Belgijka w kończącym się już sezonie ligowym nie prezentuje równego poziomu gry. Miewa lepsze i gorsze momenty, ale Lorenzo Micelli ciągle daje jej szanse na przełamanie, wystawiając ją w pierwszej "szóstce". W ostatnim pojedynku siatkarka pokazała, że można na nią liczyć, zdobywając 15 punktów przy 57 procentach skuteczności w ataku. - Myślę, że po przegranej z Krasnodarem musiałyśmy zresetować głowy. Chyba nie do końca byłyśmy gotowe do pierwszej batalii z Muszynianką. Miałyśmy naprawdę mało czasu na to, by się otrząsnąć po Pucharze CEV. Byłyśmy chyba trochę zmęczone, ale nie jest to wymówka. Podstawą był i jest umysł, a we wcześniejszym starciu nie był on w odpowiednim stanie. Po czwartkowej porażce odbyłyśmy szczerą, motywującą rozmowę. Chcemy awansować do finału, ale żeby to zrobić, najpierw musimy pokonać aktualne rywalki, a to nie będzie łatwe. Musimy pokazać naszego ducha walki, tak jak zrobiłyśmy to tym razem. To jest klucz do zwycięstwa - oznajmiła w piątkowy wieczór Charlotte Leys.
[ad=rectangle]
Zawodniczka wierzy w swój zespół i jest pewna tego, że jest on w stanie utorować sobie drogę do finału rozgrywek. Podstawą do wygrania kolejnych dwóch meczów z Mineralnymi są według niej, nie tylko duch walki, ale również wzajemne mobilizowanie się i wspieranie. - Jesteśmy dobrą drużyną i wiemy o tym, ale jeśli nie będziemy na siebie nawzajem naciskać i się mobilizować to nie unikniemy przegranych. Jeśli będziemy tak robić, to wtedy możemy pokonać rywalki nawet 3:0 - oceniła szanse Atomówek rozmówczyni.
W środę i czwartek (22. oraz 23. kwietnia - przyp. red.) w Muszynie odbędą się następne półfinałowe spotkania. Sopocianki mają nadzieję na to, że uda im się choć trochę przed nimi wypocząć. Chciałyby również na terenie rywalek odnieść dwa zwycięstwa. - Przede wszystkim musimy trochę odpocząć, bo jednak sporo gramy w ostatnim czasie (śmiech). Mamy nadzieję, że uda nam się skończyć te półfinały w dwóch kolejnych meczach, ale jeśli tak się nie stanie, to zawsze zostaje nam rozstrzygające piąte starcie na swoim terenie. Nie boimy się, chcemy po prostu tam pojechać i zaprezentować się najlepiej jak potrafimy - skomentowała przyjmująca.
Chemik Police wywalczył już miejsce w finale i czeka na przeciwnika. W niedawnym finale tegorocznego Pucharu Polski Atomówki i policzanki stworzyły widowisko, które niejednego kibica doprowadzało na zmianę do szczęścia i rozpaczy. Taka para finałowa mogłaby wzbudzić wiele emocji wśród amatorów siatkówki w całej Polsce. - Na razie skupiamy się na pojedynkach w Muszynie, to jest podstawa, ale finał Atom - Chemik na pewno byłby pojedynkiem godnym obejrzenia - zakończyła Belgijka.