Początek środowego spotkania to dominacja gospodarzy, którzy bardzo szybko wysforowali się na prowadzenie, pomimo problemów w przyjęciu zagrywki Zbigniewa Bartmana. Będzinianie mieli trudności w wykończeniu swoich ataków, kilka outów zaliczył ich atakujący, Tomasz Tomczyk. Jastrzębianie kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku i na drugiej przerwie technicznej mieli pięciopunktową przewagę nad rywalami. Podopieczni Damiana Dacewicza po udanych akacjach w ofensywie bardzo często psuli zagrywkę. Dopiero przy serwisie Macieja Pawlińskiego goście zbliżyli się do Pomarańczowych na dystans dwóch oczek. Roberto Piazza natychmiast poprosił o czas, po którym jego siatkarze przypieczętowali wygraną w pierwszej partii meczu.
[ad=rectangle]
Na kolejnego seta gracze MKS-u wyszli bardziej zmotywowani i robili wszystko, aby przeciwnicy nie odjechali im tak jak w poprzednim. Po ataku ze środka Alena Pajenka miejscowi prowadzili dwoma punktami na pierwszej przerwie technicznej. Powrót na boisko lepiej wykorzystali jastrzębianie, wykorzystując kryzys w ataku Tomczyka. Trzecia drużyna poprzedniej edycji PlusLigi uruchomiła swój blok, na który długo recepty nie potrafili znaleźć będzinianie. Trener Dacewicz próbował ratować sytuację wprowadzając na boisko Jakuba Oczko oraz Mikołaja Sarneckiego. Zmiany nie przyniosły pożądanych rezultatów i goście wysoko ulegli w tej części meczu gospodarzom. Beniaminka ligi w końcówce dobił Zbigniew Bartman serią skutecznych zagrywek.
Trzecią część meczu od początku w pierwszej szóstce gości rozpoczęli Oczko i Sarnecki. Przy silnym serwisie Miłosza Hebdy będzinianie nie pozwolili graczom Jastrzębskiego Węgla na wyprowadzenie skutecznych ataków. Będzinianie wyraźnie postawili na mocną zagrywkę, gdyż jastrzębianie mieli również problemy w odbiorze zagrań Pawlińskiego. Pomarańczowi musieli gonić wynik, ale siatkarze beniaminka nie zamierzali odpuszczać. Na drugiej przerwie technicznej podopieczni Damiana Dacewicza prowadzili trzema punktami, dzięki skutecznym zagraniom Michała Żuka. Po powrocie do gry przyjezdni stanęli, a siatkarze Roberto Piazzy zaczęli odrabiać straty. Gracze MKS-u w porę przebudzili się dzięki atakom Sarneckiego i Żuka. Zaciętą końcówkę na korzyść gości rozstrzygnął Mariusz Gaca.
Zawodnicy z Będzina zwietrzyli szansę na pierwsze punkty w PlusLidze i czwartą partię rozpoczęli od mocnego uderzenia. Zapędy gości starał się pohamować Michał Łasko, który swoją zagrywką wyprowadził Jastrzębski Węgiel na prowadzenie na drugiej przerwie technicznej. Po wznowieniu gry na boisku zaczęli przeważać gospodarze, którzy opanowali sytuację i zaczęli sukcesywnie budować przewagę nad rywalami. W szeregach przyjezdnych reagować próbowali Hebda oraz Żuk. Miejscowi nie zamierzali jednak tracić pełnej puli i nie pozwolili będzinianom wrócić do gry. Zwycięstwo przypieczętował atakiem po prostej Bartman.
Jastrzębski Węgiel - MKS Banimex Będzin 3:1 (25:18, 25:12, 23:25, 25:18)
Jastrzębski Węgiel: Łasko, Gierczyński, Pajenk, Masny, Czarnowski, Bartman, Wojtaszek (libero) oraz Kosok, Filippov, Malinowski, Popiwczak
MKS Banimex Będzin: Kowalski, Hebda, Pawliński, Gaca, Hunek, Tomczyk, Milczarek (libero) oraz Oczko, Sarnecki, Żuk
MVP: Michał Masny