Dziesiąte zwycięstwo bielszczanek - relacja ze spotkania Stal Mielec - BKS Bielsko-Biała

Zawodniczki Aluprofu Bielsko-Biała ciągle pozostają jedynym niepokonanym zespołem w Lidze Siatkówki Kobiet. W 10. kolejce gier bielszczanki w wyjazdowym spotkaniu pokonały niżej notowany zespół Stali Mielec 3:1 (26:24, 25:21, 19:25, 25:21). Mielczanki postawiły swoim przeciwniczkom wysoko zawieszoną poprzeczkę i może gdyby nie kilka dosyć kontrowersyjnych decyzji sędziów, miejscowe mogły by cieszyć się ze zdobyczy punktowej.

W tym artykule dowiesz się o:

KPSK Stal Mielec - BKS Aluprof Bielsko-Biała 1:3 (24:26, 21:25, 25:19, 21:25)

Stal: Olczyk, Dązbłaż, Łukaszewska, A.Wilk, Skorupa, Niedźwiecka, Banecka (libero) oraz Burdzel, D. Wilk.

BKS: Kaczmar, Staniucha-Szczurek, Bamber, Gajgał, Studzienna, Ciaszkiewicz, Maj (libero) oraz Strządała

Sędziowali: Katarzyna Sokół (Chorzów) oraz Krzysztof Szmydyński (Góra Śląska)

Widzów: ok. 1400

Już przed rozpoczęciem spotkania kibiców zgromadzonych w mieleckiej czekała duża niespodzianka. Wśród rozgrzewających się siatkarek próżno było szukać podstawowej rozgrywającej reprezentacji Polski i bielskiej drużyny Mileny Sadurek. Dopiero później okazało się co jest przyczyną absencji ?mózgu? BKS-u. Sadurek przy zmywaniu naczyń tak nieszczęśliwie rozcięła rękę, że lekarze musieli założyć jej aż 8 szwów.

Spotkanie lepiej rozpoczęły miejscowe, które szybko objęły dwupunktowe prowadzenie (3:1, 4:2, 5:3). Temu stanu rzeczy w dużym stopniu winne są same bielszczanki, które do stanu 6:4 zepsuły aż trzy zagrywki. Po pierwszej przerwie technicznej (8:4) mielczanki na parkiecie poczynały sobie coraz śmielej. Skuteczne ataki Marty Łukaszewskiej i kolejne błędy przyjezdnych pozwoliły im objąć wysokie prowadzenie 14:7. Od tego momentu zawodniczki z Bielska-Białej wreszcie zaczęły grać na swoim poziomie, co zaowocowało sześcioma punktami zdobytymi pod rząd. Gorszą passę Stali przerwała dopiero Łukaszewska. Na parkiecie trwała bardzo wyrównana walka, jednak niewielka przewaga punktowa ciągle pozostawała po stronie miejscowych zawodniczek, które w końcówce prowadziły już 23:21. W kolejnych piłkach jednak więcej szczęścia miały przyjezdne, które blokując Iwonę Niedźwiecką objęły prowadzenie 0:1.

Drugi set w przeciwieństwie do pierwszego rozpoczął się pod dyktando bielszczanek, które nim się obejrzały wygrywały 1:4. Mielczanki jednak nie zamierzały złożyć broni i to one prowadziły 8:7 na pierwszej przerwie technicznej. Po wznowieniu gry zespoły zdobywały punkty na przemian. Prym wśród przyjezdnych wiodła Joanna Staniucha-Szczurek, która kilkakrotnie skutecznie obiła mielecki blok. Wszystko to toczyło się do stanu 13:13. Później zawodniczki Wiktora Kreboka zdołały ?odskoczyć? przeciwniczkom na trzy punkty. Mielczanki potrafiły zbliżyć się do swoich przeciwniczek nawet na jedno ?oczko? (18:19, 21:22), jednak bardziej doświadczone rywalki ciągle kontrolowały przebieg gry. W końcówce bielszczanki bardzo dobrze zagrały blokiem i to miało duży wpływ na ich zwycięstwo.

Od początku trzeciej partii na boisku w miejsce nękanej zagrywkami przeciwniczek Iwony Niedźwieckiej pojawiła się Dorota Burdzel. Set rozpoczął się od zepsutej zagrywki Anny Kaczmar. Po chwili do wyrównania skutecznym atakiem doprowadziła Karolina Ciaszkiewicz. W kolejnych czterech akcjach lepsze okazały się miejscowe, które prowadziły już 5:1. Przewagi nie udało się jednak utrzymać zbyt długo, gdyż siatkarki BKS-u doprowadziły do wyrównania przy stanie 12:12. Później drużyny znów toczyły zaciętą walkę o każdą piłkę. Ku uciesze miejscowych kibiców inicjatywa ciągle pozostawała po mieleckiej stronie siatki. Po drugiej przerwie technicznej (16:15) zawodniczki Romana Murdzy wpadły w pewnego rodzaju trans i potrafiły zdobyć aż sześć punktów z rzędu. Sporą zasługę w tym miały same bielszczanki, które posłały kilka piłek poza pole gry. Na pochwały zasługiwał również blok mielczanek, który zatrzymał ataki Katarzyny Gajgał i Natalii Bamber.

Ostatni jak się później okazało set przebiegał pod wyraźne dyktando przyjezdnych, które szybko wyszły na prowadzenie 0:3. Wyraźnie rozeźlone wcześniejszym niepowodzeniem bielszczanki, a w szczególności Jolanta Studzienna, Natalia Bamber i Karolina Ciaszkiewicz zaczęły atakować o wiele skuteczniej niż wcześniej. Mielczanki jednak ciągle nie miały zamiaru się poddawać i cały czas z wyżej notowanymi przeciwniczkami toczyły walkę jak równy z równym. Przyjezdnym nie było to jednak w smak i robiły wszystko, by tylko wypracować większą zaliczkę punktową. Trzeba przyznać, że udało się im to, gdyż na drugiej przerwie technicznej prowadziły już 11:16. Przez moment zanosiło się na, to że czeka nas bardzo emocjonująca końcówka, gdyż po bloku na Staniusze-Szczurek na tablicy wyników pojawił się wynik 21:23. Zawodniczki trenera Kreboka, jednak nie pozwoliły na więcej swoim przeciwniczkom.

Najlepszą zawodniczką spotkania wybrana została rozgrywająca Aluprofu Anna Kaczmar.

Komentarze (0)