywalkami i spokojnie wykorzystywały swoje największe działa - Francescę Piccinini oraz Serenę Ortolani. To właśnie potężne zbicie tej pierwszej zapewniło sukces w premierowej odsłonie, kiedy na tablicy świetlnej pojawił się rezultat 22:25.
Trener Alojzy Świderek nie miał wesołej miny. Starał się jednak nie działać pod wpływem chwili. Od początku gry celem serwujących Włoszek była Kinga Kasprzak. Przyjmująca kadry z trudem radziła sobie z tym zadaniem. Nie była równie skuteczna, co poprzedniego dnia. Zmieniła ją Karolina Kosek, ale kluczowa okazała się jednak inna roszada. Na parkiecie pojawiła się Joanna Wołosz.
Młoda rozgrywająca Aluprofu otrzymała proste polecenie - przyspieszyć grę. W dużym stopniu się to udało. Świetnie prezentowały się środkowe - Agnieszka Bednarek-Kasza oraz Berenika Okuniewska. Ich ataki oraz skuteczna zagrywka prowadziła biało-czerwone do zwycięstwa. Tym razem to Polki, przez znaczną część seta, miały na swoim koncie o jeden bądź dwa punkty więcej od rywalek. Sukces zawdzięczają tylko i wyłącznie sobie, bo przeciwniczki oddały im zaledwie dwa "oczka" (a Polki im już "tylko" 10). W decydujących fragmentach ręka nie zadrżała Katarzynie Skowrońskiej-Dolacie oraz Izabeli Żebrowskiej (14 puntów w dwóch setach!). Szczególnie trudną pozycję miała ta druga, której sytuacyjny atak dał prowadzenie 23:22. Sporo kontrowersji wywołała ostatnia piłka, która według włoskiego obozu wylądowała w aucie. Według duetu sędziowskiego w boisku.
Trzecia odsłona miała być odpowiedzią na to, która drużyna będzie w stanie szybciej zareagować po 10-minutowej przerwie. Na parkiecie nie oglądaliśmy żadnego nowego scenariusza. Dopóki Polki potrafiły ograniczyć liczbę własnych błędów, tak długo wystarczało to na dobrze dysponowane tego dnia Włoszki. Powróciły problemy z odbiorem, co uniemożliwiło Joannie Wołosz kombinacyjną grę. Biało-czerwone grały czytelnie i schematycznie.
Remis utrzymywał się do stanu 18:18. Później rządziły już siatkarki w niebieskich trykotach. To również im sprzyjało szczęście. Taka mieszanka gwarantowała sukces.
Niuanse decydowały również o wyniku partii numer cztery. Do drugiej regulaminowej przerwy niewielką przewagę miały przyjezdne. Pięć tysięcy kibiców w Atlas Arenie nie wątpiło ani przez chwilę w ostateczny sukces reprezentacji. Po serii błędów rywalek na tablicy świetlnej pojawił się rezultat 22:19. Wydawało się, że nic nie może odebrać sukcesu Polkom. Ciężar gry na swoje barki wzięła Ortolani, która serwisami doprowadziła do remisu, a następnie stanu 22:23.
Autowe zbicie Karoliny Kosek dało Włoszkom pierwszą piłkę meczową. W akcji pełnej dramaturgii triumfowała Żebrowska, która umieściła piłkę w dziewiątym metrze boiska. Ta sama zawodniczka obroniła kolejnego meczbola, w podobny sposób. Role odwróciły się, kiedy Ortolani wpakowała piłkę w antenkę. Gdyby nie nerwowa reakcja Okuniewskiej set zakończyłby się przy stanie 27:25. Gra trwała jednak dalej, a mistrzowskim zagraniem Lucia Bosetti ponownie dała Włoszkom prowadzenie. Niemal żadna decyzja pań arbiter nie uchodziła bez komentarzy włoskiego obozu.
Emocje sięgały zenitu. Nawet tak doświadczona siatkarka jak Bosetti myliła się w polu serwisowym. Mecz zakończył się po nieczystym zagraniu Katarzyny Skorupy, które poprzedziła znakomita kontra Piccinini. Mimo porażki biało-czerwone, jak i Włoszki zostały nagrodzone przez kibiców ogromnymi brawami. W ostatnim dniu łódzkiego turnieju Polki zmierzą się z Brazylią, a Włoszki z Serbkami.
Polska - Włochy 1:3 (22:25, 25:23, 20:25, 29:31)
Polska: Okuniewska, Bednarek-Kasza, Skorupa, Skowrońska-Dolata, Kasprzak, Żebrowska, Maj (libero) oraz Kosek, Wołosz, Kaczor, Sieczka, Tokarska.
Włochy: Camera, Barazza, Ortolani, Piccinini, Arrighetti, Bosetti, De Gennaro (libero) oraz Folie.
Sędziowie: Angela Grass (pierwsza) oraz Karin Zahorcova (druga).
Widzów: 5000
Z Łodzi, dla SportoweFakty.pl,
Miłosz Marek
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)