- Bardzo cieszymy się z tych ciężkich 3 punktów, ponieważ nie zagraliśmy idealnego meczu - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Marek Kardos. Środowy pojedynek dostarczył wielu emocji, ale jak przyznał szkoleniowiec AZS-u Częstochowa, nie byłoby ich gdyby nie m.in. proste błędy. - Początek spotkania po serii zagrywek Michała Kaczyńskiego mógł zapowiadać się dla nas dobrze, ale popełniliśmy za dużo błędów własnych. Na szczęście przeciwnik też nam oddawał punkty. Ta siatkówka była ładna dla kibiców, ale dla ekspertów już nie - stwierdził.
[ad=rectangle]
Każdy set kończył się minimalnym zwycięstwem gości, którzy nie tylko mieli więcej szczęścia, ale też wykazali się większą wytrzymałością psychiczną. - Cieszy to, że nie poddaliśmy się w tych końcówkach i że wygrywamy sety na styku. Dodało nam to dużo wiary przed kolejnym meczem, tym razem u siebie z Transferem.
Słowacki trener był bardzo zadowolony z woli walki zaprezentowanej przez jego podopiecznych na parkiecie w Chęcinach. - Tego nam brakowało w zeszłym sezonie. To jest właśnie ta walka. Jeżeli przegrywamy, bądź wygrywamy dwoma punktami cały czas jest ciśnienie i zawsze jest to widowiskowe. Każda emocjonująca gra jest super dla kibiców, sponsorów i to jest dla nas najważniejsze - przyznał.
Akademicy odnieśli swoje drugie zwycięstwo w sezonie, i podobnie jak w meczu z Cerrad Czarnymi Radom udało im się nie stracić seta. Marek Kardos tonuje jednak nastroje. - Jeszcze będziemy grali falami. To jest nowy zespół, razem jesteśmy 2 tygodnie, a brakuje nam jeszcze Michała Bąkiewicza - komentował. Z powrotem do gry 33-letniego przyjmującego wiążą w Częstochowie duże nadzieje. - Liczę, że w najbliższej przyszłości zacznie z nami trenować i będzie ważną postacią tego zespołu. Michał dodaje spokoju, nie robi takich głupich błędów, których nie brakowało w tym meczu.
Na co liczą w tym sezonie zawodnicy i trenerzy AZS-u? - Celem jest grać coraz lepiej. Chcemy wygrywać jak najwięcej spotkań, dlatego każde kolejne zwycięstwo będzie dla nas istotne - deklaruje Kardos. Problemem może okazać się m.in. tempo rozgrywania spotkań, które nie ułatwia zgrania drużyny. - Mamy bardzo mało czasu na odpoczynek, gramy dwa razy w tygodniu, przez co nie ma też kiedy trenować, a w konsekwencji nie mamy dużo czasu na wyeliminowanie błędów i nieporozumień, które wynikają z tego, że zespół nie jest jeszcze zgrany - zakończył.