Dla nas ZAKSA była silniejsza - rozmowa z Matthijsem Verhannemanem, przyjmującym Knack Roeselare

Matthijs Verhanneman przed tym sezonem wrócił do Knack Roeselare. W rozmowie ze SportoweFakty.pl opowiada o meczu z mistrzami Polski, porównuje ZAKSĘ i Resovię oraz mówi o kontrakcie z Trentino.

Mateusz Lampart: Jak pierwsze wrażenia po meczu? Podczas waszego zabójczego początku Resovia nie mogła się odnaleźć, ale potem zdołała się podnieść.

Matthijs Verhanneman: Zaczęliśmy bez nerwów. W pierwszym secie w naszej grze był ogień, mieliśmy ten "flow". Zrobiliśmy dużą różnicę, to było miłe zacząć mecz z taką grą. Potem Resovia podniosła się, zaczęła lepiej grać i kontrolować to, co dzieje się na boisku. To był moment, w którym musieliśmy grać coraz lepiej i lepiej, a to było dla nas za trudne.

Jeśli mistrzowie Polski was wyeliminują, to myślisz, że mają szansę powalczyć z takimi zespołami jak Biełogorie Biełgorod czy Lube Banca Macerata?

- Jeśli nas wyeliminują to mają szansę dojść naprawdę daleko. Resovia ma nie tylko mocną szóstkę, ale także zawodników światowej klasy na rezerwie, takich jak Schoeps czy Penczew. Mają predyspozycje, by grać z absolutnym topem jak równy z równym, jeśli chodzi o Ligę Mistrzów.

Graliście już z ZAKSĄ i Resovią. Który z tych zespołów jest lepszy?

- Dla nas na pewno ZAKSA była silniejsza, bo miała świetny serwis, dużo o nim słyszeliśmy. Ale z drugiej strony mieli duże problemy w przyjęciu, a bez tego cała gra się sypie. Z tego powodu myślę, że lepszym zespołem jest Resovia.

Masz świadomość tego, że to wasz pierwszy przegrany mecz od marca ubiegłego roku? 

- Jasne, to naprawdę niesamowite. Nie oczekiwano tego od nas, bo mieliśmy w fazie grupowej świetne zespoły, jak na przykład ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Z każdą wygraną napędzaliśmy się. W meczu z VFB Friedrichshafen byliśmy bliscy przegranej, ale ostatecznie to spotkanie także rozstrzygnęliśmy na swoją korzyść.

Kilka lat temu byłeś uważany za jednego z najbardziej utalentowanych przyjmujących w Europie. Od razu skorzystałeś z propozycji Trentino Volley. Co się stało, że ostatecznie nie odnalazłeś się we Włoszech?

- Trentino od razu wypożyczyło mnie do Ravenny (w tym samym sezonie grał tam Piotr Gruszka - przyp.red). To nie był dobry rok: zespół wpadł w duże kłopoty finansowe. Po tym sezonie rozwiązałem za porozumieniem stron kontrakt z Trentino i wybrałem grę w Serie A2, w ekipie Molfetty. To był dobry wybór, bo awansowaliśmy do Serie A. Przed tymi rozgrywkami wróciłem jednak do Knacka Roeselare, bo moja żona urodziła dziecko. Aktualnie ma 7 miesięcy i to była najlepsza opcja dla nas.

Matthijs Verhanneman (nr 11) wraz z kolegami z reprezentacji Belgii wywalczył awans na światowy czempionat, który odbędzie się w Polsce | fot. cev.lu
Matthijs Verhanneman (nr 11) wraz z kolegami z reprezentacji Belgii wywalczył awans na światowy czempionat, który odbędzie się w Polsce | fot. cev.lu

Mówi się, że w Belgii macie jeden z najlepszych systemów szkolenia na świecie. Wasza piłkarska reprezentacja już w tej chwili jest w światowej czołówce, choć ostatnio próżno było jej szukać na wielkich imprezach. Zdradź nam jak to się robi.

- To prawda, mamy dobrych piłkarzy. W obydwu dyscyplinach po raz pierwszy od kilku lat zagramy na mistrzostwach świata. Skupię się na siatkówce. Wszystko opiera się na rozmowach i współpracy naszej federacji ze szkołami. Jest to fajnie zorganizowane. W jednej szkole jest od 4 do 8 zespołów, ale kilka placówek łączy się też ze sobą. Do samego południa drużyny trenują kilka razy. Pracuje tam profesjonalny zespół. Myślę, że ten wysyp talentów to wynik tego, że 10 lat temu zaczęliśmy pracę u podstaw, a teraz mamy tylu dobrych graczy z tych szkół.

Reprezentacja Belgii kobiet kilkanaście dni temu wygrała turniej kwalifikacyjny do MŚ 2014 w Łodzi, a awans dał jej ostatni mecz z reprezentacją Polski. Oglądałeś rodaczki w akcji?

- Wiem o tym, ale nie oglądałem tych spotkań, bo równolegle mieliśmy turniej kwalifikacyjny we Francji (Belgowie go wygrali i awansowali na MŚ - przyp.red). Dziewczyny mają oczywiście zawsze nasze wsparcie i cieszymy się razem z nimi. Muszę powiedzieć, że to niesamowite być tutaj w Polsce! Dla nas Belgów wasz kraj jest jednym z trzech najlepszych do grania w siatkówkę. Zawsze fantastyczne tłumy przychodzą i oglądają mecze. W wolnym czasie my też oglądamy rozgrywki w waszym kraju. To wspaniałe doświadczenie być tutaj.

Który z zespołów w lidze belgijskiej będzie dla was najgroźniejszym przeciwnikiem? Noliko Maaseik?

- W tym momencie Noliko w lidze straciło trochę punktów. W tej chwili drugim zespołem jest Euphony-Asse Lennik. To silna drużyna, ale nie mają takich możliwości na ławce jak my. Mimo to są dla nas jednym z największych wyzwań, bo są świetnie zgrani. Mają graczy z dużym potencjałem.

Noliko w Lidze Mistrzów o awans do dalszych gier walczy z wspomnianymi wcześniej mistrzami Italii. Jak oceniasz ich szanse?

- Myślę, że to dla nich bardzo trudny rywal. Nie wiem jakie padną wyniki, ale będzie im ciężko. Nam zresztą też, ale u siebie na pewno będziemy walczyć o każdą piłkę.

W Rzeszowie rozmawiał,
Mateusz Lampart

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Komentarze (8)
avatar
stary kibic
17.01.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Jesteśmy w tej samej drabince. Jeżeli nikt się potknie, to gramy o półfinał - znowu ze Skrą.. 
avatar
stary kibic
17.01.2014
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Z nim to bywa różnie :) ale to prawda, że zdarza mu się przeważyć końcówkę.. Czuję, że Transfer w końcu będzie piął się w górę. ZAKSA powinna mieć problem i to poważny. 
avatar
stary kibic
17.01.2014
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Panie trenerze Kowal - przeciwnik podpowiada nad czym trzeba pracować - zagrywka, zagrywka, zagrywka i jeszcze raz zagrywka. Właśnie zagrywka odmieniła losy meczu, Konarski, Achrem nawet Drzyzg Czytaj całość