Przedświąteczne ostatki - przed meczem AZS Częstochowa - PGE Skra Bełchatów

O ostatnie ligowe punkty w PlusLidze w tym roku kalendarzowym powalczą w czwartek siatkarze AZS-u Częstochowa i PGE Skry Bełchatów. Murowanym faworytem pojedynku będą bełchatowianie.

Czwartkowy mecz pierwotnie miał zostać rozegrany 22-ego grudnia. Termin ten nie był jednak za bardzo korzystny dla obu stron i na wniosek bełchatowian został przełożony już na czwartkowy wieczór. Po nim siatkarze obu ekip będą mogli już w pełni skupić się na świętach Bożego Narodzenia.

Obie ekipy znajdują się na dwóch przeciwległych biegunach w tabeli PlusLigi. Bełchatowianie w ostatnim czasie znajdują się w wybornej dyspozycji i po czterech z rzędu zwycięstwach, w tym trzech bez straty seta (!) zameldowali się na drugiej pozycji, z dwupunktową stratą do liderującej Asseco Resovii Rzeszów. Gra ekipy Miguela Falasci może naprawdę robić wrażenie, a wydaje się, że w ekipie z województwa łódzkiego tkwią jeszcze rezerwy. Do formy bowiem dochodzi dopiero trapiony wcześniej kontuzjami Facundo Conte, a o umiejętnościach argentyńskiego przyjmującego nie trzeba długo przekonywać. Choć jeszcze daleka droga do tego, to śmiało można powiedzieć, że Skra już wyrasta na jednego z największych faworytów do walki o medale w PlusLidze. Radości z występów swojej drużyny nie ukrywa prezes, Konrad Piechocki, który jednak twardo stąpa po ziemi. - Ze zmian i postępu zespołu na pewno jestem zadowolony, jednak na razie ciężko jednoznacznie je oceniać, bo jeszcze dużo przed nami, choć oczywiście trudno nie widzieć tego, że zespół gra w tej chwili bardzo dobrze. Świadczą o tym wyniki. Cieszy mnie też atmosfera. Wciąż jednak czeka nas sporo pracy, zwłaszcza że do rozegrania mamy całą drugą rundę i play-off. Tak jak mówiliśmy już kilkakrotnie, zdajemy sobie sprawę z siły konkurencji, ale chcemy walczyć o najwyższe cele - zapewnia sternik bełchatowskiego klubu w rozmowie ze SportoweFakty.pl.

Zgoła odmienne nastroje panują wśród częstochowian, którzy po ostatniej porażce w Kędzierzynie-Koźlu i splocie niekorzystnych dla nich rozstrzygnięć w innych spotkaniach dziesiątej kolejki, plasują się na dziesiątej lokacie w tabeli PlusLigi, ale mają tylko jeden punkt przewagi nad ostatnim Transferem Bydgoszcz. Podopieczni Marka Kardosa, choć zdziesiątkowani kontuzjami, nawiązali wyrównaną walkę z aktualnym wicemistrzem kraju i przegrali po części na własne życzenie. Po wygranej w inauguracyjnym secie, w drugiej partii prowadzili już 12:8 i podali rękę rywalom. Kto wie, jak potoczyłyby się losy pojedynku w hali Azoty, gdyby na dziesięciominutową przerwę Akademicy schodzili z zapasem dwóch setów. - ZAKSA nas ukarała za to, co zrobiliśmy. Pierwszy set wygrany, a w drugim i trzecim do połowy prowadziliśmy. Potem oddajemy kilka punktów w jednym ustawieniu. Spotkała nas za to kara. Musimy zdawać sobie sprawę, że nie można tak grać. Sami oddaliśmy rywalowi kilka prostych punktów i wynik jest zupełnie odwrotny do tego, co byśmy chcieli - nie ukrywał rozczarowania środkowy częstochowskiej ekipy, Wojciech Kaźmierczak.

Choć Akademicy potrafili w ostatnim czasie dotrzymać kroku faworyzowanym ekipom z Rzeszowa i Kędzierzyna-Koźla, to w ligowej drabince sytuacja tak kolorowo już nie wygląda. Bez względu na wynik czwartkowego spotkania z bełchatowskim zespołem, częstochowianie pierwszej rundy rozgrywek nie zaliczą do udanych. Dodatkowo drużyna boryka się z problemami zdrowotnymi. O problemach Marcina Janusza informowaliśmy wcześniej, a Jakub Vesely i Michał Bąkiewicz będą do dyspozycji sztabu szkoleniowego po nowym roku. Jakby tego było mało, w Kędzierzynie zabrakło również Dawida Murka, który uskarżał się na problemy z plecami. Ostatnie kilkanaście dni biało-zieloni będą chcieli z pewnością wymazać z pamięci. - Liczyliśmy na dużo więcej. Nie poddajemy się. Liga się jeszcze nie skończyła. Mamy jeszcze jeden mecz w tej rundzie, a od nowego roku ponownie stajemy do walki w rundzie rewanżowej. Głęboko wierzę i jestem przekonany, że będzie dużo lepiej - dodaje Kaźmierczak.

Który z zespołów w lepszym nastroju zasiądzie do wigilijnego stołu? O tym dowiemy się w czwartkowy wieczór. Początek spotkania przewidziano na godzinę 18.00. Na bezpośrednią relację z Częstochowy zaprasza portal SportoweFakty.pl.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Komentarze (0)