Paweł Rusek: Po przerwie wyszliśmy jak na piknik

Mecz Lotosu Trefla Gdańsk z Transferem Bydgoszcz zakończył 2. kolejkę PlusLigi. Gdańszczanie po czterosetowym spotkaniu zapisali na swoim koncie pierwsze zwycięstwo w sezonie.

Karolina Biesik
Karolina Biesik

- Najważniejszy jest wynik. Myślę, że bardzo dobre w naszym wykonaniu były dwa pierwsze sety, gdzie od początku do końca kontrolowaliśmy grę. Natomiast trzeci set to tragedia. Po tej 10-minutowej przerwie, to tak jakbyśmy wyszli na piknik. Szkoda, że to poszło w tak złym kierunku. W czwartej odsłonie graliśmy łeb w łeb. W końcówce wytrzymaliśmy najważniejsze momenty, z czego się bardzo cieszę. Sztuką jest właśnie w siatkówce, aby w tych najważniejszych piłkach utrzymać wysoki poziom - powiedział tuż po wygranej 3:1 zawodnik Lotosu Trefla Gdańsk, Paweł Rusek.

Libero gdańszczan dodał po chwili, że nie można zrzucać winy za słabszą postawę jego zespołu w trzecim secie na przerwę, która odbywa się po dwóch rozegranych setach. - Gdybyśmy przegrali ten mecz, to na pewno bym szukał w tym jakiegoś usprawiedliwienia (śmiech). My tak na to nie patrzymy, nie przywiązujemy do tej przerwy aż takiej wagi. Jest to coś nowego i trzeba się po prostu do tego przyzwyczaić - ocenił Rusek.
W spotkaniu przeciwko Transferowi Bydgoszcz bardzo dobrze funkcjonowała współpraca rozgrywającego gdańszczan Grzegorza Łomacza ze środkowymi. Podopieczni trenera Radosława Panasa zakończyli skutecznie aż 20 ataków z krótkiej. - Taką taktykę wybraliśmy na ten mecz. Aby omówić ten temat dokładniej trzeba porozmawiać z rozgrywającym. Ja się innymi sprawami zajmuję na boisku (śmiech). Taka ilość grania środkiem oznacza, że dość dobrze przyjmowaliśmy. Mamy bardzo dobrych zawodników, którzy naprawdę mogą robić niezłe zamieszanie na tym środku i przez to łatwiej gra się również skrzydłowym - powiedział gdański libero.
Paweł Rusek z optymizmem patrzy w przyszłość Lotosu Trefla Gdańsk w tym sezonie Paweł Rusek z optymizmem patrzy w przyszłość Lotosu Trefla Gdańsk w tym sezonie
W poniedziałkowej potyczce zawodnicy Transferu Bydgoszcz zdecydowanie najczęściej celowali zagrywką w Wojciecha Żalińskiego. Przez to Paweł Rusek nie miał zbyt dużo pracy w przyjęciu, na co narzekał trochę po meczu. - Czasami człowiek się dziwnie czuje na boisku, kiedy są takie przestoje i nie ma dużo kontaktu z piłką. Można poczuć się nieprzydatnym (śmiech). Potem przychodzi taki moment, jak w trzecim secie, że posyłają przeciwnicy we mnie jeden strzał i przyjmuję piłkę w maliny, co trochę mnie irytuje. Na szczęście w czwartym secie było już więcej tych piłek i od razu też wróciłem do gry - skomentował swoją postawę doświadczony zawodnik Lotosu Trefla. Mecz z Transferem Bydgoszcz był dla siatkarzy z Trójmiasta pierwszym z serii spotkań, w których są zdecydowanym faworytem. W następnej kolejce, w której gdańszczanie zagrają z Effectorem Kielce, kibice żółto-czarnych również oczekują wygranej za komplet punktów. - Liga jest wyrównana, więc z każdym można wygrać i z każdym można przegrać. Trzeba po prostu małymi kroczkami zdobywać cele, które sobie stawiamy. Nic na wariata. Teraz patrzymy optymistycznie w przyszłość. Miejmy nadzieję, że nie zawiedziemy kibiców - powiedział o oczekiwaniach związanych z kolejnym meczem libero zespołu z Gdańska.

Co według Ruska będzie kluczem do zwycięstwa w Kielcach? - Myślę, że nasza równa gra na wysokim poziomie - odpowiedział krótko.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×