To nie koniec problemów brazylijskiej siatkówki?

Środowisko siatkarskie z Kraju Kawy mobilizuje się przeciwko nagannym działaniom rodzimej federacji oraz FIVB, która zagroziła Brazylii kolejnymi karami.

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk

Wygląda na to, że siatkówka w Brazylii jeszcze długo nie zazna spokoju: po szokującym raporcie Biura Inspektoratu Generalnego, który ujawnił szereg nieprawidłowości w działaniach CBV (brazylijskiego związku siatkarskiego) i sprzeniewierzenie przezeń 30 milionów reali na rzecz dawnych i obecnych członków zarządu federacji oraz zerwaniu po ponad 23 latach współpracy ze związkiem przez Bank Brazylii, głównego sponsora obu siatkarskich reprezentacji, świat usłyszał niemal natychmiast o karach, jakie FIVB nałożyło na Bernardo i Bruno Rezende, Mario Juniora i Murilo Endresa oraz groźbie wycofania się z organizacji finałów Ligi Światowej przez CBV.

Dziennikarze Globo dotarli do noty nadesłanej federacji brazylijskiej przez FIVB po oficjalnym komunikacie dotyczącym przyszłorocznego turnieju w Rio De Janeiro. Po wyjaśnieniu, że Ary Graca nie miał nic wspólnego z werdyktem niezależnego organu, jakim jest Panel Dyscyplinarny FIVB, następuje kolejna przykra wiadomość dla brazylijskiej siatkówki: - Jeżeli CBV potwierdzi swoją decyzję dotyczącą turnieju finałowego Ligi Światowej 2015, o której wspomina w swoim ostatnim oświadczeniu, Federacja wyciągnie wobec niej wszelkie konsekwencje wynikające z przepisów sportowych oraz statutu FIVB. Federacja wyraża ubolewanie, obserwując krajową federację kwestionująca werdykty niezależnego sądu - ten komunikat może tylko rozjuszyć społeczność trenerów i siatkarzy z Brazylii, odmieniających ostatnio przez wszystkie przypadki słowo "zemsta". Cierpliwość najbardziej poszkodowanych w całej sprawie, czyli trenerów i zawodników z Kraju Kawy, powoli się kończy. Główną areną protestów staje się Twitter, gdzie wybitni reprezentanci Brazylii dają do zrozumienia, że nie zamierzają dłużej lekceważyć nowotworu toczącego ich ukochaną dyscyplinę, - A co my powinniśmy zrobić? Sparaliżować Superligę czy pozostawić sprawy takimi, jakie są? A kluby będą siedziały cicho, czy wezmą sprawy w swoje ręce? - pytał Gustavo Endres, a jeden z głównych orędowników ruchu "Unidos pelo Voleibol" (Zjednoczeni dla Siatkówki) Luiz Felipe Fonteles jasno oznajmia: - Wszystko ma zostać wyjaśnione, albo to koniec Superligi! Nie zamierzam swoimi występami firmować oszustów!
Siatkarze Canoas w roli... klaunów Siatkarze Canoas w roli... klaunów
Żadna z ważnych osobistości w brazylijskiej siatkówce oficjalnie nie poparła bojkotu rozgrywek i reprezentacji, ale możliwość przeprowadzenia go coraz częściej przewija się w wypowiedziach dla prasy. Nieoficjalnym rzecznikiem ruchu na rzecz ratowania wizerunku siatkarskiej Brazylii stał się Murilo Endres, którego zadaniem jest skłonienie swoich znajomych z boiska do mówienia jednym głosem w sprawie nadużyć w CBV: - Musimy teraz zmierzyć się z tym, co zastaliśmy, musimy o tym mówić w mediach, żądać kar dla zamieszanych w skandale, wymóc na nowym kierownictwie federacji o powrót do wartości, którymi powinien kierować się sport - mówił członek Canarinhos, nieunikający tematu pieniędzy, które powinna otrzymać jego kadra za sukcesy w ostatnich latach, a które rozeszły się wśród zaufanych spółek CBV.

- To, czy zarobiliśmy mniej czy więcej, nie ma znaczeniaTe pieniądze mogły trafić choćby na rozwój siatkówki młodzieżowej, tym bardziej bolą te doniesienia - słowa Murilo to jeden z głosów w chórze tych, którzy już od lat narzekają na problemy trapiące ligowe zmagania w Brazylii. Szkoleniowcy klubów Superligi przeczuwają, że zastopowanie przelewów z Banku Brazylii do federacji pogrąży najsłabsze kluby, ledwo wiążące koniec z końcem przez ogromne koszty logistyczne związane z podróżami po całym kraju. W ciągu ostatnich 20 sezonów z ekstraklasy siatkarzy i siatkarek musiało wycofać się 18 zbankrutowanych klubów, tym większe było oburzenie środowiska, gdy dowiedziało się ono, że rodzima federacja zdefraudowała w ostatnich trzech latach kwoty, które mogły uzdrowić sytuację klubów Superlig.

W ostatnim spotkaniu męskiej ekstraklasy między Canoas a Funvic siatkarze obu drużyn weszli na parkiet... z nosami klaunów na twarzach, a pierwsze dwa serwisy w spotkaniu zostały przez nich celowo wyrzucone w aut. Deklaracja zawodników po meczu była jasna: mamy dość klaunów, którzy rządzą naszą siatkówką, póki co możemy do nich dołączyć. Takie same odczucia mają Sheilla Castro i Adenizia, które już wystosowały pełne emocji oświadczenia, w ślad za nimi pójdzie z pewnością reszta kadrowiczek z Kraju Kawy. Wygląda na to, że ojczyzna wielokrotnych mistrzów świata, która rozgorzała od społecznych protestów przed piłkarskim mundialem, może po raz kolejny dać w wyraźny sposób wyraz swojemu niezadowoleniu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×