Fabian lepszy od Patricka - rozmowa z Krzysztofem Wierzbowskim z AZS PW

- Z Fabianem Drzyzgą rozumiem się na boisku nawet lepiej niż z Patrickiem Steuerwaldem. Mamy jednak do poprawienia kilka elementów - mówi siatkarz AZS Politechniki Warszawskiej Krzysztof Wierzbowski.

- W drugim spotkaniu memoriału z AZS Częstochowa wyszło nam kilka fajnych zagrań, które trenowaliśmy wcześniej, choć poziom meczu nie był zbyt wysoki. To chyba takie podsumowanie, bo jeśli coś ćwiczymy, to chcielibyśmy potem pokazywać na parkiecie.

Piotr Stosio: Jakie są cele drużyny na sezon?
Krzysztof Wierzbowski:

Prawdopodobnie będziemy rozpychali się łokciami w dole tabeli. Cieszymy się, że w miarę gładko zbiliśmy częstochowian. Życzylibyśmy sobie, gdyby podobnie było w trakcie rozgrywek ligowych.

Jesteście już gotowi na start ligi?
-

Jeszcze nie, mamy kilka niuansów do poprawienia. Przede wszystkim brakuje nam świeżości, która - gdy przyjdzie - powinna wpłynąć niezwykle pozytywnie na naszą grę w PlusLidze. Wtedy będziemy bardziej mobilni w polu, piłka bardziej będzie nas się słuchała w przyjęciu. Zostały nam dwa tygodnie, więc chcielibyśmy je wykorzystać zgodnie z narzuconym planem. Za kilkanaście dni będziemy mogli powiedzieć, że jesteśmy w optymalnej formie.

Jak oceniasz potencjał drużyny z zespołem z poprzedniego sezonu? Jest słabszy, znacznie słabszy, a może lepszy?

- Uważam, że jest bardzo podobny. Z meczu na mecz powinniśmy dojrzewać i grać coraz lepszą siatkówkę. Nie ma co ukrywać, że mamy młody zespół, który wymaga swoistego szlifu. Nad tym będziemy pracowali przez cały rok. A na pewno mocno w następnych tygodniach.

Rywale osłabili się chyba bardziej od was.

- Zobaczymy, bo różnie bywa. AZS Olsztyn w poprzednim roku miał walczyć o czołowe pozycje w lidze, a zakończył rozgrywki na ostatnim miejscu. Ciężko na razie oceniać po nazwiskach i po sparingach. Zawsze może ktoś wyskoczyć z kapelusza i bić się o pierwszą czwórkę.

Trudno jednak bać się akademików z Olsztyna, Częstochowy oraz Effectora i Trefla Gdańsk.

- Na razie w sparingach graliśmy z obiema akademickimi drużynami. Z zespołem z Olsztyna mecz był bardzo wyrównany. Liczę, że w lidze nie będziemy mieli problemów z głównymi rywalami.

Łatwo ograliście częstochowian, którzy w poprzednim sezonie napsuli wam sporo nerwów. Wydaje się, że nie będziecie mieli jednak problemów ze starym rywalem.

- Nie przesadzajmy, na mecz z nami podopieczni Marka Kardosa wyszli bez Dawida Murka i Andrzeja Stelmacha. Co prawda ich młody rozgrywający poradził sobie bardzo dobrze, ale ciekawe jak spisze się w lidze.

Twoja współpraca z rozgrywającym Fabianem Drzyzgą zapowiada się co najmniej ciekawie. Złapaliście dobry kontakt?

- Muszę przyznać, że gra mi się z nim bardzo dobrze, choć powinniśmy mimo wszystko poprawić kilka elementów. Ale ogólnie jest ok, a nawet więcej, czuję się z nim lepiej na boisku niż z Patrickiem Steuerwaldem.

Przed sezonem wypowiadałeś się bardzo ostrożnie, że nie będziesz należał do liderów drużyny, a główne role pełnić będą Marcin Nowak i Grzegorz Szymański. Po otrzymaniu nagrody najlepszego przyjmującego VII Memoriału Ambroziaka zmieniłeś zdanie?

- Nie, będę się trzymał tego, co powiedziałem. Oni są bardziej odporni psychicznie, więc powinni ciągnąć nasz wózek. Ja postaram się pomagać. Rola Grześka jest bardzo ważna, przecież w meczu z częstochowianami był naszym najlepszym zawodnikiem.

Niedawno powiedziałeś, że gdy któryś z młodych siatkarzy Politechniki będzie odpuszczał na treningach, może liczyć na twoją ostrą, nieparlamentarną reakcję. Była okazja?

- Nie, na razie wszyscy starają się na treningach, tak jak powinni. Oby tak było cały czas, wykonaliśmy ciężką pracę, a niektórzy musieli nawet odpuścić ze względu na mikrourazy. Na przykład Maciek Pawliński, któremu coś strzyknęło. Życzymy sobie zdrowia, a młodzi niech pracują!

Szybko zmieniła się twoja pozycja w PlusLidze. Poprzedni sezon zaczynałeś jako rezerwowy, teraz jesteś pewniakiem u Jakuba Bednaruka.

- Jeszcze nie, wszystko przed nami. Mamy dwa tygodnie do ligi, wiele może się zmienić. Pamiętajmy, że najważniejszy jest sukces drużyny.

Źródło artykułu: