ZAKSA Kędzierzyn-Koźle już przed sezonem miała problemy kadrowe po tym, jak okazało się, że z powodu choroby nowotworowej grać nie będzie mógł Grzegorz Bociek, a zespół opuścił także Marcin Możdżonek. Pozyskanie nowych zawodników w ostatniej chwili było trudnym zadaniem. Podopieczni Sebastiana Świderskiego na inaugurację sezonu pokonali AZS Częstochowa, by przegrać trzy kolejne spotkania.
[ad=rectangle]
Choć w ostatnim meczu faworytem była PGE Skra Bełchatów, postawa kędzierzynian pozostawiała wiele do życzenia. Co dzieje się z ZAKSĄ? - Dobre pytanie, ale odpowiedzi nie znam. Myślę, że nie tylko dzisiaj, ale był to kolejny mecz, bardzo słaby w naszym wykonaniu. Szkoda pierwszego seta, który bardzo przespaliśmy, pozwoliliśmy gospodarzom się rozkręcić. Było im łatwiej wejść mecz, natomiast my cały czas walczyliśmy ze sobą - wyjaśnił Łukasz Wiśniewski.
W drugiej odsłonie meczu kędzierzynianie zaczęli grać lepiej, odskoczyli nawet przeciwnikom, by po kilku minutach stracić przewagę. - Nawet kiedy byliśmy na prowadzeniu czy doganialiśmy ich, to wchodził Mariusz [Wlazły] na zagrywkę, robiła się różnica 2-3 punktów i było ciężko ich dogonić, bo oni sobie radzili. Dla nas to kolejny kubeł zimnej wody na głowę i musimy dalej pracować - przyznał ze smutkiem środkowy.
Słabo w meczu w Bełchatowie spisywał się nowy atakujący Kay van Dijk, a wejście na boisko Dominika Witczaka ożywiło nieco drużynę. Przez większą część spotkania ZAKSA sprawiała wrażenie, jakby nie wierzyła w końcowe zwycięstwo. - Nie chcę szukać w jednym konkretnym miejscu czy elemencie przyczyny. Musimy się skupić na sobie, bo nie wygląda to dobrze. Nie tylko my, ale wszyscy dookoła oczekują od nas lepszej gry. Niestety to, co robimy na boisku... My sami na siebie jesteśmy wściekli. Kiedy jest remis na boisku, popełnimy prosty błąd, wszyscy mają go w głowie, zamiast tak, jak wcześniej, zapominać o nim. To nas tylko pogłębia i dobija - zakończył Wiśniewski.
Przez ZAKSĄ kolejne trudne zadania, jakimi będą potyczki z Asseco Resovią Rzeszów, a następnie z Jastrzębskim Węglem. Pierwsze z nich we własnej hali, kolejne zaś na wyjeździe.