Spotkanie w Arenie Ursynów momentami mogło się podobać, ale jak stwierdził kapitan bydgoszczan, Wojciech Jurkiewicz, gra była szarpana i nierówna: - Za nami bardzo długi mecz, w którym obie drużyny prezentowały nierówną grę. Nie wiem, jak pozostałym, ale mnie się ona w ogóle nie podobała - stwierdził środkowy. Jurkiewicz zapewne nie zaliczy tej potyczki do najlepszych w swoim wykonaniu. Po nieudanej pierwszej partii zastąpił go były Inżynier, Dawid Gunia. Ten drugi zresztą również zagrał kiepskie spotkanie.
[ad=rectangle]
- Mamy dwa punkty, ale to nas nie uspokaja, bo wiemy, na co stać drużynę z Warszawy. Doświadczeni przykładem Radomia będziemy więc walczyć o zwycięstwo (AZS PW uległa u siebie Czarnym Radom 1:3, po czym na wyjeździe wygrała 3:0 i awansowała po złotym secie - przyp. red.) - dodał Jurkiewicz.
- Rywale byli dziś od nas lepsi, ale tak naprawdę najwięcej krwi napsuli nam dwaj z nich, czyli Cupković i Jarosz. Zrobili różnicę, szczególnie na zagrywce. Nie załamujemy się absolutnie, mamy jeden bardzo ważny punkt. Bijemy się w piątek ponownie, walka trwa. Nic jeszcze nie jest skończone - skomentował z kolei Piotr Lipiński.
Słowa rozgrywający warszawskiego zespołu potwierdził również szkoleniowiec Politechniki: - [i]W tym spotkaniu zadecydowały indywidualne umiejętności na zagrywce. Jesteśmy z rywalami na równym poziomie, jeżeli chodzi o system gry.
Różnica jest tylko taka, że w ważnym momencie dostajemy trzy asy z rzędu, a w tie-breaku jesteśmy ostrzeliwani. Za to należą się rywalom gratulacje, trzeba w końcu wiedzieć, kiedy przyłożyć na zagrywce. My tego nie mamy, ale w pozostałych elementach możemy się do nich równać i to jest dla nas komplement[/i] - powiedział Jakub Bednaruk.
- Oczywiście, mogę być zawiedziony wynikiem, ale nie mogę być zawiedziony grą moich zawodników. Przypominam sobie turniej w Ornecie z września, kiedy graliśmy z Bydgoszczą i nie wychodziliśmy z 12 punktów, a po pół roku bijemy się, jak równy z równym. Tak naprawdę bałem się wygrać pierwszy mecz, bo później byśmy się pewnie za bardzo rozluźnili. Jak na razie przegrywamy te pierwsze spotkania w rundzie play-off, a potem trochę podkręcamy tempo. Mam nadzieję, że nadal tę tradycję podtrzymamy - dodał.
- Mogę spojrzeć na ten mecz na dwa różne sposoby. Po pierwsze, wygraliśmy 3:2 i jesteśmy w dobrej sytuacji przed rewanżem. Z drugiej strony, ktoś może zapytać: mieliście tyle szans na zwycięstwo w w trzecim secie, zatem czemu nie zakończyliście tego w czterech partiach? Takie spojrzenie jest nieprawidłowe, ponieważ po pierwszym secie i na początku drugiego pomyślałem, że wywieziemy stąd bardzo zły rezultat. Przez długi czas nie mogłem znaleźć sposobu na to, jak możemy tutaj zwyciężyć. Mieliśmy nieco szczęścia, że wyciągnęliśmy drugą partię. To dało nam nieco więcej przestrzeni w grze. W związku z tym, muszę być zadowolony, że jednak zwyciężyliśmy po tie-breaku po zaciętym spotkaniu. Rewanż także będzie na styku, ale mamy przynajmniej jakąś zaliczkę z Warszawy. To lepsze niż nic - podsumował spotkanie Vital Heynen, trener Transferu Bydgoszcz.
- Poza tym, wiecie, że zaoszczędziłem dziś 15 euro (śmiech)? - dodał na koniec. Belg odniósł się tym samym do tweeterowego pojedynku toczonego z Bednarukiem, w którym obaj założyli się o kolację.