Analiza dotychczasowej postawy ZAKSY w sezonie 2014/2015 przypomina czarno-białą mozaikę. Po fatalnych występach w październiku, zanotowała ona wspaniały listopad, by w grudniu ponownie gwałtownie spuścić z tonu. Okres pomiędzy 13 grudnia, czyli przegraną 1:3 z Lotosem Treflem Gdańsk, a świętami Bożego Narodzenia był dla podopiecznych Sebastiana Świderskiego bardzo nieudany.
[ad=rectangle]
Co prawda już po dwóch setach rewanżowego meczu 1/8 Pucharu CEV przeciwko VaLePie Sastamala zapewnili oni sobie awans do ćwierćfinału tych rozgrywek, lecz ostatecznie całe spotkanie przegrali w stosunku 2:3. W kolejnych meczach było już tylko gorzej. O ile jeszcze klęskę 0:3 podczas ligowego starcia w Lubinie można było wytłumaczyć zmęczeniem po długiej podróży powrotnej z Finlandii, o tyle dla druzgocącej porażki, poniesionej trzy dni później, w takim samym stosunku przeciwko Jastrzębskiemu Węglowi w Pucharze Polski nie da się już znaleźć żadnego usprawiedliwienia. Tym samym ekipa z Kędzierzyna-Koźla definitywnie pożegnała się z szansą na obronę wywalczonego w marcu trofeum już na etapie 1/8 finału.
- Zespół z Lubina rozstrzelał nas zagrywką. Przyjęcie, jakie mieliśmy w tym spotkaniu było dramatyczne i uniemożliwiło nam grę - tłumaczył Świderski po niepowodzeniu z Cuprum. Przed starciem z PGE Skrą Bełchatów nasuwa się więc dla jego drużyny, zajmującej aktualnie dopiero 7. miejsce w ligowej tabeli, jeden prosty wniosek: bez znaczącej poprawy w jakości odbioru serwisów nie będzie ona miała czego szukać w starciu z aktualnym mistrzem Polski.
Bełchatowianie wcale nie prezentowali jednak ostatnimi czasy najwyższej formy. Zwiastunem kłopotów, jakie dotknęły zespół z województwa łódzkiego, była sensacyjna porażka 1:3, w pierwszej grudniowej kolejce przeciwko MKS-owi Banimex Będzin. Wraz z biegiem czasu okazało się, że to niepowodzenie pociągnęło za sobą następne. Najpierw co prawda Skra, po wielkich męczarniach, pokonała 3:2 Cuprum Lubin (przegrywała już 0:2), by później ulec 2:3 Jastrzębskiemu Węglowi. Wszystkie te pojedynki gracze Miguela Falaski rozegrali na własnym boisku. Lepiej radzili sobie w Lidze Mistrzów, dwukrotnie pokonując po 3:0 Hypo Tirol Innsbruck.
- Jastrzębianie grali bardzo dobrze i to trzeba im oddać. Mieli okazje, które wykorzystali i dzięki temu wygrali. Przyjęliśmy już niejedną porażkę, także na pewno coś nam to da. Myślę, że porażki bardziej pomagają i mobilizują, żeby grać jeszcze lepiej. Tak to musimy odebrać - powiedział po ostatniej ligowej przegranej Karol Kłos.
W starciu przeciwko Pomarańczowym na parkiet powrócił lider ekipy z Bełchatowa, Mariusz Wlazły. Atakujący otrzymał okazję do przymusowego odpoczynku w kilku wcześniejszych potyczkach z powodu nękających go problemów z kręgosłupem. Przeciwko jastrzębianom również nie wystąpił na pełnym dystansie. Spełniał w tym spotkaniu rolę dżokera i wywiązał się z niej bardzo dobrze, zdobywając 12 punktów, przy 58-procentowej skuteczności w ataku.
Popularny "Szampon" jest tak istotną postacią dla Skry, że jego ponowne pojawienie się na boisku automatycznie dodaje dużo jakości grze całego zespołu. Wlazły jest siatkarzem, który niemal w pojedynkę potrafi rozstrzygać o losach poszczególnych setów, a nawet meczów. Powrót bełchatowskiego kapitana znacząco komplikuje plany ZAKSY o przerwaniu kolejnej niekorzystnej passy, lecz w sporcie nie ma misji niewykonalnych. Kibice w Kędzierzynie-Koźlu wierzą w sukces swoich ulubieńców, co potwierdza fakt, że wszystkie bilety na starcie z liderem PlusLigi po szesnastu kolejkach zostały już wyprzedane.
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - PGE Skra Bełchatów / 30.12. (wtorek), godz. 16:30
Położenie w tabeli obu ekip po 16. kolejce:
Drużyna | Pozycja | Mecze | Sety | Punkty |
---|---|---|---|---|
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle | 7. | 16 | 31:26 | 27 |
PGE Skra Bełchatów | 1. | 16 | 45:14 | 40 |