Piotr Dobrowolski: Zapewne oba sparingi z Cerrad Czarnymi Radom były dla pana i drużyny bardzo pożyteczne...
Sławomir Gerymski: Bardzo się cieszę z zaproszenia Roberta [Prygla, trenera Czarnych - przyp.red.], jestem mu wdzięczny za to, że chciał z nami zagrać. Takie mecze są dla moich zawodników bezcenne, bez względu na wynik. Rezultat nie miał tutaj większego znaczenia, właściwie mógł być tylko jeden, a mojej drużynie te spotkania bardzo pomogą w przygotowaniach do ligi, która jest bez wątpienia mniej atrakcyjna dla kibiców niż PlusLiga, ale na pewno ciężka do ogrania.
Planuje pan jeszcze jakieś transfery przed rozpoczęciem sezonu?
- Nie, skład mamy już zamknięty.
Jak przebiegają przygotowania?
- Trenujemy już szósty tydzień. Jesteśmy praktycznie za połową przygotowań. Troszkę kontuzji mamy, ale taki jest sport, taka jest siatkówka. Mam nadzieję, że od przyszłego tygodnia będziemy w pełni sił i będziemy mogli przygotować się już do pierwszych meczów, które czekają nas w październiku.
Dużo spotkań kontrolnych jeszcze zagracie?
- Przed nami jeszcze turnieje w Ostrołęce i w Świdniku, więc sześć-siedem kontrolnych spotkań, które pozwolą dobrze przygotować się do sezonu.
Radomski zespół w poprzednim sezonie rywalizował na parkietach pierwszej ligi, a w czerwcu, wraz z BBTS-em Bielsko Biała, został włączony do ekstraklasy. To dobra decyzja władz PlusLigi?
- To jest idealna decyzja. Oby takich działań co roku było więcej, bo uważam, że w PlusLidze może grać nie dziesięć czy dwanaście, ale nawet szesnaście drużyn. Cieszę się, że ekstraklasa zawita do Radomia, bo po poprzednim sezonie widzę dużo twarzy, które grały w pierwszej lidze. Ci chłopcy, po tym jak zwyciężyli w zeszłym roku, nie poszli w "odstawkę", tylko dostali szansę spróbowania swoich sił w ekstraklasie. W końcu ktoś wyciągnął do młodych ludzi rękę, więc teraz będę kibicował Czarnym, Robertowi Pryglowi. Życzę im jak najlepiej.
Jeszcze kilka lat temu mieliśmy okazję oglądać pana na parkietach ligowych w barwach słynnego Mostostalu. W hali w Radomiu wspomnienia odżyły?
- Powoli muszę zapomnieć o moim graniu, bo to było bardzo dawno temu. Starzeję się, wydaje mi się, że to już nieprawda, ale uczucie, gdy odwiedza się hale, w których graliśmy, zawsze jest miłe. Widzę nawet kibiców, którzy przychodzili na mecze za naszych czasów i nas poznają, więc nie jest jeszcze tak źle, tak strasznie nie wyglądamy, choć moglibyśmy wyglądać lepiej (uśmiech).
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Obserwuje pan występy reprezentacji Polski siatkarzy? Oglądał pan Memoriał Huberta Jerzego Wagnera?
- Musiałem być w Płocku, bo mieliśmy trenerską kurso-konferencję, więc z bliska oglądałem mecze Memoriału Huberta Jerzego Wagnera.
Jak pan oceni obecną formę biało-czerwonych?
- Na pewno lepiej to wszystko się prezentuje niż tydzień-dwa tygodnie wcześniej. Mam nadzieję, że chłopcy "zepną się" na te mistrzostwa Europy, pokażą na co ich stać.
Na co stać podopiecznych Andrei Anastasiego podczas polsko-duńskiego czempionatu?
- Uważam, że jeśli przejdą ćwierćfinał, to będzie duża niespodzianka. Gramy słabiej niż rok, dwa lata temu. Jaka jest tego przyczyna? Nie wiem, bo jesteśmy bardzo daleko, nie jesteśmy tam w środku. Życzę chłopakom tego, aby przezwyciężyli te trudności i wbrew wszystkim przeciwnościom wywalczyli ten medal, ale zdaję sobie sprawę, że będzie o niego niezwykle trudno.
Decyzja o odsunięciu Zbigniewa Bartmana i postawieniu na młodego Grzegorza Boćka była słuszna?
- Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie. Nie wiem dlaczego taka decyzja zapadła. Mogę tylko powiedzieć, że jeżeli w jakikolwiek sposób oczyściło to atmosferę wewnątrz drużyny, to dobrze. Boćków mamy w PlusLidze naprawdę bardzo dużo i który z tych Boćków będzie grał, to jest naprawdę najmniejszy problem. Oby takich Boćków było jak najwięcej i aby otrzymywali jak najwięcej szans.