Bielszczanie wyraźnie nie mieli swojego dnia w sobotnim starciu z Lotosem Trefl. Większość elementów siatkarskiego rzemiosła nie funkcjonowała tak jak należy. Nawet niezawodny dotychczas Argentyńczyk Jose Luis Gonzalez nie radził sobie w ataku tak jak zwykle to robił (zaledwie 26 proc. skuteczność popularnego "Pepe"). - Praktycznie nic nie funkcjonowało, nie mieliśmy zagrywki. W końcówce trzeciego seta mieliśmy pięć z rzędu zepsutych zagrywek... to co tu dużo mówić. Nie daliśmy przeciwnikowi możliwości do zrobienia błędu. Wina leży po naszej stronie - przyznał zdecydowanie Kamil Kwasowski, rozgrywający BBTS-u w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
- Daliśmy w tym spotkaniu ciała. Postaramy się zrobić co tylko będzie w naszej mocy w Jastrzębiu-Zdroju. Szykujemy się oczywiście również na kolejny mecz u siebie, który będziemy się starali wygrać. Dzisiaj po prostu nie wyszło - dodał Kwasowski, który liczy na lepszą grę w Jastrzębiu-Zdroju. Przed bielszczanami jednak trzeci z rzędu mecz wyjazdowy z rywalem z najwyższej półki w naszym kraju (wcześniej porażki BBTS-u z Asseco Resovią i ZAKSĄ).
- Może zrobimy niespodziankę. Będziemy w każdym bądź razie starali się zagrać jak najlepiej - zapewnił Kwasowski.