Beniaminek poszedł za ciosem - relacja z meczu Cuprum Lubin - AZS Częstochowa
W 10. kolejce Cuprum Lubin zmierzyło się przed własną publicznością z ekipą częstochowian. Po ostatniej wygranej lubiński beniaminek poszedł za ciosem i zainkasował w sobotę komplet punktów.
Małgorzata Boluk
Początek pierwszego seta był bardzo wyrównany. Gdy Cuprum Lubin przy dobrej zagrywce Dmytro Paszyckiego wyszło na prowadzenie o wysokości dwóch oczek, AZS Częstochowa rzucił się do odrabiania strat i zszedł na pierwszą przerwę techniczną przy jednopunktowym prowadzeniu. Po krótkiej pauzie, w dalszym ciągu drużyna częstochowian utrzymywała skromną przewagę. Nerwowo zrobiło się w końcówce, kiedy po długiej wymianie Jeroen Trommel doprowadził do remisu po dziewiętnaście. Przy stanie 22:22 Artur Udrys fatalnie zaatakował w aut, a w następnej akcji udanym blokiem popisał się Łukasz Kadziewicz. Pierwszą partię zakończył mocnym atakiem Ivan Borovnjak.
Dmytro Paszycki zagrał w sobotę fantastyczne zawody
Początek czwartej odsłony spotkania był bardzo zacięty. Nic dziwnego, skoro Cuprum Lubin chciało już dopisać do swojego konta trzy punkty, a ich przeciwnik pragnął doprowadzić do piątego seta. Kilka minut później, przy świetnej zagrywce Paszyckiego, dolnośląska drużyna uciekła częstochowianom na cztery oczka. (10:6) Wraz z każdą minutą dystans się zwiększał (18:10) i to ekipa gospodarzy była bliżej zwycięstwa w sobotnim pojedynku. Team Gheorghe Cretu utrzymał przewagę i dopisał do swojego konta kolejne trzy punkty. MVP spotkania został wybrany Marcel Gromadowski.
Cuprum Lubin - AZS Częstochowa 3:1 (25:23, 25:14, 22:25, 25:19)
Cuprum Lubin: Borovnjak, Trommel, Rusek (libero), Paszycki, Gromadowski, Łomacz, Kadziewicz oraz Łapszyński, Michalski.
AZS Częstochowa: Udrys, De Amo, Szymura, Kaczyński, Janeczek, Przybyła, Stańczka (libero) oraz Khilko, Marcyniak.