Jakub Bednaruk: Bałem się wygrać pierwszy mecz
Po trzygodzinnym boju Politechnika uległa po tie-breaku zespołowi Vitala Heynena. Inżynierowie nie załamują jednak rąk i zgodnie zapewniają, że jadą do Bydgoszczy po zwycięstwo.
- Rywale byli dziś od nas lepsi, ale tak naprawdę najwięcej krwi napsuli nam dwaj z nich, czyli Cupković i Jarosz. Zrobili różnicę, szczególnie na zagrywce. Nie załamujemy się absolutnie, mamy jeden bardzo ważny punkt. Bijemy się w piątek ponownie, walka trwa. Nic jeszcze nie jest skończone - skomentował z kolei Piotr Lipiński.
Słowa rozgrywający warszawskiego zespołu potwierdził również szkoleniowiec Politechniki: - W tym spotkaniu zadecydowały indywidualne umiejętności na zagrywce. Jesteśmy z rywalami na równym poziomie, jeżeli chodzi o system gry. Różnica jest tylko taka, że w ważnym momencie dostajemy trzy asy z rzędu, a w tie-breaku jesteśmy ostrzeliwani. Za to należą się rywalom gratulacje, trzeba w końcu wiedzieć, kiedy przyłożyć na zagrywce. My tego nie mamy, ale w pozostałych elementach możemy się do nich równać i to jest dla nas komplement - powiedział Jakub Bednaruk. - Oczywiście, mogę być zawiedziony wynikiem, ale nie mogę być zawiedziony grą moich zawodników. Przypominam sobie turniej w Ornecie z września, kiedy graliśmy z Bydgoszczą i nie wychodziliśmy z 12 punktów, a po pół roku bijemy się, jak równy z równym. Tak naprawdę bałem się wygrać pierwszy mecz, bo później byśmy się pewnie za bardzo rozluźnili. Jak na razie przegrywamy te pierwsze spotkania w rundzie play-off, a potem trochę podkręcamy tempo. Mam nadzieję, że nadal tę tradycję podtrzymamy - dodał.- Poza tym, wiecie, że zaoszczędziłem dziś 15 euro (śmiech)? - dodał na koniec. Belg odniósł się tym samym do tweeterowego pojedynku toczonego z Bednarukiem, w którym obaj założyli się o kolację.
Konfrontacje trenerskie: Andrzej Kowal vs. Roberto Piazza - polsko-włoskie starcie