Zespół Jastrzębskiego Węgla pokonał po niezwykle zaciętej walce AZS Politechnikę Warszawską 3:2, mimo iż przegrywał już 0:2. Niepośrednią rolę w całym zdarzeniu odegrał Mateusz Malinowski, zmiennik Michała Łasko w górniczej drużynie. Nominalnie drugi atakujący jastrzębian wchodził na parkiet w pierwszej i drugiej partii, zaś po długiej przerwie występował już na nim nieprzerwanie aż do końca meczu.
- Coś w tej trzeciej partii drgnęło. Zagrałem na świeżości i może dałem delikatny sygnał do jeszcze większej walki. Zaczęliśmy na parkiecie więcej krzyczeć i wzajemnie się mobilizować. Również kibice mocno nas wspierali - zauważa Mateusz Malinowski, atakujący Jastrzębskiego Węgla. - Gdybyśmy nie wygrali tego spotkania, to być może znów bym narzekał na tą 10-minutową przerwę. Tym razem jednak los się odwrócił i wreszcie to my na niej zyskaliśmy - cieszy się młody zawodnik urodzony w Pile.
- Trener podczas tej długiej pauzy nie przekazuje nam zbyt wielu wskazówek. Cała sytuacja raczej przypomina zwykły czas, z którego szkoleniowiec korzysta podczas gry. Minuta rozmowy i po wszystkim. Tym razem usłyszeliśmy, by "kopnąć" rywali zagrywką, bo w pierwszych dwóch partiach było słabo w tym elemencie z naszej strony. Jeśli się przegrywa 0:2, trzeba zaryzykować - dodaje jastrzębianin.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Śląski zespół wyszedł więc z dużej opresji. Sztuka ta nie udała się tej ekipie w poprzednim spotkaniu ligowym w rywalizacji z podopiecznymi Roberta Prygla. W Radomiu Jastrzębski Węgiel nie ugrał nawet jednego seta. - W Radomiu nie mieliśmy takiego wsparcia ze strony kibiców, jak to ma miejsce w Jastrzębiu. Wręcz przeciwnie. To rywale byli mocno dopingowani przez swoich fanów. Hala Cerradu Czarnych jest stosunkowo mała i bardzo się odczuwa bezpośredni kontakt z kibicami - szuka przyczyn niepowodzenia w tamtym meczu Malinowski.
21-letni siatkarz w boju z Akademikami z Warszawy zdobył 14 punktów, notując 56-procentową skuteczność w ataku. - Na takie chwile młody zawodnik zawsze czeka. Bardzo się cieszę, że moja praca na treningach została dostrzeżona. Cieszę się również, że byłem w stanie pomóc drużynie, bo w mojej opinii był to mój poprawny występ. Jest to też motywacja do dalszej pracy - przyznaje atakujący.
Już we wtorek ekipę Jastrzębskiego Węgla czeka występ w siatkarskiej Lidze Mistrzów, a w najbliższy piątek, w kolejnej batalii o ligowe punkty, podopieczni Lorenzo Bernardiego skrzyżują rękawice z Effectorem Kielce.
- W Kielcach zawsze gra się nam ciężko, ale zobaczymy jak będzie tym razem - zaznacza Mateusz Malinowski.