Ewelina Sieczka: Dobry początek nie zawsze się opłaca

Zespół Budowlanych Łódź udanie rozpoczął mecz w Dąbrowie Górniczej, lecz musiał uznać wyższość Taurona Banimexu MKS. - Czasem jest tak, że dobry początek się nie opłaca - powiedziała Ewelina Sieczka.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk
Początek pierwszej partii spotkania pomiędzy Tauronem Banimexem MKS Dąbrowa Górnicza i Budowlanymi Łódź wskazywał na to, że to łodzianki będą stroną dominującą. Przyjezdne za sprawą zagrywek Natalii Skrzypkowskiej i błędów popełnianych przez dąbrowianki na pierwszą przerwę techniczną schodziły przy prowadzeniu 8:0.
Zagłębianki szybko poprawiły swoją grę. O ile w pierwszej partii dąbrowiankom nie udało się odrobić strat, o tyle w trzech kolejnych setach odniosły zwycięstwa i zapewniły sobie trzy punkty. - Czasem tak jest, że dobry początek się nie opłaca. U nas tak było niestety. Po pierwszym secie wszystko siadło i nie powinno tak być. Dodatkowo Kasia Konieczna, która zmieniła Tamarę Kaliszuk zrobiła różnicę. Znam Kasię dobrych kilka lat i zawsze wiem, że jak wejdzie to będzie miała przysłowiowy dzień konia i nie bez powodu tak na nią mówimy. Ona pociągnęła zespół i dąbrowianki całkiem się odblokowały - powiedziała po meczu Ewelina Sieczka.

Przyjmująca Budowlanych przyczyn porażki upatruje nie tylko w świetnej postawie Katarzynie Koniecznej, ale również w problemach z odpowiednim rozegraniem i słabej grze w bloku. - My po raz kolejny po dobrym początku nie potrafimy tego utrzymać, schodzi z nas całe powietrze. Trudno mówić, że znowu nie było przyjęcia, bo myślę, że było bardzo dobre, ale działo się coś innego na linii rozegranie-atak. Tutaj można gdzieś szukać przyczyn porażki oraz tego, że przestałyśmy blokować. W pierwszej partii miałyśmy dużą liczbę bloków, fajnie to ustawiałyśmy, a później to siadło. Jak nam się udało coś poprawić, bo w ostatnich meczach było słabsze przyjęcie, to nie przełożyło się to na pozytywny wynik dla nas - argumentowała Sieczka.

Problemem łodzianek były również przestoje w grze. Najbardziej kosztowny był ten z czwartego seta, w którym dąbrowianki zdobyły kilka punktów w jednym ustawieniu i zapewniły sobie meczowy triumf. Również w trzeciej partii Budowlane nie potrafiły utrzymać przewagi i seryjnie traciły punkty. - Zdarzało nam się dużo przestojów. To zawsze nam się przytrafia. W jednym ustawieniu leci nam kilka punktów i tracimy pewność siebie. Tym razem było tak po raz kolejny - oceniła przyjmująca Budowlanych.

Czwarta z rzędu porażka Budowlanych Łódź. "Pozostaje niedosyt, ale też sportowa złość"

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×