Michał Gałęzewski: Co było głównym powodem tego, że opuścił pan klub Eczaczibasi Stambuł?
Lorenzo Micelli: Dwa razy podpisywałem tam kontrakty i łącznie spędziłem w Stambule cztery lata. Pomyślałem, że czas na zmiany. W Eczaczibasi przeznaczano na drużynę szalone ilości pieniędzy i wiem, że tutaj aż takich możliwości nie będzie. Powoli nie rozumiałem jednak filozofii tamtego klubu i również to było powodem mojej decyzji. To był odpowiedni moment na zmiany. 2-3 lata temu byłem bardzo zadowolony z pracy w Turcji, ale teraz cieszę się z tego, że jestem w Polsce.
[ad=rectangle]
Jak pan trafił do Atomu Trefla?
- Byłem tutaj już wcześniej. Rozmawiałem z miejscowymi działaczami o przyszłości sopockiego zespołu. To bardzo młody klub, ale już teraz prezentuje wysoki poziom. Zbadałem jaka tu jest sytuacja i chcę znaleźć sposób na to, aby ten zespół grał jak najlepiej. Poznaję zawodniczki, resztę sztabu i chcemy zająć jak najwyższe miejsce w Orlen Lidze. Wasza liga ma wysoki poziom. Może nie mogę powiedzieć, że to najlepsza liga w Europie, bo ta jest w Turcji. Na pewno jednak jest w czołówce.
[b]
Zamierza się pan uczyć języka polskiego?[/b]
- Chcę się uczyc polskiego języka, gdyż mam respekt dla osób z którymi pracuję. Znam podstawowe słowa, jak dzień dobry, dziękuję, kocham Sopot.
Co chce pan zmienić w drużynie?
- Dla mnie bardzo ważna jest filozofia gry. Chcemy wypracować nasz własny system. Po wprowadzeniu jego w życie, możemy go ulepszać. Zatrzymaliśmy najlepsze zawodniczki. Nie mogę powiedzieć nic złego o naszej kapitan Izie Bełcik, którą pamiętam z wcześniejszych lat. Mamy kilka nowych zawodniczek. Chcemy skupić się na poprawie techniki i na poszczególnych elementach gry. Wymieniliśmy te ogniwa zespołu, które tego potrzebowały.
Do drużyny dołączyły Deja McClendon i Jana Matiasovska. Co pan może powiedzieć o tych siatkarkach?
- Zdecydowaliśmy się na te zawodniczki, ponieważ chcieliśmy mieć siatkarki dobrze grające w ataku. W naszym systemie przydadzą się ich umiejętności w ofensywie. To kompletne zawodniczki, mające duży wpływ na drużynę. Chcemy, by był u nas wysoki poziom na treningach. Dzięki temu, że mamy zawodniczki mocno walczące na wszystkich zajęciach, drużyna będzie się rozwijać. To czasami ważniejsze, niż umiejętności stricte sportowe.
Jaki wpływ chce pan mieć na zawodniczki? Ma pan strategię jak dotrzeć do nowych podopiecznych?
- Dla mnie wszystko będzie nowe. Każda zawodniczka musi poznać moją filozofię. Na początku nie będzie łatwo, ale nigdy nie jest. Trzeba 3-4 sezony na to, by coś stworzyć w nowym klubie. Ja chcę to robić w Sopocie. Chcemy robić wszystko, by zbliżyć się poziomem do najlepszych drużyn.
Mówił pan o swojej filozofii. Jaka ona jest?
- Wszystko zależy od zawodniczek. Każda ma swoje atuty na boisku, w czymś jest najlepsza i trzeba to wykorzystać maksymalnie. Dla mnie bardzo ważny jest serwis, a także atak. Wcześniej nie było w Sopocie wyróżniającej się zawodniczki na pozycję numer 4. Teraz już mamy Zaroślińską, która jest bardzo utalentowana. Dodatkowo mamy w składzie kompletne zawodniczki jak Leys, czy Kaczorowską. Dla mnie bardzo ważne jest to, by każda siatkarka miała zupełnie inną rolę na boisku, by się mogły doskonale uzupełniać. Trzeba korzystać z ich poszczególnych predyspozycji. Mając zestawienie innych od siebie dziewczyn nie jest łatwo, ale chcę znaleźć odpowiednie rozwiązania.
[nextpage]
W Sopocie głośno się mówi, że są chęci by Atom Trefl w przyszłym sezonie wygrał ligę. To trudne wyzwanie?
- Zawsze tego typu cele są trudne do zrealizowania. Dlatego właśnie budujemy nową drużynę i chcemy przekazać inną filozofię gry, by to się mogło udać. Chcemy budować mocny zespół. Wymaga się od nas wygrania ligi i zwycięstwa w Pucharze Polski. Fakt, że na ten moment ten skład jest faworytem Orlen Ligi i będziemy się starali to udźwignąć.
Nie obawia się pan presji?
- Nie, bo nigdy nie czuję presji. Wiem, że to moja praca. Kocham ją i presja nie może mi przeszkadzać w tym co robię.
Pracował pan kiedyś z jakąś polską siatkarką?
- Tak, pracowała ze mną Milena Rosner. Wygraliśmy wówczas Puchar Włoch. Pamiętam, że pracowała ona niesamowicie dużo na treningach i w meczach, więc wspominam ją bardzo dobrze.[b]
Jakie ma pan wspomnienia z meczów przeciwko drużynom z Polski?[/b]
- Było już dużo spotkań z takimi zespołami jak Muszyna, Piła, Łódź. Z tego co pamiętam przegrałem tylko raz w Bergamo z zespołem z Piły. Resztę meczów wygrywałem (śmiech). Zawsze jednak imponował mi poziom polskich klubów i to, w jak profesjonalny sposób były prowadzone.
Pracował pan tylko we Włoszech i w Turcji. Nie obawia się pan polskiej zimy?
- (śmiech) Nie, to mnie jeszcze nie przeraża. Na szczęście nie jestem trenerem piłkarskim i w zimę nie gramy na otwartym boisku. Gdyby tak było, z pewnością bym się mógł obawiać. Dla mnie bardzo ważne jest to, by żyć w pięknym mieście nad morzem. Mieszkam w Sopocie, więc na pewno się odnajdę.
Myśli pan, że w drużynie może się znaleźć miejsce dla młodych zawodniczek?
- Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Muszę najpierw poznać poziom tutejszej młodzieży. Wszystko jest tu dla mnie nowe. Zaczynamy dosyć późno, bo w lipcu. Wcześniej będę miał treningi z resztą zespołu. Chcę poznać jak najlepiej możliwości zawodniczek, gdyż czerpię dużą satysfakcję z tego, gdy pod moim okiem ktoś się rozwija.
Wierzy pan że zapełnicie Ergo Arenę na meczach?
- Naprawdę w to wierzę. Ludzie w Polsce kochają siatkówkę i jak się pokaże odpowiedni poziom na boisku oraz walkę o każdy punkt, set i mecz, ludzie z pewnością nas pokochają.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!