Wolę dawać niż brać - rozmowa z Andrzejem Wroną, środkowym Skry Bełchatów cz. 2

Ola Piskorska
Ola Piskorska

Masz poczucie, ze przez to ćwierćwiecze zdążyłeś już stracić jakieś złudzenia?

- Jak się jest dzieckiem, to się chce być dorosłym, a jak się jest dorosłym, to chce się być dzieckiem. Wcale nie jest tak fajnie być dorosłym, ale z drugiej strony nie chciałbym się cofnąć w czasie i znowu być w liceum. Z każdym dniem dowiaduję się nowych rzeczy o ludziach, niekoniecznie dobrych rzeczy, ale życie jest ciekawe, jest fajne, to, że wszystko jest możliwe, lubię żyć, tak po prostu. Tak jak mówiłem, cała sytuacja z moimi kontuzjami sprawiła, że wierzę, iż mogę dużo i co by się działo - zawsze jest jakaś droga, żeby dojść do celu. Jeśli zamkną mi drzwi, to wejdę oknem. Takie trzeba mieć podejście do życia, nie można odpuszczać i ja nie odpuszczę. Chciałbym, żeby to było normalne podejście ludzi do życia. To by było fajne, gdyby każdy miał taką świadomość, że wszystko mamy we własnych rękach i wszystko zależy od nas samych.

A co cię kręci w życiu poza siatkówką?

- Przede wszystkim sprawia mi przyjemność sprawianie przyjemności innym. Lubię, kiedy dzięki mnie najbliżsi mają radość. Sprawianie przyjemności innym, jakieś drobne, czy większe prezenty, niespodzianki. Ja generalnie jestem chyba z tych, co wolą dawać niż brać. Lubię to zaskoczenie w oczach ludzi, którym sprawiam niespodziankę, czy którzy są dzięki mnie szczęśliwi. Oprócz tego lubię zjeść coś dobrego. Jestem gadżeciarzem, bardzo lubię gadżety. Lubię też sprawiać sobie sam prezenty. Jak robię zakupy świąteczne, to najwięcej prezentów kupuję sobie (śmiech). Lubię szybkie i dobre samochody i niestety też szybko jeździć, choć wydaje mi się, że mimo tej prędkości jeżdżę rozsądnie. Gdybym nie był siatkarzem, to mógłbym zostać kierowcą zawodowym.
Samochód marzenie?

- Myślę, że Lamborghini Aventador, to jest najpiękniejszy samochód jaki jeździ po tym ziemskim padole. Jestem wielkim fanem Jamesa Bonda, więc może być też Aston Martin DBS. Bardzo bym chciał, żeby się do mnie odezwała firma wypożyczająca samochody, która by mi co miesiąc dawała inne super auto, żebym nim jeździł, może być oklejone ich nazwą. Jeżeli ktoś z takiej firmy czyta ten wywiad, to ja chętnie udostępnię swój wizerunek i nie chce żadnych pieniędzy za to (śmiech).

A tatuaż też cię kręcą, prawda? Jeden już masz.

- Tak. Zrobiłem go w roku 2012. Biłem się z myślami przez pięć lat. Co to ma być, gdzie to ma być i jak ma wyglądać. Aż w końcu znalazłem i odpowiedniego gościa, który mi to zrobił w Bydgoszczy. Fajnie się złożyło, bo ten tatuaż ma dla mnie duże znaczenie, jest tam podpis mojego świętej pamięci dziadka, który miał duży wpływ na to jakim jestem człowiekiem. Poszedłem do studia tatuażu w rocznicę jego śmierci. Miałem poczucie, że to dobra decyzja. Chcę mieć kolejny, ale czekam na okazję, żeby go sobie zrobić. Taką inspiracją mogłoby być zdobycie jakiegoś ważnego trofeum w siatkówce. Czekam z niecierpliwością, że będę miał okazję zrobić sobie tatuaż z tym związany.

A masz jakieś wady, słabości, nałogi?

- Lubię mieć rację, ciężko jest mnie przekonać, że nie mam racji, i myślę, że jest to moja duża wada. Nie lubię się przyznawać do błędów. Jak nie mam racji i wiem o tym, że jej nie mam, to i tak nie powiem i nie przyznam racji komuś innemu, to jest chyba jedna z większych i cięższych wad w moim charakterze. Poza tym ze słabości to lubię sobie długo pospać.

Byłbyś w stanie wymienić kilka takich najważniejszych osób w twoim życiu, które wpłynęły na to, że jesteś tym, kim jesteś?

- Na pewno są to moi rodzice i dziadkowie od strony mamy, z którymi spędzałem bardzo dużo czasu jako dziecko. Wiem, że moi rodzice mają ogromną satysfakcję z tego, gdzie jestem i jest to też ich ogromna zasługa. Myślę, że też mój o sześć lat młodszy brat, który mi bardzo pomaga i zawsze mam w nim oparcie. Bardzo ważny był trener Wojtek Szczucki z Metra, który oprócz tego, że jest świetnym trenerem, to ma bardzo dobre podejście do dzieciaków. Jest fantastycznym człowiekiem i wychowawcą. Zawodnicy, którzy wyszli spod jego skrzydeł, to są generalnie poukładani ludzie w sensie życiowym i mentalnym. Ogromna w tym jego zasługa i jestem tu, gdzie jestem, w dużej mierze dzięki niemu. Nie mogę też pominąć trenera Wspaniałego. W pewnym momencie mojej kariery tylko on widział we mnie potencjał i wyciągnął do mnie rękę.

Za następne 25 lat kim chcesz być i gdzie chcesz być? Jaki jest obraz idealny?

- Na pewno chciałbym mieć już poukładane życie rodzinne, dzieci, może nawet i wnuki i spokojną sytuację finansową. Chciałbym, żeby te projekty, które sobie teraz zaczynam, poboczne, żeby to wszystko wypaliło i żebym w wieku 50 lat mógł dalej nad nimi pracować i z nich żyć. Chciałbym móc podejść do ściany w swoim domu bądź mieszkaniu, na której będą wisiały jakieś ważne medale, które zdobyłem. Chciałbym mieć takie samo poczucie, jakie mam teraz, że decyzje, które podejmowałem były dobre i że niczego nie żałuję. I dalej mieć dookoła siebie takich fantastycznych ludzi jakich mam teraz, na których mogę liczyć i którzy mogą liczyć na mnie.

Rozmawiała Ola Piskorska

[b]Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Miałem obawy, że mi się nie uda - rozmowa z Andrzejem Wroną, środkowym PGE Skry Bełchatów, cz.1  
[/b]

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×