Zuzanna Efimienko: Muszyna niczym nas nie zaskoczyła

Trefl wyrównał stan rywalizacji półfinałowej i po dwóch meczach z Muszyną każda drużyna ma na swoim koncie jedno zwycięskie spotkanie.

Atomówki rywalizację półfinałową rozpoczęły falstartem. W pierwszym spotkaniu gładko uległy 0:3 rywalkom z Muszyny. Na nic zdawały się także zmiany wprowadzane przed Lorenzo Micelliego. Jak później przyznały same zawodniczki - to nie był ich dzień, a takie mecze po prostu czasem się zdarzają.
[ad=rectangle]
- Trener nie wiedział czy ma na nas krzyczeć, czy może podejść do sprawy bardziej psychologicznie. Na koniec było trochę tego i tego. Po prostu powiedział, że musimy wyjść i zacząć grać, bo nas zwyczajnie nie było na tym meczu - stwierdziła Zuzanna Efimienko, dodając. - Zawsze musimy wychodzić z pełną koncentracją. W pierwszym spotkaniu nam tego zabrakło. Nie wiem czym to było spowodowane. To nie był nasz dzień.

Czy zatem zespół prowadzony przez Bogdana Serwińskiego zagrał na tyle perfekcyjne spotkanie? - Muszyna grała to, czego się spodziewałyśmy. Niczym nas nie zaskoczyła. Może poza lekkimi zmianami, że zagrywały w trochę inną strefę niż zazwyczaj. Ale to też nie jest aspekt, który powinien nas w takim stopniu wybić z rytmu. Nas po prostu nie było na hali. Były nasze ciała, ale ducha i serca zabrakło. Teraz już naprawiłyśmy ten błąd. Cieszymy się bardzo.

Środkowa Atomu, mimo braku zaskoczenia, szanuje drużynę z województwa małopolskiego. - Zespół z Muszyny nie ma w składzie ogromnych nazwisk, ale te dziewczyny są dobrze poukładane. Ich rozgrywająca mądrze prowadzi grę, pomimo iż jest młodziutka. Mają doświadczoną Katie Carter na ataku. Wszystko to, składa się na groźną drużynę. Grają szybką siatkówkę, też nie do końca typową w naszej lidze. Chemik i my gramy troszeczkę wyższą piłką, one z kolei tą szybszą wersję. Tutaj też kłania się nasza zagrywka. Jeżeli odrzucimy je od siatki, to ta wystawa nie będzie tak precyzyjna i mamy szanse z nimi grać. Jeśli pozwolimy spokojnie przyjmować i rozgrywać, to wtedy robi się bardzo ciężko - wyznała 26-letnia zawodniczka.

W obliczu przegranego meczu, podczas następnego, Atomówki pokazały się z dużo  lepszej strony. Siatkarki zwyciężyły w trzech setach, zdecydowanie polepszając statystyki w ataku, a także skutecznym bloku. Tym samym PGE polepszył swoją sytuację i cały czas liczy się w grze o mistrzostwo Polski. - Od początku mówimy, że jest to nasze marzenie. Cały czas stawiamy małe kroki. Na początku fajnym wydarzeniem był Puchar Polski, o którym już absolutnie zapomniałyśmy, bo nie można osiadać na laurach. Później rozgrywki Pucharu CEV - to już też jest zamknięty rozdział. Teraz została tylko walka o mistrzostwo Polski. To jest dla nas najważniejsze, dlatego trochę byłyśmy podłamane po pierwszym meczu, bo nie tak to sobie wyobrażałyśmy. Jednak wróciłyśmy do rywalizacji i znowu jest wynik remisowy 1:1, to tak, jakbyśmy zaczynały walkę od zera.

Już w najbliższą środę i czwartek (22,23 kwietnia) Atomówki rozegrają mecze na terenie rywalek. Czy już wtedy poznamy drugiego finalistę Orlen Ligi? - Nie możemy myśleć, że już mamy zapewniony finał i Chemik czeka tylko na nas. Drużyna z Muszyny nie jest zespołem, przy którym możemy sobie pozwolić na rozprężenie, bo już to pokazały. Jeśli one wychodzą i grają swoją siatkówkę, a my nie mamy odpowiedniej koncentracji, ducha i woli walki, to wynik jest po ich stronie. Jedziemy tam, skupiamy się na pierwszym meczu, później na drugim i ewentualnie na następnym, bo wszystko się może zdarzyć. Dopóki rywalizacja nie będzie zamknięta nie możemy mówić o końcowym wyniku. Nic nie jest przesądzone. Trzeba walczyć do końca - zakończyła wypowiedź Efimienko.

Źródło artykułu: