Świąteczne odśnieżanie wydarzeń roku: Bociek Gate, czyli sąd sądem...

Mijający rok przyniósł koniec sporu o przynaleźność klubową jednego z najlepszych polskich atakujących. Sęk w tym, że jego rezultat mało kogo zadowala.

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk

Polskiej siatkówce nie są obce spory między klubami o przynależność zawodnika i związana z tym prawnicza szermierka, żeby wspomnieć tylko wojnę między ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle a PGE Skrą Bełchatów, która zgarnęła z jej szeregów wtedy 20-letniego Bartosza Kurka, czy słynną już batalię o Michała Kubiaka między Jastrzębskim Węglem a AZS-em Politechnika Warszawska, w którą przez długie miesiące zaangażowani byli prezesi klubów, prawnicy i menadżerowie, a samemu zawodnikowi groziło zawieszenie sportowej kariery. Mijający rok przyniósł dokończenie kontraktowego sporu ciągnącego się od czerwca 2013 roku, a który dotyczył atakującego polskiej kadry i kędzierzyńskiej ZAKSY, Grzegorza Boćka.

Tuż po tym, jak ogłoszono transfer siatkarza z AZS-u Częstochowa do czołowego klubu PlusLigi z województwa opolskiego, okazało się, że nie wszystko odbyło się za zgodną wolą obu stron. - Klub twierdzi i wszystkie osoby działające przy tej sprawie, że Bociek ma ważny kontrakt. Wprawdzie niepodpisany, ale ci którzy znają się na prawie mówią, że kontrakt zawarty na umowę jest kontraktem ważnym - twierdził Ryszard Bosek, który otwarcie zapowiedział, że jeżeli ZAKSA nie zapłaci kwoty za wyszkolenie zawodnika, skieruje sprawę do sądu. W międzyczasie były klub Boćka, chcąc wymóc wcześniejsze zakończenie sporu, zawiesił gracza w prawach zawodnika polskiej ligi, a nawet reprezentanta Polski na 12 miesięcy, jednak PZPS, który miał podjąć ostateczną decyzję w tej materii, uznał, że ze względu na dobro reprezentacji Polski zawodnik może w spokoju trenować na zgrupowaniu kadry narodowej w Spale, a sprawę Boćka skierował do Wydziału Dyscypliny.
Na parkiecie nagrody MVP, poza nim - zamieszanie i spory Na parkiecie nagrody MVP, poza nim - zamieszanie i spory
Zarząd Profesjonalnej Ligi Piłki Siatkowej w październiku 2013 roku wydał zgodę na grę atakującego w ZAKSIE, z czego nie było zadowolone środowisko związane z częstochowską siatkówką. - Zostało zainwestowane w tego człowieka wiele pracy i dużo ludzkiej życzliwości. Okazuje się, że pieniądze i doradcy potrafią zawrócić w głowie – przekonywał ówczesny prezes AZS-u, Konrad Pakosz. Już wtedy całe zamieszanie wokół perspektywicznego reprezentanta Polski wywołało falę komentarzy i krytyki pod adresem zarówno obu klubów, samego Boćka, jak i mało efektywnego w rozwiązywaniu konfliktowej sytuacji związku. Jednak wszystko to ucichło po gorącym okresie reprezentacyjnym, zatrudnieniu Stephane'a Antigi w roli selekcjonera polskiej kadry i rozpoczęciu zmagań ligowych, a późniejsze wydarzenia pokazały, że był to tylko wstęp do najbardziej gorącego okresu "Bociek gate", za którego początek można umownie uznać 20 stycznia 2014. Wtedy Sąd Odwoławczy przy PZPS wydał dwie decyzje, na mocy których Grzegorz Bociek został zawieszony w prawach zawodnika na cztery kolejki Plusligi i musiał zapłacić karę w wysokości 25 tysięcy złotych, zaś jego klub - 60 tysięcy. To rozwiązanie tak naprawdę nie zadowoliło nikogo: zespół Sebastiana Świderskiego, pozbawiony jednego z najlepszych zawodników, miał ograniczone pole manewru w ważnych meczach ekstraklasy, co przy zdrowotnych absencjach Łukasza Wiśniewskiego i Jurija Gladyra było niemałym problemem, zaś częstochowianie poza poczuciem moralnej wyższości tak naprawdę nie ugrali niczego, wszak orzeczone kary powędrowały na konto PZPS, a zawodnik pozostał w Kędzierzynie-Koźlu. Dokładając do tego medialny szum wokół całej sprawy i zaangażowanie całego środowiska siatkarskiego w komentowanie afery, łatwo się domyślić, że atmosfera wokół całej ligowej siatkówki była wtedy nie najlepsza. ZAKSA nie dawała za wygraną, powołując się na regulamin rozgrywek PLPS i wywodząc z niego argumenty na to, że AZS Częstochowa nie mógł zawrzeć ustnej umowy z Boćkiem i wywodzić z niej roszczenia, poza tym wątpliwości budziła osoba byłego prezesa klubu spod Jasnej Góry, Andrzeja Gołaszewskiego, zasiadającego wtedy w Sądzie Odwoławczym. Co ciekawe, dwa dni później ten sam organ, który zawiesił Boćka w prawach gracza, wstrzymał wykonanie swoich decyzji po otrzymaniu wniosków od ZAKSY i samego zawodnika.
Czy jesteś zadowolony z rozstrzygnięcia sporu o Grzegorza Boćka?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×