W miniony weekend Wladimir Nikołow był jedną z gwiazd towarzyskiego turnieju w Oleśnicy. Na Dolny Śląsk przyjechał wraz ze swoją nową francuską drużyną, ASUL Lyon Volley. Zespół Silvano Prandiego przygotowuje się do udziału w Ligue A w roli beniaminka. - Niestety, nie mogłem przygotowywać się z klubem przez lato, gdyż miałem obowiązki wobec reprezentacji Bułgarii. Jednak jeśli tylko nadarzała się okazja, to wchodziłem na boisko i starałem się trenować i utrzymywać formę - zaznacza bułgarski atakujący.
Dla Nikołowa nie będzie to pierwsze podejście do ligi francuskiej. W latach 2003-2006 reprezentował barwy obecnego mistrza kraju znad Sekwany, Tours VB. W Lyonie, prezes Krassimir Todorow zbudował zespół, który ma walczyć o najwyższe cele. - Na pewno będziemy próbować, to jestem w stanie zagwarantować. Mamy bardzo dobrego trenera, kilku doświadczonych graczy oraz sporo młodych i obiecujących zawodników. Myślę, że jak skupimy się na ciężkiej pracy, to nie powinna być z nami aż tak źle - twierdzi wielokrotny reprezentant Bułgarii.
Oprócz Wladimira Nikołowa, do klubu z środkowo-wschodniej części Francji przywędrowali Teodor Salparow oraz Simon Tischer.
Były reprezentant Junaków znad Morza Czarnego odniósł się również do niedawno zakończonych Mistrzostw Europy, na których jego rodacy znów wylądowali poza podium. - Przynajmniej jesteśmy konsekwentni. Kolejny raz pokazaliśmy, że jesteśmy w czwórce najlepszych drużyn, tym razem Europy. Mimo wszystko, to jest jakieś osiągnięcie - przyznaje siatkarz pochodzący z Sofii.
Według Nikołowa, w kadrze Bułgarii jest miejsce dla Mateja Kazijskiego i Andreja Żekowa. - Wszystko zależy od nich. Nie mamy zbyt wielu zawodników na tym poziomie, więc byliby mile widziani w reprezentacji. Jeśli zechcą wrócić, to w porządku. Jeśli nie? No cóż, to już ich problem - kończy atakujący.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!