MKS Banimex Będzin wreszcie opanował nerwy w końcówkach. "Od początku do końca kontrolowaliśmy sytuację"

MKS Banimex Będzin pokonał Indykpol AZS Olsztyn 3:0. Tygrysy imponowały dobrą grą w końcówkach setów. - To był pierwszy taki równy mecz w naszym wykonaniu - ocenił Tomasz Kowalski.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk
MKS Banimex Będzin pokonując Indykpol AZS Olsztyn odniósł swoje czwarte w tym sezonie zwycięstwo. Był to jednocześnie pierwszy w historii występów Tygrysów w Plus Lidze triumf w trzech setach. W ostatnich tygodniach forma będzinian jest coraz wyższa, a po zmianie trenera zawodnicy uwierzyli w swoje umiejętności. W potyczce z Akademikami gospodarze byli stroną dominującą i nie dali rywalom najmniejszych szans na nawiązanie walki.
Jednym z bohaterów będzińskiego zespołu był Tomasz Kowalski. Rozgrywający Tygrysów zanotował dobry mecz. - Przypominam sobie czy to było nasze pierwsze zwycięstwo w trzech setach, jestem tym zaskoczony. To dobrze, że udało nam się tego dokonać. To był pierwszy taki równy mecz w naszym wykonaniu. Od początku do końca kontrolowaliśmy sytuację. Wielokrotnie już podkreślałem, że uciekały nam końcówki setów. W tym meczu to drużyna z Olsztyna pękła i my okazaliśmy się zwycięzcami - ocenił Kowalski.

W dodatku siatkarze MKS-u Banimexu Będzin wyeliminowali największą dotychczasową bolączkę: grę w końcówkach setów. - Jeżeli chodzi o receptę na grę w końcówkach, to niestety nie mogę jej podać, bo sam jej nie znam. Myślę, że bardzo ważna jest koncentracja, nie uciekało nam to, graliśmy od początku do końca. Może to rywale mieli słabszy mecz i kilka razy w końcówkach się pomylili - stwierdził Kowalski.

W drugiej partii będzinianie zdołali odwrócić losy seta. Przy stanie 16:18 dla Akademików o czas poprosił trener Roberto Santilli. Kilka słów od szkoleniowca sprawiło, że MKS Banimex Będzin wręcz zdemolował rywali. Tygrysy zdobyły 9 punktów, oddając przeciwnikom tylko jedno "oczko". Z kolei w trzecim secie gospodarze odnieśli pewne zwycięstwo i przypieczętowali zdobycie trzech punktów.

Co takiego trener Santilli powiedział swoim podopiecznym? - Teraz już dokładnie nie pamiętam. Ważne było to, że w pewnym momencie troszkę za dużo popełnialiśmy błędów na zagrywce i nie mogliśmy odskoczyć przeciwnikowi. Trener nam wtedy powiedział, żebyśmy zagrali spokojnie na zagrywce, bo rywale też mają swoje problemy i wcale nie musimy iść "na maksa" żeby zdobywać punkty zagrywką. To przyniosło efekt, do tego kilka razy na bloku złapał rywali Sebastian Warda i to dało nam zwycięstwo - przyznał rozgrywający Tygrysów.

Bartosz Bednorz: Wyłączyliśmy się z gry

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×