Włoch otwarcie przyznaje, że jest zadowolony z tego, iż prowadzonej przez niego drużynie przyjdzie dwukrotnie zmierzyć się z mistrzyniami Rumunii. - Dobrze się stało, że gramy ze Stiintą, ponieważ znamy tę drużynę. Mierzyliśmy się z nią podczas letniego okresu przygotowawczego (Atomówki wygrały to spotkanie 3:2 - przyp. red.). To zespół grający na naszym poziomie, więc na pewno mamy szansę wyjść zwycięsko z tego dwumeczu. Szanse na awans rozpatruję w proporcjach 50/50 - mówi Micelli.
[ad=rectangle]
Trener sopocianek ogromną wagę przywiązuje do pierwszego meczu, który zostanie rozegrany w Rumunii. Nie chciałby, aby podobnie jak w rywalizacji z Imoco Conegliano, jego zespół stanął pod ścianą i musiał doprowadzać do złotego seta, aby móc awansować dalej.
- Należy pamiętać, że Stiinta bardzo dobrze gra przede wszystkim we własnej hali, przy swoich kibicach. Panuje tam specyficzna atmosfera. Bacau to bardzo trudny teren, więc musimy spróbować coś na nim ugrać. O rewanż w Sopocie jestem spokojniejszy, ale w tej chwili skupiamy się na tym, co mamy zrobić w Rumunii, bo już starcia w poprzedniej rundzie z Imoco Conegliano pokazały, że jeśli gładko przegramy pierwsze spotkanie, wywieramy na sobie ogromną presję przed meczem rewanżowym - przestrzega szkoleniowiec PGE Atomu.
Teoretycznie układ z rewanżowym spotkaniem w Ergo Arenie jest bardziej korzystny dla polskiego zespołu, ponieważ ewentualny złoty set rozegrany zostanie właśnie w Sopocie. Jednak trener Atomówek nie uważa tego terminarza za duży atut.
- Nie chcę traktować złotego seta rozgrywanego u nas jako naszej przewagi, choć nie da się ukryć, że w dwumeczu z ekipą z Conegliano ten atut bardzo nam pomógł. Pragniemy zrobić wszystko, aby wygrać tę rywalizację w taki sposób, by oszczędzić sobie takich nerwów - zapowiada trener sopockiego zespołu.
Pierwszy mecz rozegrany zostanie w Bacau we wtorek, 3 marca o godzinie 16:00 polskiego czasu. Rewanż tydzień później, tj. 10 marca o 20:30 w Sopocie.