Marek Kardos: Wszystko zmierza w dobrym kierunku

Przygotowania siatkarzy Wkręt-metu AZS Częstochowa do inauguracji sezonu PlusLigi wkraczają w decydującą fazę. Częstochowianie mają za sobą generalny sprawdzian przed startem sezonu.

W tym artykule dowiesz się o:

Akademicy konsekwentnie szlifują swoją dyspozycję przed inauguracją ligowych rozgrywek. Poważniejszymi sprawdzianami dla częstochowskiej ekipy były Memoriał Arkadiusza Gołasia i Międzynarodowy Turniej o Puchar Burmistrza Oleśnicy. Generalną weryfikacją formy zespołu Marka Kardosa był natomiast Memoriał Zdzisława Ambroziaka, który odbył się w miniony weekend. Częstochowianie zajęli w nim ostatnią lokatę, ale zdaniem słowackiego szkoleniowca, zespół czyni stałe postępy, a czas pracuję tylko i wyłącznie na jego korzyść. - Nasza gra na pewno jest coraz lepsza. Warto wspomnieć, że nie graliśmy w optymalnym składzie. Każdy z zawodników dostał swoją szansę. Potrzeba mi trochę więcej czasu, bo wielu z tych młodych chłopaków daje z siebie wszystko i ostro trenuję, ale nadal musi się uczyć. Wszystko zmierza w dobrym kierunku. Nie trzeba się spieszyć, bo pośpiech w przygotowaniach może odbić się negatywnie na zawodnikach. Krok po kroku idziemy do przodu i bez względu na wyniki, nasza gra jest lepsza, niż wcześniej. Zdarzają się jeszcze wahania formy, ale bez wątpienia gra wygląda coraz lepiej - uważa Marek Kardos.

Rewolucja kadrowa, która dotknęła częstochowski zespół sprawiła, że Kardos ma do dyspozycji praktycznie nowy zespół. Jednymi z nowych twarzy w drużynie są wypożyczeni z bełchatowskiej Skry, Marcin Janusz i Kacper Piechocki. Młodzieżowi reprezentanci Polski rozpoczęli treningi z drużyną tuż przed turniejem w Oleśnicy, ale nie mieli kłopotów z aklimatyzacją w drużynie. Słowak chwali obu młodych graczy. - Bardzo dobrze wkomponowali się w ten zespół i wielka przyszłość przed nimi. Nie wyróżniałbym tylko tej dwójki. Dawid Murek i Andrzej Stelmach trzymają pieczę nad tym zespołem i reszta chłopaków do nich dołącza. Podobnie Grzesiek Bociek. Na razie przeplata dobre mecze ze słabszymi, ale już wie, gdzie robi błędy. Musimy skupiać się tylko i wyłącznie na naszej grze. Marcin i Kacper są ograni, bo rozegrali wiele sparingów. Mają więcej pewności, niż pozostali nowi zawodnicy - tłumaczy słowacki trener.

Marek Kardos jest zadowolony z postawy swojego zespołu w sparingach
Marek Kardos jest zadowolony z postawy swojego zespołu w sparingach

Patrząc na statystyki, wiodącą postacią w drużynie jest na razie atakujący, Grzegorz Bociek. Kardos uważa, że z 21-latka zespół będzie miał sporą pociechę, a w jego przypadku podstawą muszą być regularne występy. - Ciąży na nim duża odpowiedzialność, bo na razie mamy tylko jednego atakującego. Na jego pozycję przymierzaliśmy też Michała Kaczyńskiego i jeśli Grzesiek będzie sobie gorzej radził, to nadal Michał będzie próbowany. Tak naprawdę Grzesiek od nowa zaczął grać w siatkówkę, bo przez ostatnie półtora roku miał problemy. Po pierwsze z kontuzjami, a po drugie nie trenował z pierwszym zespołem Skry Bełchatów. Nie możemy zatem się spodziewać, że będzie od razu grał na poziomie Mariusza Wlazłego. Cały czas robi jednak postępy i naprawdę musi się skupić tylko na grze. Trochę trzeba podszlifować jego technikę i naprawdę będzie dobrze. Nasz problem polega na tym, że pozostali zawodnicy mają problemy z regularnym graniem. Brakuje im doświadczenia, aby wkomponować się w grę i nie popełniać głupich błędów. Stres też robi swoje - podkreśla Marek Kardos, przed którym trzeci rok w roli trenera częstochowskiego zespołu.

Jednym z problemów, z którym Słowak musi się zmagać, to brak drugiego atakującego i czwartego przyjmującego w kadrze drużyny. Działacze częstochowskiej ekipy prowadzili rozmowy m.in. z Piotrem Gruszką i Pawłem Siezieniewskim, które zakończyły się jednak fiaskiem. - Trzeba trenować z tymi zawodnikami, którzy na dzień dzisiejszy są w klubie. Na temat nowych graczy nic nie wiem. Pomagają nam dwaj zawodnicy, którym trzeba przede wszystkim podziękować. Gra rozkłada się obecnie na mniejszą liczbę zawodników i modyfikacja treningu jest trochę inna. Pozytywem takiego stanu rzeczy jest to, że podczas zajęć treningowych młodzi zawodnicy grają i trenują więcej. Niestety, brakuje zmiany, gdy ktoś jest w słabszej dyspozycji - ubolewa trener.

Akademicy lada dzień przenoszą się do nowej, nowoczesnej hali, której uroczyste otwarcie nastąpi w najbliższą sobotę podczas spotkania o Superpuchar Polski. Częstochowianie zaczną się z nią oswajać już od środy. - W środę rano mamy pierwszy trening, a popołudniu pokazowy sparing z drużyną z Będzina. Potem będziemy trenować już wyłącznie na nowej hali - przekazał Kardos, który jednocześnie dodaje, że nie będzie tęsknił za odchodzącą do lamusa Halą Polonia. - Na pewno nie będzie nam jej brakować. Hala Polonia ma swoją specyfikę, ale z trzyletniego doświadczenia wiem, że wpływała ona negatywnie zarówno na przeciwników, jak i naszych zawodników. Jeśli wygrywało się mecze, to było wszystko w porządku, ale gdy coś się nie udawało, to atmosfera wokół i presja była na wielką skalę. Może miałem faktycznie lepszy wgląd na grę drużyny i mogłem wychwycić więcej detali, ale myślę, że nie będziemy mieć problemu z przenosinami do nowej hali. Prawdą jest to, że ta hala jest tak ładnie zrobiona, że może nie być naszym atutem i wszystkie zespoły będą dobrze sobie w niej radzić.

Marek Kardos na koniec przedstawił, jak wyglądać będą ostatnie dwa tygodnie dla jego podopiecznych przed pierwszym spotkaniem ligowym w Bydgoszczy. - Na przyszły tydzień planujemy jeszcze sparing. Będzie to wtorek lub środa. Chcemy to zorganizować na naszej hali w warunkach treningowych. Chcemy to zrobić bez udziału publiczności, aby nikt postronny nie mógł wejść na salę. Potem już tylko trening, ale z większym naciskiem na technikę i taktykę, niż siłownie - kończy Marek Kardos.

Źródło artykułu: