Marząc o Tokio - zapowiedź finałowych spotkań II dywizji World Grand Prix

Polscy kibice nie tak wyobrażali sobie ostatni dzień zmagań na zapleczu elity rozgrywek World Grand Prix, ale Koszalin nie będzie narzekał na brak sportowych emocji.

Finał: Starzy znajomi i walka o nowe otwarcie

Zawodniczki kadr Belgii i Holandii od dawna przyznają, że znają się nawzajem jak łyse konie; zespoły z Beneluksu mają wiele okazji w ciągu sezonu reprezentacyjnego, by spotkać się ze sobą przy okazji turniejów o punkty do rankingu FIVB oraz zmagań towarzyskich, jak tradycyjne DELA Trophy. Oznacza to, że o wyniku meczów pomiędzy obiema ekipami decyduje zwykle dyspozycja dnia i często trudno dostrzegalne detale. I właśnie to stanowi o tym, jak ciekawe są starcia w siatkarskich derbach Niderlandów, nie wspominając już o tym, że zarówno podopieczne Gerta Vande Broeka, jak i Gido Vermuelena potrafią doskonale promować się w internetowej przestrzeni medialnej, za sprawą czego ich potyczkom towarzyszy atmosfera rywalizacji, ale i przyjaźni i wzajemnego szacunku.

[ad=rectangle]

Kibice zgromadzeni w koszalińskiej hali, goszczącej finały drugiej dywizji World Grand Prix, mieli nadzieję, że obsada ich najważniejszego starcia będzie wyglądała nieco inaczej, ale i tak nie powinni oni narzekać na nudę. - Cała drużyna pokazała kawałek niezłej siatkówki i wierzę, że jesteśmy dobrze przygotowani do meczu finałowego z Belgią - mówił po zwycięstwie 3:1 nad kadrą Portoryko selekcjoner Oranje. Nie ma on prawa narzekać na wąski skład i zmienniczki, które nic nie wnoszą do gry: gdy w trzecim secie półfinału na parkiet weszły rezerwowe Laura Dijkema i Manon Flier, Holenderki złapały właściwy rytm, który z kolei mocno zaburzył poczynaniami karaibskiej ekipy, niezdolnej już do postawienia się rywalkom z Europy. Vermeulen dysponuje możliwością dokonywania ciekawych roszad na każdej pozycji, które wzbogacają grę wicemistrzyń Europy z 2009 roku: Judith Pietersen, która ustąpiła we wspominanym meczu bardziej doświadczonej koleżance, rozgrywa sezon reprezentacyjny życia, podobnie jak zaledwie 19-letnia Celeste Plak.

Dodajmy do tego, że Pomarańczowe w trwającej jeszcze edycji WGP dwukrotnie pokonywały rywalki z Belgii (3:2 i 3:0), co tylko poszerza kontekst sobotniej rywalizacji na koszalińskim parkiecie. Drużyna profesora Vande Broeka rozegrała przeciw Polkom doskonały mecz (zwłaszcza Lise van Hecke, autorka 25 punktów w krótkim, trzysetowym spotkaniu), ale wszyscy w tej drużynie wiedzą, że to i wcześniejsze zwycięstwa to tylko kolejne kroki do prawdziwego sukcesu i zarazem wyzwania, jakim będzie możliwość sprawdzenia faktycznej siły swojego potencjału z najlepszymi ekipami świata podczas finałów Elity WGP w Tokio. Wydaje się, że mało kto traktuje "Żółte Tygrysice" tak, jak na to zasługują, podobny problem przeżywają zresztą Holenderki, które od kilku lat mają problem z powrotem do elity choćby Starego Kontynentu. Nie trzeba więc chyba wyjaśniać, jak ważny jest dla obu finalistów bilet do Japonii.

Mecz o trzecie miejsce: reprezentacyjne ostatki

Jutrzejsze spotkanie o trzecie miejsce będzie dla nas trzydziestym pierwszym meczem. Wystąpi w nim bardzo młody skład. Wiele moich zawodniczek ma na koncie po sezonie reprezentacyjnym więcej meczów niż w ostatnim roku w klubie, więc należy im się odpoczynek, bo przecież zaraz muszą wrócić do swoich drużyn i przygotować się odpowiednio do ligi - tłumaczył na konferencji prasowej po blamażu z Belgijkami Piotr Makowski. Sezon reprezentacyjny wielkich zmian, nie zawsze chcianych i wyczekiwanych, zakończył się dla polskich siatkarek klęską niemal na samym finiszu, mimo mniejszych niż zwykle oczekiwań i mniejszego stresu w poczynaniach z racji pewnego miejsca w turnieju finałowym dywizji. Na podsumowania, analizy i krytykę przyjdzie czas tuż po starciu z Portoryko, na razie polski obóz spróbuje podnieść się mentalnie po tym, czego doświadczył w meczu przeciwko Belgii, a siatkarki podejmą jeszcze jedną próbę powrotu na ligowe parkiety z tarczą.

Rywal na otarcie łez nie jest najszczęśliwszym wyborem: słynąca z wielkiej siły "ognia" karaibska reprezentacja, w której prym wiodą Karina "Malpica" Ocasio i Aurea Cruz, dwukrotnie pokonywała biało-czerwone we wcześniejszych starciach w ramach WGP 2014, ponadto jej dyspozycja w walce z Holandią wskazuje na to, że nie jest dla nikogo łatwym rywalem. Oranje miały olbrzymie kłopoty z właściwym przyjęciem serwisów siatkarek dowodzonych przez Jose Mielesa, co zresztą kosztowało je porażkę w pierwszym secie półfinału. Wiedząc, jak górują fizycznie i pod względem zgrania Portorykanki w porównaniu z biało-czerwonymi, trudno być optymistą przed ostatnim meczem Polek w WGP. - Oczywiście, jest w nas żal, że straciłyśmy szansę na wylot do Tokio na finały pierwszej dywizji, ale przecież w sobotę też jest dzień i trzeba powalczyć choćby o trzecie miejsce, prawda? - przekonywała z pewnością siebie Emilia Kajzer i chyba tylko takie podejście pozostaje jej koleżakom z reprezentacji.

Finał II dywizji World Grand Prix, 16 sierpnia (sobota):

Mecz o 3. miejsce: Polska - Portoryko, godz. 17:30
Finał: Belgia - Holandia, godz. 20:15

Komentarze (4)
avatar
Eroll
16.08.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dobra, tym razem i ja straciłem cierpliwość. Przegrywamy seta i co robi Makowski? Ściąga najlepszą naszą zawodniczkę Smarzek, jakby to jej wina była, że dostaliśmy po dupie. Kończy się drugi se Czytaj całość
avatar
tomekBYDGOSZCZ
16.08.2014
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Ja tam wierzę w Makowskiego, nie tylko dlatego, że to mój ziomal z Bydzi :-), ale dlatego, że facet postawił na młodzież i z tymi dziewczynami może osiągnąć wiele już w 2016 roku podczas olimpi Czytaj całość