- Czeka nas prawdziwa wyprawa na południe i wschód Polski. Startujemy w poniedziałek o godz. 8.00, a do Szczecina wrócimy w czwartek nad ranem - tłumaczy trener Marek Mierzwiński.
W tym czasie jego podopieczne rozegrają dwa spotkania. We wtorek zmierzą się w Krakowie z Wisłą, a dzień później stoczą bój z UKS Sobieski 46 Lublin. Stawką tego pierwszego meczu będą ligowe punkty, a drugiego – awans do V rundy Pucharu Polski. O ile wszyscy doskonale wiedzą, na co stać Wisłę, o tyle wielką niewiadomą pozostaje drużyna UKS. - Wiemy, że to zespół juniorek, który w poprzedniej rundzie rozgrywek wyeliminował… Wisłę. Z tego co jednak zdążyłem się dowiedzieć, drużyna z Krakowa pojechała na ten mecz w bardzo eksperymentalnym składzie - tłumaczy szkoleniowiec Pro Kon Stal Piasta.
Co ciekawe, nasze siatkarki w Lublinie będą musiały zmierzyć się nie tylko z młodymi rywalkami, ale również z… upływającym czasem. - Mecz rozpocznie się o godz. 17.00, a nieco ponad dwie godziny później mamy powrotny pociąg do Szczecina. To i tak niezła sytuacja, bo pierwotnie spotkanie zaplanowano na godz. 17.30. Po ciężkich bojach udało nam przekonać gospodarzy, aby nieco zmienili swoje plany. Ostatecznie udało się wywalczyć tylko pół godziny. Co się stanie, jeśli mecz się przedłuży? Wtedy czeka nas upojna noc na lubelskim dworcu. Następny pociąg mamy bowiem dopiero nad ranem. Jestem jednak dobrej myśli i wierzę, że dziewczyny będą chciały szybciej wrócić do domu. Wszystko w ich rękach - mówi trener Mierzwiński.