Bartosz Gawryszewski: Nie popadamy w huraoptymizm

Lotos Gdańsk pokonał w Warszawie AZS Politechnikę, okrzykniętą rewelacją Plus Ligi. Czy to zwycięstwo oznacza przełom w grze podopiecznych Dariusza Luksa?

Nikt nie miał większych problemów ze wskazaniem faworyta piątkowego spotkania. Politechnika nie przegrała od pięciu kolejek, a Trefl miał na koncie zaledwie jedno zwycięstwo i to nad ostatnim w tabeli AZS-em Częstochowa. Dlatego dwa punkty wywiezione ze stolicy mają dla gości przede wszystkim znaczenie psychologiczne: - W końcu zagraliśmy takie spotkanie, jakie chcieliśmy. W tej drużynie drzemie olbrzymi potencjał, jednak do tej pory nie potrafiliśmy tego udowodnić na boisku - powiedział po meczu szczęśliwy Bartosz Gawryszewski, środkowy Trefla.

Bartosz Gawryszewski uważa, że Trefl nie pokazał jeszcze swojej najlepszej siatkówki; foto:orlen-liga.pl
Bartosz Gawryszewski uważa, że Trefl nie pokazał jeszcze swojej najlepszej siatkówki; foto:orlen-liga.pl

- To zwycięstwo niesamowicie cieszy, ale dziś nie pokazaliśmy jeszcze pełni swoich możliwości. Przede wszystkim zagraliśmy dobrą siatkówkę. Dotąd wiele osób w nas wątpiło, bo na papierze nasz zespół wygląda imponująco, a mimo tego nie osiągaliśmy satysfakcjonujących wyników. Mamy zawodników, którzy wcześniej grali w świetnych klubach, ale do tej pory nie mogliśmy z tego stworzyć drużyny. W końcu potwierdziliśmy, że sprowadzenie nas do Gdańska nie było pomyłką - tłumaczył Gawryszewski.

Zespół trenera Dariusza Luksa w sześciu pierwszych kolejach Plus Ligi nie spełniał przedsezonowych oczekiwań. Po zwycięstwie z AZS-em Częstochowa mogło się wydawać, iż drużyna z Pomorza w końcu wskoczyła na poziom, jakiego się po niej spodziewano. Jednak sromotna porażką z Effectorem Kielce znowu zesłała na Trefl falę krytyki. W takich okolicznościach tym bardziej cenna wydaje się być wygrana z Inżynierami. - Ciężko było się podnieść po przegranej do zera z zespołem z Kielc. Jednak są takie mecze, które po prostu nie wychodzą. Niektórych rzeczy się da się przewidzieć - stwierdził 27-letni zawodnik. - O tym meczu jednak zapominamy. Na pewno wyciągnęliśmy z niego odpowiednie wnioski, ale to już należy do przeszłości - zapewniał.

Wynik meczu w Warszawie zmieniał się, jak w kalejdoskopie. Żadna z drużyn nie potrafiła wypracować sobie wyraźnej przewagi, a seryjnie popełniane błędy doprowadzały do ciągłych zwrotów akcji. Po stronie Trefla nie można wskazać jednego lidera, ale Gawryszewski przyznaje, że to wejście Michała Kamińskiego nieco ożywiło zespół: - Na pewno Michał bardzo nam pomógł i wielkie brawa dla niego za ten mecz. Aczkolwiek wygraliśmy dziś jaki zespół, jeden pomagał drugiemu, a gdy ktoś grał słabiej w jakimś elemencie, następny go uzupełniał. I na tym właśnie polega siatkówka. Tym bardziej cieszy to zwycięstwo - stwierdził.

Zawodnik Trefla nie pokusił się jednak o tezę, iż wygrana z Politechniką oznacza w końcu przebudzenie jego drużyny i wprowadzi ją na drogę kolejnych sukcesów na ligowych parkietach. - Nie popadamy w huraoptymizm. Teraz potrzebny nam jest przede wszystkim spokój. To tylko jedno zwycięstwo, a za tydzień przecież kolejny mecz, bardzo ważny zresztą, z Olsztynem. Musimy gromadzić kolejne punkty, ale żeby to osiągnąć nie możemy zajmować się świętowaniem, ale ciężkim treningiem i przygotowaniem do następnej potyczki - zakończył Gawryszewski.

Źródło artykułu: