Transferowe bomby kontra bombki, czyli prezesów prezenty dla trenerów

Marcin Olczyk
Marcin Olczyk
Ruch nie tylko międzynarodowy

Na obecny kształt Orlen Ligi i PlusLigi spory wpływ miały również transfery wewnątrz kraju. Marcin Możdżonek postanowił opuścić zdetronizowaną Skrę i teraz z nowymi kolegami z ZAKSY jest liderem tabeli. Zbigniew Bartman nowe życie (atakującego), już bez przyjaciela Michała Kubiaka u boku, rozpoczął kilka miesięcy temu w Asseco Resovii Rzeszów. Z jego byłego klubu czyli Jastrzębskiego Węgla odszedł również, po  wielu latach, Paweł Rusek, który kopalniany pył postanowił zamienić na nadmorski jod. Ciekawie było również u pań. Dwa najlepsze zespoły w kraju, jakby nigdy nic, wymieniły między sobą libero. Paulina Maj ruszyła w góry (Bank BPS Muszynianka Fakro) z kolei Mariola Zenik nad morze (Atom Trefl). Obie, mimo zmiany otoczenia, prezentują się wybornie. W ślady tej drugiej poszła Rachel Rourke. Niechciana w Muszynie atakująca w Sopocie została niekwestionowaną liderką swojego zespołu. Wyrosła też na jedną z gwiazd nie tylko krajowych rozgrywek, ale również całej Champions League.
Paulina Maj po zdobyciu mistrzostwa Polski odeszła z Atomu. Czy pomoże odzyskać tytuł Muszyniance, którą w minionym roku osobiście zdetronizowała? Paulina Maj po zdobyciu mistrzostwa Polski odeszła z Atomu. Czy pomoże odzyskać tytuł Muszyniance, którą w minionym roku osobiście zdetronizowała?
A miało być tak pięknie…

Niechciany prezent to jeszcze nie koniec świata. Podarunek taki zawsze można próbować zwrócić do sklepu lub oddać komuś, kto może zrobić z niego użytek. Z nieudanym transferem już tak łatwo nie jest. Podpisywanie kontraktu z zawodnikiem, którego umiejętności zna się tylko na podstawie relacji telewizyjnych lub specjalnych kompilacji przygotowywanych przez menedżerów, obarczone jest sporym ryzykiem i niesie za sobą poważne reperkusje. Łatwo trafić na minę. Konsekwencje czasem odbijają się klubowi czkawką przez cały sezon. Do największych pechowców na rynku transferowym w minionych miesiącach zaliczyć można na pewno Skrę, ale także Impel Wrocław i Budowlanych Łódź. Zespół prowadzony przez Jacka Nawrockiego latem pozyskał dwóch zawodników. Żadnego z nich w Bełchatowie od dawna już nie ma. Kubańczyk Yosleyder Cala nie był w stanie pogodzić się z rolą rezerwowego. Z kolei Dejan Vincić okazał się dla wicemistrza Polski po prostu za słaby.

Ekipa ze stolicy Dolnego Śląska sprowadziła latem Kim Staelens, która w siatkarskim świecie anonimową siatkarką na pewno nie jest. Problem jednak w tym, że lata jej świetności już dawno minęły. We Wrocławiu szło jej tak źle, że w obliczu kontuzji jej zmienniczki sztab szkoleniowy zdecydował o dołączeniu do kadry Anny Nowakowskiej, która nie była już czynną zawodniczką i poświęciła się pracy administracyjnej w Impelu (pełni rolę rzecznika prasowego i menadżera zespołu). Holenderska rozgrywająca z Dolnego Śląska już wyjechała, ale jej były zespół dołu tabeli opuścić wciąż nie może.
Kim Stealens rywalizację o miejsce w składzie przegrywała czasem z ... rzecznikiem prasowym klubu. Czy jej serbska następczyni lepiej poradzi sobie w roli reżyserki gry Impela? Kim Stealens rywalizację o miejsce w składzie przegrywała czasem z ... rzecznikiem prasowym klubu. Czy jej serbska następczyni lepiej poradzi sobie w roli reżyserki gry Impela?
Wpadki na rynku transferowym nie ustrzegła się również ekipa Budowlanych. Soraia Neudil Dos Santos miała być najlepszą atakującą w historii łódzkiego klubu. Okazało się jednak, że sporych umiejętności prezentowanych podczas treningów nie potrafiła wykorzystać podczas meczów. Jej skuteczność często oscylowała w okolicy 30%, czyli znacznie poniżej oczekiwań. Brazylijka Polskę musiała więc opuścić znacznie szybciej niż planowała. Jej miejsce zajęła Paola Ampudia - kolejna wielka niewiadoma, która póki co przegrywa rywalizację z zatrudnioną w trybie awaryjnym Magdaleną Piątek. Mówiąc o Budowlanych warto wspomnieć jeszcze, że latem z zespołem trenowały bliżej nikomu nieznane: Luz Delfines i Irene Hester. W ich przypadku włodarze klubu byli jednak na tyle ostrożni, że do podpisania umów nie doszło, a współpraca zakończyła się na serii testów. Problem w tym, że w gorących okresach transferowych, gdy menedżerowie z intratnymi propozycjami wyskoczyć mogą nawet z lodówki, zawodnicy na okresy próbne po prostu się nie godzą. Dlatego czasem oprócz nosa, trzeba mieć też i szczęście. Budowlani o nim mogą mówić w przypadku Aleksandry Sikorskiej. Młoda środkowa potrzebowała tylko kilku spotkań, żeby ze zmienniczki i nadziei na przyszłość stać się poważną rywalką do miejsca w składzie dla tak doświadczonych zawodniczek jak Dominika Golec i Sylwia Pycia. Poczynania pochodzącej z Warszawy siatkarki bacznie śledzi trener kadry, który już latem zaprosił ją do pracy z drużyną narodową.

Kierunek: sukces

Na podsumowania na pewno jeszcze za wcześnie, ale polityka transferowa polskich klubów przynosi pierwsze efekty. Obecny sezon jest już historyczny, bowiem Polska wprowadziła trzy zespoły do 1/6 męskiej Ligi Mistrzów (dwa z nich już po losowaniu mają olbrzymie szanse na awans do dalszej fazy turnieju). Jeśli dodać do tego jeden żeński team w najlepszej dwunastce Ligi Mistrzyń i aż trzy ekipy z naszego kraju w rundzie Challenge Pucharu CEV to bilans wypada całkiem nieźle. O polskich zespołach na salonach robi się coraz głośniej. Czy nowe nabytki poprowadzą swoje drużyny do sukcesów? Już po świętach wracamy do gry!
Skra w minionym sezonie Ligi Mistrzów dotarła do wielkiego finału. Czy w tym roku któryś polski zespół będzie w stanie powtórzyć ten sukces? Skra w minionym sezonie Ligi Mistrzów dotarła do wielkiego finału. Czy w tym roku któryś polski zespół będzie w stanie powtórzyć ten sukces?
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×