Asseco Resovia Rzeszów dopiero w ostatniej kolejce zapewniła sobie awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Ostatnie spotkanie z Paris Volley jednak powinno napawać optymizmem kibiców rzeszowskiej drużyny, bo ta zaprezentowała się solidnie. - Satysfakcjonuje nas wynik. A gra? Jeszcze jest tak, że można wszystko poprawić. Na pewno zagraliśmy dzisiaj nieźle, ale mogliśmy lepiej. Nie potrzebnie doprowadzaliśmy do nerwowych końcówek w drugim i trzecim secie - stwierdził Piotr Nowakowski.
Drużyna Andrzeja Kowala musiała się "spiąć", aby nie dopuścić do sytuacji, w której odpadliby z dalszych gier w Champions League. Wydaje się, że tej mobilizacji brakuje Resovii w meczach z teoretycznie słabszymi przeciwnikami. Przykładem były spotkania m.in z Budvanską Rivijerą Budva. Jakie są przyczyny takiego stanu rzeczy? - Nie wiem. Gdybym to wiedział, to zostałbym trenerem, najlepszym na świecie (śmiech). Czasem mamy słabe podejście do meczu. Nie chcę powiedzieć, że lekceważymy rywala, ale nie potrafimy się mocno nakręcić jak na spotkania "na szczycie". Nie potrafimy się do końca zmobilizować - przyznał środkowy mistrzów Polski.
Po kolejnym maratonie przyszedł czas na odpoczynek. Zespół ze stolicy Podkarpacia kolejne spotkanie rozegra 8 stycznia, kiedy we własnej hali podejmie Jastrzębski Węgiel. 26-latek święta spędzi tradycyjnie, z rodziną. - Nie znam jeszcze dokładnie planu. Część spędzę w rodzinnym domu, a część u mojej narzeczonej - powiedział.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!